Witam wszystkich forumowiczów, dołączam do Waszego grona ,moja mama od zeszłego roku choruje na drobnokomórkowego raka płuc...tzn rok temu w czerwcu postawiono diagnozę. Na stałe mieszkamy w Anglii i z ciekawością porównuję leczenie jakie dają jej tutaj a jakie jest w Polsce... jakoś nie ufam angielskim lekarzom i upewniam się, że robią dla niej wszystko co możliwe...co jest chyba naturalne, gdyż kocham ją najmocniej na świecie. Może pokrótce przedstawię jak to wyglądało u nas na początku był guz duży naciekający lewego płuca bez przerzutów odległych, z niezbadanymi węzłami chłonnymi. Lekarz w czerwcu dawał jej czas maxymalnie do świąt Bożego Narodzenia...W sierpniu zaczęła chemioterapię PE cisplatyna + etopozyd, koniec przypadał na grudzień- generalnie chemioterapię przeszła dobrze, bez specjalnych efektów ubocznych. W lutym została poddana radioterapii z naświetlaniem mózgowia, niestety już przy radioterapii była zmęczona, miała poparzony przełyk ale poza tym wszystko okej. Lekarze dali jej 3 miesięczne wakacje-mogła pojechać do Polski
Niestety pod koniec sierpnia okazało się, że co prawda niewielkie bóle głowy są oznakami przerzutów do mózgu...niestety radioterapia u niej okazała się nieskuteczna...zostaliśmy poinformowani że tak może być...Dziś mieliśmy wizytę kontrolną okazało się że z racji umiejscowienia guzków w mózg nie można jej zakwalifikować do jakiegoś tam specjalnego naświetlania w Papworth w Cambridge i zostanie podana chemia o schemacie CAV. Doktor się bardzo śpieszyło,więc chemię będzie miała podaną już od jutra. Trochę się martwię, bo z tego co mi się wydaje CAV ma gorsze skutki uboczne niż PE ? Martwię się jak ta moja Mamita to zniesie... ona wydaje się już i tak zmęczona wcześniejszymi zabiegami.