Od stycznia 2012 roku mąż był diagnozowany z powodu krwioplucia i w późniejszej fazie krwiomoczu. Wstępnie przyjęto, że jest to układowe zapalenie naczyń - bez potwierdzenia. Podczas pobytu na neurologii z powodu niedowładu prawostronnego powstało podejrzenie zespołu paraneoplastycznego.
W czerwcu 2013 roku, podczas bronchoskopii pobrano wycinek z płuca prawego - diagnoza patomorfologiczna - carcinoma micreocellulare. (Rak drobnokomórkowy) - tomografia wykazała guz w prawym płucu wielkości 8x6 mm. Dodam, że podczas wcześniejszych bronchoskopii nic nie wykryto.
Po wykonaniu scyntygrafii okazało się, że są przerzuty do biodra i miednicy oraz do kości ramiennej prawej.
Od września 2013 roku przyjmował chemioterapię w schemacie EP - 4 cykle oraz radioterapię paliatywną miednicy i kości ramiennej. Ma także zdiagnozowane kłębuszkowe zapalenie nerek.
Tomografia kontrolna (6 grudzień 2013) wykazała niewielką progresję (guz 10x7 mm). Zadecydowano o zakończeniu chemioterapii - efekt w postaci stabilizacji i skierowano męża do elektywnej radioterapii OUN. Z powodu chorych nerek zaprzestano podawania Pamifosu.
Tomografia kontrolna wykonana 7 lutego 2014 roku wykazała progresję zmiany w płucu prawym (14x9 mm) oraz zmiany meta w płucu lewym (8x6 mm), znaczne stłuszczenie miąższu wątrobowego oraz zmiany patologiczne na żebrach.
Cytuję wnioski z badania TK:
"Wnioski: Widoczna progresja zmiany przywnękowej w płucu prawym. Zmiana meta w 3 segmencie płuca lewego. Patologiczna przebudowa utkania kostnego w żebrach 4 i 5 po stronie lewej."
W styczniu miał również badanie TK głowy - na szczęście nie stwierdzono przerzutów, ale Pani doktor powiedziała, cytuję: " Na razie zmian przerzutowych nie ma, ale ...". Czy to oznacza, że i tak się pojawią?
Teraz mąż jest po pierwszej chemioterapi II linii. Cytuję wypis ze szpitala:
"37 letni chory leczony z powodu drobnokomórkowego raka płuc przyjęty po raz kolejny do oddziału onkologii. Po zastosowaniu IV cykli chemioterapii wg EP w dawkach należnych zakończono leczenie systemowe I linii. Chory skierowany do elektywnej radioterapii OUN, której nie rozpoczął z powodu progresji choroby. Na podstawie badania TK klatki piersiowej z 07-02-2014 stwierdzono dalszy postęp choroby i zdecydowano o wdrożeniu leczenia systemowego II linii. Podczas pobytu zastosowano I cykl chemioterapii CAV w dawkach należnych. Kontynuowano leczenie wspomagające w oparciu o bisfosfoniany. Ocena TK, USG jamy brzusznej po III cyklach, kontynuacja bisfosfonianów pod warunkiem dobrych parametrów funkcji nerek..."
Dodam jeszcze, że podczas rutynowego USG jamy brzusznej stwierdzono, cytuję:
"... w przedniej części płata prawego stycznie do pęcherzyka żółciowego obecny jest obszar o jednorodnie zmniejszonej echogeniczności o wym. 26x6 mm (nie stłuszczony miąższ?)" - czy to jest zmiana przerzutowa?
Z uwagi na chore nerki, przed każdym badaniem z podaniem kontrastu i po badaniu, mąż przechodzi kilkudniową diurezę, ale nerki mają się coraz gorzej.
O ile podczas pierwszej chemioterapii wydawało się, że będzie dobrze - teraz już nie wiem co nas czeka, jakie są perspektywy, bo na wyleczenie raczej już nie ma co liczyć. Pierwszą chemię zniósł raczej nieźle, ale jak będzie z tą?
Proszę o jakieś szczere wnioski, co robić, jak się przygotować, co można jeszcze zrobić?
Z góry dziękuję...
DRP niestety daje szybkie przerzuty - przrewaznie do mozgu(dlatego czesto stosuje sie profilaktyczne naswietlania glowy) ale tez do watroby oraz kosci. Ten typ raka bardzo szybko uodparnia sie na chemie i mimo poczatkowych (zazwyczaj b.dobrych ) rezultatow lecznia szybko powraca ze zdwojoną sila. Mysle ze powinnas skontaktowac sie z hospicjum.Tam dowiesz sie jak opiekowac sie mężem zeby maksymalnie poprawic komfort jego zycia.
Dziękuję za odpowiedź.
Mąż jest już zapisany do hospicjum domowego. Jeśli jest taka potrzeba, to dzwonię i lekarka przyjeżdża.
Tylko tak naprawdę, to w zasadzie nikt (lekarz) nie powiedział co dalej, a wydaje mi się, że to bardzo szybko postępuje.
Mąż czuje się co0raz gorzej, w zasadzie cały czas śpi i nie wiem czy to przez chemię, czy po prostu nie ma już na to sił.
Moja mama ma drp.Jak narazie ma podaną chemięII linii. Rewelacji nie ma , ale tragedii też.
Co do przeżutów na razie nikt ich nie stwierdził . Były ciężkie dni, ale jakoś minęły.
Trzymam kciuki, miejmy nadzieję, że sie poprawi. Pozdrawiam.
Dziekuje romka.
Staram sie jak mogę, jednak wydaje mi sie, ze maz chyba sie poddam. Zdaje sobie sprawę, ze juz chyba nie będzie dobrze. O ile jeszcze 2 tygodnie temu zajmowal sie domem, gotowal, sprzątam itp., tak teraz juz powoli dlal sobie spokój. Po tej 1 chemii II linii bardzo źle sie czuje, jednak ja myślę, ze to choroba postepuje.
Nie wiem ile nam jeszcze czasu zostalo...
[ Dodano: 2014-03-07, 19:25 ]
Witaj misiak,
Mój mąż niestety ma przerzuty do kości, lewego pluca i chyba niestety wątroby.
Naszczęście głowa. Jest na razie czysta.
pozdrawiam
Tego nikt nam nie powie.
Zyczę Wam go jak najwięcej.spędzajcie każdą wolną chwilę razem.
Jestem w podobnej sytuacji co Ty,musimy byc silne i wspierac ich do samego konca.
Trzymaj się.
_________________ Romka.
To nie był czas,to nie była pora.21.o3.2014.
Może się uda?
Nie wiem, po prostu nie wiem. Z jednej strony mam nadzieje, juz niestety niewielką, ale jednak. Z drugiej widzę jak to się szybko dzieje, widzę jak postępuje, czytam o podobnych przypadkach i wiem, że w tym momencie już nic nie da się zrobić. Dopóki nie było przerzutów... była szansa, teraz są rozległe i wedle wszystkich kryteriów szansy nie ma.
Czasem wydaje mi sie, że to wszystko mi się śni i, że zaraz się obudzę.
Czasem zastanawiam się czy to uporczywe trwanie w nadziei ma jakikolwiek sens, czy nie lepiej starać sie z tym jakoś pogodzić. Ale jak można sie z czymś takim pogodzić? NIE MOŻNA.
Czasem sama już nie wiem co myśleć.
Pozostaje chyba czekanie na... nieuniknione
Nie wiem...
Czasem zastanawiam się czy to uporczywe trwanie w nadziei ma jakikolwiek sens, czy nie lepiej starać sie z tym jakoś pogodzić. Ale jak można sie z czymś takim pogodzić? NIE MOŻNA.
Obawiam się że nigdy się człowiek z czymś takim nie pogodzi. Nie ma takiej opcji . Rozum mówi swoje , serce chce czegoś innego.
Tu zawsze pozostanie żal.
Myślę że wiesz jak to się potoczy . Twój mąż także wie. Trwanie w tej sytuacji nikomu nie służy.Wyczerpuje wszystkich emocjonalnie i fizycznie.
Mąż czuje się gorzej , być może jeszcze na jakiś czas jego stan się poprawi . Cudu raczej juz tu nie będzie.
Skup się na bieżących sprawach i ciesz się każdym lepszym dniem.
Zyczę wam jeszcze sporo tych lepszych dni.
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
Wiem jak się potoczy, ale z drugiej strony... nie chcę by tak było.
Wiem, że pewne rzeczy są nie uniknione. Jednak nie wiem czy potrafię się wyłączyć i nie myśleć o tym co nadejdzie. Trudno jest cieszyć sie dniem dzisiejszym mając w perspektywie (chyba już niedalekiej przyszłości) to "coś".
W każdym razie trzeba próbować.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum