W 2007 roku wykryto u mojej mamy raka szyjki macicy, leżała w Gliwicach na onkologii.
Leczono mamę podając chemię i naświetlając lampami.
Po pół roku od zakończenia leczenia pojawił się problem z nietrzymaniem moczu, urolog rozłożył ręce mówiąc, że w mamy przypadku tak się dzieje (chodzi o sposób leczenia - lampy), teraz jest tragicznie, mama po prostu sika pod siebie i nie umie sobie z tym problemem poradzić.
Od kilku tygodni u mamy pojawił się jeszcze jeden problem, mianowicie bez względu na to co zje - męczą ją biegunki, słabnie mi kobiecina, a ja nie wiem jak jej pomóc do kogo się zwrócić
Wiem, że tak jak każdy moja mamuśka chce żyć, lecz ta "bezradność" i na swój sposób niedołężność ja dobija, a jest jeszcze młodą kobietą ma dopiero 64 lat.
Proszę doradźcie mi do kogo się zwrócić... jak mogę pomóc mojej mamie !!!!
Jedyną pocieszającą rzeczą jest to, że na kontrolnych wizytach w Gliwicach niczego nie stwierdzają tzn. rak jest "uśpiony" i wyniki w "normie"