Witam,
śledzę forum od okolo 2 lat czyli od kiedy u mojego taty wykryto nowotwór żołądka.
Nie wiem jak zacząć ten wątek....
Zdecydowaliśmy się z mężęm na drugie dziecko i od 2 lat brzydko mówiąc "zawsze jest coś" przez co nie decydujemy się na ciążę.
Początkowo była to choroba taty, szok, niedowierzanie, operacja, chemia...
Po tym wszystkim wydawało się, że jest w miarę OK, ale pracodawca przestał placić mężowi, a po 2 miesiącach ulotnił się jak kamfora. Ja na urlopie wychowawczym, mąż bez pracy... Decyzja o dziecku odłożona. Mąż znalazł pracę, ale początkowo bardzo duzo wyjeżdżał na szkolenia na 3-4 tygodnie. Jak się wszystko z pracą ulożyło okazało się, że tata ma przerzut na wątrobie i naciek na ogon trzustki. Czekanie na operację, która miała miejsce miesiąc temu. Tata jest po niej bardzo osłabiony i podłamany psychicznie, nic go nie interesuje. Na razie nie ma mowy o chemii. Czekamy, aż się wzmocni jednak jest po resekcji żolądka więć je jak wrobelek i latwe to nie będzie.
Nie wiem co robić, nie wiem jak o tym mysleć. Tak bardzo chcę drugiego dziecka, mam juz 32 lata, mąż 36. Ile mamy czekać? Ja mam wiekowych rodziców i wiem, ze to nie jest dobre. Nie mają juz sily na bycie dziadkami, na bieganie, skakanie, gonienie za piłką po ogrodzie. Maja po 70 lat i mają do tego prawo, ale ja zawsze chcialam byc mlodszą mamą...
Ale z drugiej strony nie chcę przechodzić w ciąży najgorszego a nikt nie wie jak długo tata będzie z nami. Może sie okazać, że 5 m-cy i stanie się to czego nie chcę, a może się okazać, że na nasze szczęście, jeszcze np 2 lata i zdąży zobaczyć jak jego drugi wnuk chodzi/biega. Oczywiście mogę w ogóle mimo starań w ciążę nie zająść. Nikt tego nie wie.
Z jednej strony czuję, że to może jeszcze nie teraz, ale z drugiej nigdy nie wiadomo co sie stanie za 3 m-ce. Może ktoś inny zachoruje, a może mąż znowu straci pracę...
Przyjaciółka mi mówi, że mam podejść do tematu egoistycznie, że to moje życie, moja rodzina i że zawsze może byc coś co będzie przeciw ciąży. Tylko, ze ona nie ma śmiertelnie chorego taty... Łatwo mówić.
Czy ktos z forumowiczów miał podobne dylematy? Czy podjął jakąś decycję, której teraz żałuje czy uważa ja za najlepszą jaka mógł podjąć?
Zuza odpowiem Ci z perspektywy osoby chorej na raka. Nie chciałabym być ciężarem dla rodziny i stwarzać takich dylematów jaki Ty masz teraz. Rozumiem bardzo dobrze Twoje rozterki, z jednej strony ciąża a z drugiej być może obłożnie chory leżący ojciec lub nawet śmierć ojca. Tylko tym sposobem będziesz spychać moment poczęcia do czasu aż może być za późno, lub zajdą inne okoliczności przeciw ciąży. Piszesz,że masz rodziców w podeszłym wieku. Nie będzie lepiej , będzie tylko gorzej. Ja decydowałabym się na dziecko teraz. BYć może ojciec będzie z Wami jeszcze długo i zobaczy wnuka. Musisz zadać sobie pytanie czy sprostasz psychicznie tej sytuacji. Ciąża wymaga spokoju, a choroba ojca i związane z tym cierpienie nie nastrajają optymistycznie. Może rozmowa z mamą pomoże dokonać wyboru? Nie wiem na jakim jesteście etapie zażyłości z rodzicami. Może rozmowa z ojcem co sądzi na temat nowego wnuczka rozjaśni sprawę? A może oczekiwanie na nowego członka rodziny doda mu sił do walki z choróbskiem? Zadałaś naprawdę trudny psychologicznie temat.
Pozdrawiam Gabi
Nie jest to forum psychologiczne, ale gdzie jak nie tu moge spotkać osoby które borykały się z podobnymi dylematami...
Watek rozpoczęłam w tym miejscu gdzie każdy zaczyna taki temat jaki chce. Zaczynajac od noclegów w Gdyni, poprzez prezenty dla dzieci, a kończąc na snach o śmierci bliskich.
Dlaczego akurat mój temat tu nie pasuje, nie rozumiem.
Wydaje mi się, że jednak kwalifikuje się Twój problem na forum psychologiczne gdyż nie dotyczy bezpośrednio choroby nowotworowej tylko Twoich dylematów psychicznych co do zajścia w ciążę.
_________________ "Żyjemy dłużej, ale mniej dokładnie i krótszymi zdaniami.
Jestem jaka jestem. Niepojęty przypadek, jak każdy przypadek."
Zuza zadała pytanie w Hyde Parku, więc moim skromnym zdaniem umieściła wątek prawidłowo. Mało tego, ma ojca chorego na nowotwór. Czy pomagać możemy jedynie pocieszając osobę zainteresowaną? Przecież ona żyje normalnie mimo choroby ojca, zadała pytanie czy ktoś miał podobną sytuację tj. planował ciążę w trakcie choroby rodzica. Zuza, nie zrażaj się. Być może uzyskasz również inne odpowiedzi, które w jakiś sposób pomogą podjąć decyzję. Na forum typowo psychologicznym może nie uzyskać odpowiedzi na nurtujące ją pytanie. To pytanie bardziej do psychoonkologa, więc może przenieść wątek do odpowiedniego działu a nie od razu krytykować dziewczynę.
zuza82, moim zdaniem nikt nie podejmie za Ciebie decyzji.
Pytać obcych ludzi czy zajść w ciążę czy nie, jest bez sensu.
Każdy widzi to inaczej i wątpię aby czyjeś zdanie było dla Ciebie decydujące.
To Twoje życie i tylko Ty możesz decydować w tej kwestii.
Przyjaciółka mi mówi, że mam podejść do tematu egoistycznie, że to moje życie, moja rodzina i że zawsze może byc coś co będzie przeciw ciąży. Tylko, ze ona nie ma śmiertelnie chorego taty... Łatwo mówić.
Twoja przyjaciółka ma rację, zna Cię lepiej niż MY, decyzja należy do Ciebie i Twojego męża. Porozmawiaj z mamą i tatą, żaden rodzic nie chce by jego dziecko rezygnowało ze swoich marzeń i planów. Mam nadzieję że szczera rozmowa z bliskim pomoże w podjęciu odpowiedniej decyzji.
jusia napisał/a:
Pytać obcych ludzi czy zajść w ciążę czy nie, jest bez sensu.
Każdy widzi to inaczej i wątpię aby czyjeś zdanie było dla Ciebie decydujące.
Sądzę że dalsze kontynuowanie tego wątku nie ma sensu.
Wątek zamykam.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum