Moja mama miała stwierdzonego dwa miesiące temu raka w mammografii, usg to potwierdziło, później biopsja także.
Przeszła 2 tygodnie temu operację oszczędzającą z węzłem wartowniczym.
Wczoraj była na wizycie w szpitalu i po histopatologii pooperacyjnej lekarze proponują mastektomie piersi prawej.
Jestem zielony w tym temacie więc pytania.
Dlaczego nie zrobiono tego od razu, czy to jedyne wyjście? W załączniki wyniki.
Z tego co mniej więcej mogę wyczytać w wyniku histopatologicznym marginesy były dosyć wąskie. By mieć pewność, że się usunęło całość raka powinien być on usunięty z pewnym marginesem zdrowych tkanek. W wypadku raka piersi ten margines powinien wynosić co najmniej 1 cm. W przypadku tej operacji takiego marginesu nie udało się osiągnąć. Dlatego zasadne jest by poszerzyć zasięg operacji o całą pierś. W razie czego odsyłam do następujących linków
Nie zrobiono od razu bo guz z badań obrazowych i potwierdzony wynikiem nie jest zbyt duży i taka operacja jako mniej obciążająca była proponowana. Znaleziono jednak pojedyncze przewody z rakiem nieinwazyjnym (zbyt małe żeby były widoczne gołym okiem) na marginesach lub blisko marginesów. Z wyniku widać że nie ma 100% pewności że usunięto wszystko, więc zgodnie ze sztuką, starając się o uzyskanie tej pewności chirurg proponuje odjęcie całej piersi. Tutaj chyba jeszcze trzeba będzie usunąć dalsze węzły.
Parametry morfologiczne guza raczej korzystne więc w końcu powinno być dobrze.
Czy przetrzyma czy nie to decydują lekarze w wielu wypadkach "słabe zdrowie" nie jest przeszkodą. Ale jeżeli rzeczywiście chemia będzie zagrożeniem to w tym wypadku blokowanie estrogenu np tamoxifenem na kilka lat hamuje postęp choroby. W takich wypadkach właśnie jak najbardziej rozległa operacja jest podstawą.
Rak piersi jest jednym z najlepiej obecnie rokujących nowotworów. Obecnie leczy się z powodzeniem tą chorobę kobiety będące w ciąży. Medycyna zna cały arsenał środków by chronić "słabe zdrowie" Mamy.
Poczytałem to co podesłał mi Rafus(dzięki), zaznajomiłem się z podobnymi tematami na forum. Wypytałem mamę co mówił jeszcze lekarz i coś mi nie pasuje..
Pierwsze jakie nasuwa mi się pytanie to czy można zrobić operację oszczędzającą pierś tak profesjonalnie, że po niej pacjentka nie musi kontynuować leczenia radio, chemio, hormono terapią? Logiczne jest bowiem, że wycięty guz z marginesami bezpieczeństwa i potwierdzeniem w histopatologii, że w zewnętrznych liniach cięcia brak komórek nowotworowych powinien być doszczętnie usunięty.
W raku piersi wynika chyba, że to doszczętne wycięcie "nie jest doszczętne" bo lekarz już przed operacją powiedział mojej mamie, że radio lub chemioterapia profilaktycznie i tak będzie jej potrzebna. Wynikało by z tego, że lekarze nie opanowali sposobów stwierdzania czy jest rozsiew czy nie..... Lekarz chirurg onkolog powiedział też, że może "dociąć" wątpliwe marginesy.
Na zdrowy rozum: Jeżeli wystąpiło jakieś zdarzenie które spowodowało mutację i rozrost neo w jednym miejscu i powstał guz, to jest możliwe że w innym miejscu też ten proces zachodzi ale jest na etapie jeszcze nie wykrywalnym. Po wycięciu patolog przygotowuje barwione preparaty i na nich mogą być widoczne ogniska tak małe że nie do zauważenia w badaniach obrazowych ani w trakcie operacji. Około 20% operacji oszczędzających wymaga rozszerzenia po badaniu histopatologicznym. A teoretyczne jest również możliwe że po wycięciu margines jest czysty ale w tej samej piersi gdzieś dalej jest inne małe ognisko. Dlatego stosuje się radioterapię obowiązkowo po każdej operacji oszczędzającej. Po usunięciu całego sutka już nie jest potrzebna radioterapia bo usunięto wszystkie tkanki na których może się rozwinąć nowotwór piersi.
Według "książki"; Medycyna jest wciąż jeszcze nauką empiryczną i lekarze leczą na podstawie doświadczeń wiedząc że przy takim a takim stanie i zastosowanym takim leczeniu w ok np 90% osiągnie się poprawę. Przy obecnym poziomie informatyki, możliwościach dokumentowania i wymiany informacji to już na podstawie setek tysięcy przypadków stwierdzono że zastosowanie radioterapii obniża o ok 30% ryzyko wznowy miejscowej i dlatego zastosowanie radioterapii jest rekomendowane w wytycznych. Podobnie jest z chemioterapią, też na podstawie danych empirycznych ustalono że liczba przypadków rozsiewu znacznie zmniejsza się po zastosowaniu chemioterapii i hormonoterapii tam gdzie to wskazane. Odstępstwa są możliwe, a czasami konieczne ale zawsze wiąże się to z większym ryzykiem rozwoju choroby. I to właśnie jest rola lekarza: ocenić czy ta konkretna osoba odniesie korzyść z leczenia lub czy ryzyko powikłań jest większe niż ryzyko postępu choroby.
Myślę że kilka dni w szpitalu w obecności innych kobiet w takiej samej sytuacji trochę pomoże. A tak ogólnie to przydatne byłoby pobudzanie jej zainteresowania innymi amazonkami, takie wspólnie przedyskutowane doświadczenie pomaga wrócić do równowagi. Można np zasugerować jej żeby porozmawiała z innymi jak są leczone i co który lekarz zaleca bo taka wiedza się przyda.
Powinna jeszcze być chemioterapia i hormonoterapia. Powinno być wykonane usg serca i badanie u kardiologa czy chora może bezpiecznie brać chemioterapię, sprawdzone powinny być jeszcze wydolność nerek i wątroby (jeżeli nie zrobiono tego wcześniej). Jeżeli będzie to możliwe to zostanie podana chemia. Jeżeli będą przeciwwskazania to będzie tylko hormonoterapia. Ile lat ma chora? Zwykle im młodsza kobieta tym zalecane jest agresywniejsze leczenie bo ma więcej do zyskania.
Wynik jest bardzo dobry - nic więcej nie znaleziono, pozostałe węzły czyste.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum