Witam,
wczoraj odebrałam wyniki badania hist.pat. mojego znamienia, które miałam już co najmniej 8 lat. Po prostu miało ok 6 mm średnicy, było płaskie i nieregularne. Dermatolog w lipcu stwierdziła, że jest ono raczej bezpieczne. W styczniu poszłam do dermatologa prywatnie, bo chciałam coś na trądzik i pokazałam mu to znamię - wg niego znamię powinnam usunąć. Wtedy się wystraszyłam i na początku lutego poszłam w szpitalu MSW w Bydgoszczy do dermatologa - chirurga, który obejrzał znamię, powiedział, że powinnam je usunąć ze względu na to, że jest duże, podrażniane przez stanik, ale na pewno nie jest to coś złośliwego. 26 marca miałam 'wycinkę', no a wczoraj odebrałam wynik:
Histpat:
naevus Spitz
wycięte w całości
Lekarz powiedział, że to zmiana łagodna. Z ciekawości poczytałam w Internecie o tym i natknęłam się na ten wątek z forum:
http://www.forum-onkologi...czne-vt4878.htm ,
a szczególnie zainteresował mnie fragment:
Cytat: |
Dowiedziałam się też, że patomorfolodzy szczególnie boją się oceny znamion typu Spitz, które są trudne w diagnostyce i ciężko je odróżnić od melanomy, lekarz pokazał mi nawet atlas histologii ze zmianami łagodnymi, czerniakami i znamieniem Spitz. |
Będę znów na wizycie u tego lekarza 22.04 (za 2 tyg) w związku z trądzikiem. Zastanawiam się, czy nie poruszyć z nim tego tematu. Oczywiście boję się, że okaże się, iż był to jednak czerniak, a przeczytałam już kilka wątków na tym forum przez wycięciem znamienia (gdy 'nastraszył' mnie dermatolog u którego byłam prywatnie) i widzę, jaka jest to nieprzewidywalna choroba. Nie chcę jednakże wyjść na hipochondryczkę. Czy sądzicie, że powinnam raczej cieszyć się ze zmiany łagodnej, czy upewnić się, że nie jest to czerniak? Dodam, że zabieg miałam robiony w Bydgoszczy (miasto rodzinne), natomiast teraz przebywam w Gdańsku, gdzie studiuję i dopiero za 2 tyg będę mogła iść do tego lekarza.
Proszę o jakąś radę.