Trafiłam na to forum przypadkiem, w momencie gdy w całej swej rozpaczy chciałam odnaleźć kogoś kto zrozumie, kto wie jak to wygląda, nie będzie bezsensownie pocieszał...
Moja babcia zmarła na raka 9 lat temu, wiele ciotek chorowało na przeróżne odmiany raka, wiele zmarło... u mamy wykryto raka piersi w 2007, przeszła operację, chemioterapię, radioterapię... wszystko było w porządku do teraz, wykryto nawrót choroby, jakieś guzy w brzuchu, pęcherzyk żółciowy, wyżej też... nie wiem, mam 22 lata, mama mi powiedziała to dzisiaj, nie chciała zdradzać szczegółów, sama jest lekarzem i stara się mnie chronić a ja nie potrafię z tym żyć. Nie mam nikogo oprócz niej, nie mam ojca, dziadków... nikogo. Jest mi najbliższą, najdroższą osobą, o której życie będę walczyć zawsze i myślę w tym bólu, że sama wolałabym zachorować, żeby tylko jej tego oszczędzić.
Proszę doradźcie mi... z punktu widzenia zarówno chorych jak i rodzin, jak przez to przejść, jak się zachować bo nie wiem, nie potrafię się w tym odnaleźć póki co.
Za wszystkie odpowiedzi serdecznie dziękuję.
irishcoffee
Ciężko cokolwiek doradzić od strony medycznej (tzn. leczenia, postępowania) nie znając szczegółów chorby Twojej Mamy.
Od tej ludzkiej zaś strony - badź z Mamą, rozmawiaj, kochaj i wspieraj ją jak tylko możesz.
Tu na forum zawsze możesz liczyć na pomoc, wsparcie, wygadanie się jeśli jest taka potrzeba. Każdy z nas jest inny, inaczej przeżywa, potrzebuje innego rodzaju pomocy. Znajdziesz tutaj ludzi, którzy na pewno Ci doradzą co robić, jak się zachować, jak przez to wszystko przejść.
irishcoffee
Jeśli chodzi o postępowanie w sprawie leczenia mamy to jest tak jak Ci napisała gontcha.
Nie ma na obecną chwilę lepszego miejsca w Internecie niż forum DSS ( stron polskojęzycznych ). Tutaj znajdziesz pomoc osób, które zmagają się z chorobą nowotworową ( same walczą z chorobą, lub chorobą najbliższych), będziesz mogła się wygadać, zapytać.
Sam niedawno straciłem mamę ( rak płuca ). Byłem w podobnej sytuacji jak ty, miałem tylko Ją. Teraz jestem sam i jakoś trzeba sobie radzić. Wspominam dobre chwile z mamą a te gorsze wyrzucam z pamięci bo chcę pamiętać tylko mamę uśmiechniętą, zdrową. Żyje teraz wolniej jakbym zaciągnął hamulec ręczny ale żyję.
Tak jak Ci napisała Gontcha, bądź z mamą, spędzaj z nią jak najwięcej czasu możesz, staraj się wspierać bo czasu nie cofniesz.
Pozdrawiam serdecznie
Wczoraj byłam kompletnie załamana, pamiętam przez co Mama przechodziła za pierwszym razem, wizja ponownej walki mnie przytłoczyła. Ale tak trzeba... Mama jest bardzo silną kobietą, przez wiele przeszła, wierzę i wiem (!), że poradzi sobie i z tym a ja w tej całej sytuacji muszę być dla niej niezłomnym oparciem. Tworzymy tandem od wielu lat i nie przyjmuję do wiadomości, że coś się może zmienić.
Awilem, podziwiam Cię za siłę... Sama utrata kogoś bliskiego jest ogromnym ciosem, w momencie gdy jest to najbliższa i w zasadzie jedyna osoba, świat się wali na głowę. Nie powinno tak być. Jestem zła na los. Zła na cierpienie. Zła przez tą niesprawiedliwość.
W chwilach gdy będzie brakowało mi sił (nie jest tak silna jak Mama)...proszę Was o wsparcie, wiem, że jesteście wspaniali, czytałam forum przez pół nocy i zaskoczyło mnie jak wiele Waszych uczuć podzielam. Każdego z nas w jakiś sposób łączy walka z tym syfem
Zaglądaj, kiedy tylko będzie Ci ciężko i źle, kiedy będziesz chciała zasięgnąć informacji o leczeniu mamy. Mamy tutaj wspaniałych ludzi, którzy służą swoją pomocą ile tylko sił. Niestety ilość forumowiczów rejestrujących się ciągle rośnie przez co niejednokrotnie trzeba poczekać na odpowiedź ale na pewno nikt bez pomocy nie pozostanie.
Straszne jest to, że za każdym nowo zarejestrowanym forumowiczem stoi ciężka choroba nowotworowa. To smutne, że tyle ludzi zmaga się z tym paskudnym choróbskiem, dlatego tym większe podziękowania należą założycielce forum - DSS za to, że stworzyła forum gdzie możemy się podzielić spostrzeżeniami, pomóc sobie wzajemnie, wreszcie wspierać się w ciężkich chwilach.
Witaj. Przykro mi z powodu twojej mamusi . Moja mama też walczy z nawrotem choroby. Tu na forum napewno znajdziesz pocieszenie, pomoc i odpowiedzi na wiele dręczących cię pytań. Pozdrawiam ciepło .
_________________ Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
irishcoffee - moja mama a ja razem z nią walczymy z rakiem od 4 lat... zaczeło się od guza w piersi- z dnia na dzień wylazł strasznie wielki... też przeszłyśmy chemię radioterapię i ... dalej pojawił się inny w innym miejscu- jajniki, macica... Chwilka wytchnienia i przerzuty... rozumie Cię doskonale. Są tu osoby na forum które widząc wyniki badań mogą powiedzieć Ci coś więcej, ale sa tez takie jak ja które zawsze przynajmniej spróbują jakoś humor poprawić, wypłaczą sie razem z Tobą, a nawet porzucają szklankami o ścianę...
Nie załamuj się!!!
A jak się przy mamie zachować? Bądź sobą, serce matki wszystko wyczuje...
moja mama ma wlasnie nawrot choroby. wczesniej znosila to dobrze, ale teraz sie zupelnie zalamala psychicznie, zrobila sie placzliwa. nie wiem jak jej pomoc. nie mieszkam z mama. jestem 70 km od niej. chociaz telefonicznie staram sie byc z nia jak najczesciej. tata pracuje calymi dniami, a mama siedzi w domku praktycznie sama. zeby nie to mysle ze byloby troszke lepiej psychicznie, jakby wyszla do ludzi, porozmawiala. ale mieszkamy na malutkiej wiosce od kilku lat i tak naprawde kazdy tam pracuje calymi dniami i nie ma nawet zywej duszy w dzien na ulicy.
dodam jeszcze ze mama ma problemy z chodzeniem. miala przerzut do koci biodrowej. miala operacje. moze sie sama poruszac ale boi sie wyruszac np. do miasta po zakupy, bo czesto ja ta noga boli.
ehhh ciezki okres przede mna. wiem ze musze wspierac mame duchowo.
Niestety tak jest, że w trakcie choroby najbliżsi cierpią równie mocno co chorzy...a czasami i bardziej. Szczególnie to poczucie bezradności jest najgorsze. Czekanie na badania, ta ciągła niepewność i nadzieja na dobre wyniki. Wszyscy znacie to uczucie.
Teraz czekamy z Mamą na 6 maja, ostateczne badania i decyzja w sprawie leczenia, na pewno bez cholernej chemii się nie obejdzie... Póki co staramy się żyć normalnie, nie rozmawiać o tym, nawet udaje się nam to .
Nie wiem czy to norma ale uczucia towarzyszące mi od momentu gdy dowiedziałam się o nawrocie choroby ciągle się zmieniają. Na początku była to ogromna rozpacz, nie mogłam jeść, spać, non stop myślałam o tym, jak pomóc Mamie, jak się zachować, że to nasze życie znowu się wywróci do góry nogami. Później przyszła złość, niesamowita adrenalina, agresja wobec wszystkiego i wszystkich, miałam ochotę zaszyć się w kącie i odgrodzić od całego świata. W końcu odrzuciłam to wszystko od siebie, przyszedł moment gdy stwierdziłam, że mamy jeszcze te 3 tygodnie normalnego życia, bez zastanawiania się nad zabiegami, leczeniami... Póki można, trzeba to wykorzystać, martwić się będziemy później... Chociaż nie zawsze się udaje odgrodzić te przykre myśli ale próbujemy, chyba tak jest 'najzdrowiej'.
A jak Wy radzicie sobie z życiem codziennym i chorobą? Wychodząc do pracy/szkoły/na uczelnię zakładacie 'maski'? Stwarzacie pozory, że wszystko jest w porządku? Jest to okropnie trudne.
Soja, Nadzieja, Qasha... Trzymam kciuki za Wasze mamy tak samo mocno jak za moją własną. MUSI być dobrze, to są same silne kobiety, skoro wygrały z rakiem za pierwszym razem to wygrają i teraz.
Mnie choroba mamy wzmocniła. Po pierwszym szoku gdy dowiedziałem się o diagnozie, później chyba nigdy w życiu nie byłem tak zdeterminowany i co najważniejsze efektywny jak w chorobie mamy.Załatwiałem wszystko co mamie było potrzebne liczone w godzinach. Niestety na nic to się zdało, mama zmarła i to podcięło mi skrzydła. Mija 3 miesiąc jak mama zmarła a ja dalej jestem na etapie rozważania sensowności wszystkiego.
Pozdrawiam
Napisałaś :
"ehhh ciezki okres przede mna. wiem ze musze wspierac mame duchowo."
i to jest prawda, ale to Ty teraz musisz być silniejsza i "pomatkować" swojej mamie.
Rozmawiajcie jak najwięcej także o chorobie, niech mama poczuje, że może, jak mała dziewczynka, która się boi bo jest chora i nie wie co będzie. Musisz wyczuć co możesz jej powiedzieć, a co nie. Najgorsze jest to, że ludzie odsuwają się od ludzi chorych na raka i to nie tylko w małych miejscowościach, ale tam szczególnie jest to odczuwalne.
Staraj się jak najczęściej odwiedzać ją, choćby protestowała, a nawet gdyby chwilami była niemiła ( o rozmowach telefonicznych nie wspomnę). W tej piekielnej chorobie niesamowicie ważna jest psychika!!! Nie wolno Ci dopuścić do tego żeby się poddała, bo wtedy żaden lek nie pomoże i to Ty musisz o tym ciągle pamiętać.
ŻYCZĘ WYGRANEJ!
" Człowiek mniej jest nieszczęśliwy, gdy nie jest nieszczęśliwy sam."
/Honoriusz Balzac/
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum