Witam. Mój mąż ma skierowanie do szpitala z rozpoznaniem guza przestrzeni zaotrzewnej.
Podobno jest to bardzo rzadki przypadek.
Bardzo sie boje bo to co czytam na ten temat nie nastraja mnie optymistycznie.
Moze ktos na tym forum mial do czynienia z podobnym przypadkiem lub na to choruje.
Z całym szacunkiem ale z tak pobieżną wiadomością nikt nie będzie w stanie udzielić Ci jakichkolwiek wyczerpujących informacji. Na analogicznym przykładzie - mój samochód nie jedzie (jest zepsuty - informacja) ale czy to rozrusznik, silnik czy po prostu brak benzyny - nie wiadomo. Trzeba ustalić całkowite rozpoznanie a dopiero później będziemy udzielać informacji.
Podstawowe pytania w tym przypadku:
- ile lat ma Twój mąż?
- czy leczył się/leczy się na jakąś chorobę?
- jak rozpoznano, że jest to guz przestrzeni zaotrzewnowej (USG, TK)?
- czy było badanie urologiczne jąder?
- czy oznaczono wartości markerów AFP i bHCG?
- czy zaplanowano zabieg operacyjny i/lub wcześniej biopsję?
Bez odpowiedzi na powyższe nie otrzymasz żadnych szczegółowych informacji. Postaraj się odpowiedzieć na te pytania lub zapytać o więcej szczegółów lekarza prowadzącego. Gdzie leczony jest Twój mąż?
Pozdrawiam
_________________ www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
Ciesze się że ktoś tak szybko zareagował na mój post.
Mój mąż ma 47 lat i od 1,5 roku choruje na chorobę immunologiczną (zapalenie skórno-mięśniowe). Że ma guza wyszło przy rutynowym badaniu u lekarza rodzinnego. Potem było USG, onkolog i dalej TK i znowu onkolog. Dodam że przez te 1,5 roku chorowania mąż jest pod stałą kontrola reumatologa.
Ale pomijając to - onkolog po przeczytaniu opisu TK wypisał meżowi skierowanie do szpitala onkologicznego w Warszawie do kliniki nowotworów tkanek miękkich wlaśnie z takim rozpoznaniem jak napisałam w pierwszym poście. Jedziemy tam w poniedziałek. Na pozostałe 3 pytania odpowiadam ze nie. Mąż cały czas bierze sterydy może to ma związek z tym guzem? Od zrobienia USG minęło 5 tygodni. Pozdrawiam
Irenax ! Bardzo dobrze, że Twój mąż dostał skierowanie do Instytutu Onkologi w Warszawie. Skoro wizyta została zaplanowana na poniedziałek tzn. że mąż trafił do pana profesora Piotra Rutkowskiego.
U mnie 11 września 2012 podczas badania USG stwierdzono cytuję:" W rzucie wstępnicy widoczne hypoechogenne, niejednorodne ognisko o wym. 71 x 140 x 60 mm - ca jelita grubego ? wskazana PILNA dalsza diagnostyka - proponuję wykonanie TK". No i zaczeło się. Jeszcze tego samego dnia byłam u lekarza rodzinnego, który dał mi skierowanie do Onkologa i na kolonoskopię. Na drugi dzień byłam u Onkologa, który dał mi skierowanie na TK, które wykonano mi 28.09.2012. Wynik, cytuję:
"W podbrzuszu i śródbrzuszu po prawej stronie widoczna jest dobrze odgraniczona, niejednorodna densyjnie masa patologiczna ze zwapnieniami o miernym wzmocnieniu kontrastowym - wielkości poprzecznie do 89 x 82 mm sięgająca ku górze wysokości dolnego odcinka dwunastnicy, ku dołowi naczyń biodrowych wspólnych i zewnętrznych prawych, wskazując dominujące przyleganie do struktur przestrzeni zaotrzewnowej bez wyraźnego naciekania poza granicami zmiany. Kątnica i pętle jelitowe wokół modelowane, bez cech naciekania w obrazie TK. Poza tym pole miednicy bez innych uchwytnych zmian. Do konsultacji klinicznej - chirurgicznej". Z tym wynikiem oraz z wynikiem z kolonoskopii i mamografii wróciłam do Onkologa, który stwierdził, że trzeba to wyciąć i dał mi skierowanie na operację. Nikt nie mówił, że to może być nowotwór, rak, czy mięsak. W szpitalu zaplanowano mnie na operację na 19.11.2012. No i czekałam. Nadal nie miałam pojęcia co mam w brzuchu. 16.10.2012 jadąc samochodem obwodnicą trójmiasta przy szybkości 120 km/godz. zaczeło mi się robić słabo. Bijąc się po twarzy i jakąś ogromną siłą woli dojechałam 5 km do mojego zakładu pracy, gdzie od razu wezwano pogotowie, które zabrało mnie do Szpitala. Powiedziałam, że mam guza i stwierdzono, że guz uciskał na jakiś nerw czy narząd i to mogło spowodować chwilowe omdlenie. Cała w nerwach czekałam na operację, która odbyła się w zaplanowanym terminie. Rozcięto mnie od piersi do łona, omijając pępek. Dobę po operacji wyjęto mi dren. Na obchodzie traktowano mnie jak podrzutka z Chirurgii (operacja była zrobiona na oddziale Chirurgii Onkologicznej Gdyńskiego Centrum Onkologii). Nadal słyszałam, że usunięto mi olbrzymiego guza i nic więcej. Po sześciu dniach zadowolona opuściłam szpital. Po tygodniu od operacji zdjęto mi 27 szwów i dalej wszystko było w jak najlepszym porządku. 06.12.2012 odebrałam wynik z histopatologii. I tu jak grom z jasnego nieba dowiedziałam się cytuję:" Rozpoznanie kliniczne: Guz przestrzeni zaotrzewniowej. Wynik badania: Otorebkowany guz wymiarów 15,5 x 9,5 x 8 cm. Na przekrojach z żółtokremowym pasmowatym ogniskiem ze zbiornikami płynów. Dorażnie: Guz pochodzenia mięśniowego makroskopowo usunięty w całości (z torebką) mikroskopowo w badaniu doraźnym bez cech złośliwości. Badanie w trybie zwykłym: LEIOMYOSARCOMA low grade. Wysoki indeks mitotyczny powyżej (powyżej 15/10 HPF) oraz atypowe figury podziału przesądzają rozpoznanie złośliwego procesu. IHC: SMA (+) dodatnie, S-100 (-) ujemne, Ki67 (+) 20 % komórek."
Z tym wynikiem trafiłam do Onkologa w Gdyńskim Centrum Onkologii, która skierowała mnie do pana profesora Piotra Rutkowskiego do Instytutu Onkologii w Warszawie. Pan profesor na wizycie powiedział, że moje leczenie to pasmo błędów. Miałam do Niego przyjechać z wynikiem TK przed operacją. Wówczas leczenie miało sens, a teraz to jest po przysłowiowej herbacie. Guz wycięto, a gdzie pojawią się przerzuty nikt nie wie. Przed operacją nie wiedziałam co mam w brzuchu. Obczytałam wszystko na temat: mięśniaków, torbieli, polipów, guzów, tętniaków itp. W ogóle nie dopuszczałam do siebie myśli, że mogę mieć nowotwór a już w szczególności, że ten nowotwór może być złośliwy. Nawet do pana profesora powiedziałam, że usunięto mi guza niezłośliwego, a pan profesor mi powiedział: Jak nie złośliwy, jak złośliwy. Te słowa zapadły mi tak głęboko w podświadomość, że cały czas je słyszę. Lekarz Onkolog, do którego trafiłam z wynikami TK miał mnie od razu skierować do Warszawy i wszystko było by dobrze. Teraz mam tylko nadzieję, że wszystko będzie dobrze. I dlatego bardzo dobrze, że Twój mąż trafił na początku leczenia do Warszawy.
Irenko ! Napisz co po wizycie w Warszawie?
Witam wszystkich.Dawno tu nie zagladalam.Guz meza okazal sie nowotworem jadra co daje duzo lepsze rokowania niz myslelismy.Jest juz po chemii ktora skonczyl w czerwcu.W poniedzialek jedziemy na badanie PET bo cos lekarze nie moga sobie poradzic tak do konca z diagnoza.Na ten temat napisze cos wiecej po badaniu.Ale [...] (dalsza część posta wydzielona do odrębnego wątku).
[ Komentarz dodany przez Moderatora: Richelieu: 2013-09-11, 20:42 ] Wyodrębniam z posta nowy temat, zgodnie z Regulaminem Forum (cz. I, pkt 3)
i bardzo nalegam na opisywanie każdej historii w odpowiednim dla niej przeznaczonym wątku.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum