Powiem tak mojego dziadka przyjęli na oddział urologiczny z powodu krwiomoczu,
przez miesiąc byli przekonani, że ma w lewej nerce kamień, robili 4 zabiegi i rzekomo nigdy nie mogli go wyjąć,
przy końcu maja 2011 zrobili tomograf i nagle okazało się, że w nerce jest nowotwór
wiec miał 3 czerwca operacje usunięcia nerki.
Po operacji miał dziadek chemioterapie, która znosił różnie, głównie gorączka.
Teraz ok. 20 listopada pani doktor z poradni rejonowej zleciła posiew moczu, który wykazał obecność dużej ilości bakterii.
Bóle w nerce tej usuniętej i tej która została nasilały się i dziadek poszedł do kliniki uniwersyteckiej w Bydgoszczy,
tam na oddziale nefrologi wyleczyli go z bakterii i z zapalenia nerki prawej,
jednak podczas badan okazało się, ze musi wrócić na oddział urologii.
Tam zrobili biopsje nerki i czekamy na wyniki.
Mądry pan profesor Wolski bez wyników mówi o wznowie bardzo złośliwej,
na pytanie czy lekarze, przez pół roku nic nie zauważyli odpowiedział wymijająco, że "nasza aparatura tego nie zauważyła".
Teraz to coś ma 5 x 6 x 8 cm i nadal czekamy na wyniki.
Strasznie się boję o dziadka, chociaż wierze, ze to nie jest wznowa.
Szukam innego lepszego specjalisty w Polsce do którego mogłabym pojechać z wynikami.
mam zatem pytanie, czy w czasie chemioterapii możliwa jest wznowa guza?
Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale czekaliśmy na wyniki biopsji nerki. Jest tam napisane, że jest guz w miejscu miedniczki po usuniętej nerce. dalej jest po łacinie: Infilitatio carcinomatosa (carcinoma urotheliale- high grade). Ordynator urologi w Juraszu w Bydgoszczy prf. Wolski, powiedział, że nie będa tego operować, w sumie nie sprecyzował dlaczego, powiedział, że trzeba teraz iść do onkologa i chemika może zaprzestać rozwój raka. Moje pytanie brzmi, czy mogą być już przerzuty?
Infilitatio carcinomatosa (carcinoma urotheliale- high grade)
Oznacza naciek nowotworowy raka urotelialnego o wysokim stopniu złośliwości.
Z uwagi na tę wysoką złośliwość przerzuty nie są wykluczone, ale to tylko jedna z możliwości,
bez wyników innych badań nie wiemy, czy rzeczywiście są obecne, czy nie.
Jeśli lekarz mówi o rezygnacji z operacji i zastosowaniu chemioterapii, to wskazuje na leczenie o charakterze paliatywnym.
Być może wynika to z tego, że nie widzi możliwości skutecznego leczenia radykalnego,
ale to pytanie do niego (lub do innego lekarza w ramach niezależnej konsultacji),
nie do rozstrzygnięcia tutaj na podstawie podanych przez Ciebie dotychczas informacji.
Sama chemioterapia w tym przypadku na pewno nie może powstrzymać dalszego rozwoju choroby.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Dziadek jest już pacjentem opieki paliatywnej i 2 stycznia idzie do onkologa, który powie co dalej. Dziadek jest bardzo słaby i mówi,ze apetytu niema. Ja wiem,ze człowiek w takiej sytuacji kiedy dowiaduje się, że 2 nowotwory złośliwe pokonał i jeszcze trzeci jest to na pewno może się podłamać, ale ja wierzę, że i tego trzeciego damy rade zwalczyć.
Jesteśmy po wizycie u onkologa, który stwierdził, że chemia możne być za słaba dla tego nowotworu więc zaproponował naświetlania (pierwsza seria zaczyna się 9 stycznia.), mam nadzieje,że to spowoduje, ze ten guz zniknie albo przynajmniej nie będzie rósł. Guz jak do tej pory od TK (ok 25 listopada) nie powiększył się, ale jest prawdopodobnie drugi który ma średnice 20x20 mm, ten pierwszy ma 66x54 mm.
Jeszcze teraz prawdopodobnie dziadka złapała rwa kulszowa, jednak lekarze z hospicjum twierdzą, że to przerzuty do kręgosłupa, jednak na RTG nic nie wykazało poza zwyrodnieniem kręgosłupa. Niestety z powodu tego, że dziadek nie może chodzić bo nogi bo bolą i ma nogi tak słabe a raczej mięśnie, że chodzić nie może i przełożyliśmy wizytę na za 2 tygodnie.
Niestety zaczęło się od bólów pleców, jednak pani doktor z hospicjum nie specjalnie przejęła się tymi bólami. W ogóle jest jakaś taka nie sympatyczna, na szczęścia teraz przychodzi inna bo tamta jest chora. dzisiaj dostaniemy wyniki rezonansu magnetycznego i wszystko się okaże.
No z miesiąc na pewno dokładnie nie jestem w stanie określić. Niestety są przerzuty w kręgosłupie :(. Dzisiaj jeszcze się okazało,ze dziadek ma zapalenie płuc i w szpitalu walczą z tym, ciężko oddycha, dają dziadkowi dodatkowo tlen to przynajmniej troszkę ulży. najgorsze jest to,ze nie może od kaszlnąc tego co zalega :(
Przykro mi.. Z tym zapaleniem płuc to powinni sobie poradzić w szpitalu i podać coś na rozrzedzenie tej wydzieliny której Dziadek nie potrafi odkaszlnąć.
Co do pleców.. Mojego Tate plecy bolą od 5 lat, nowotwór wykryto w październiku, a bóle nasiliły się po operacji wycięcia żołądka, ale lekarz onkolog nic tam nie widział, teraz Tata bierze środki przeciwbólowe raz dziennie i ma spokój na prawie cały dzień, ale to że u Twojego dziadka wykryto przerzuty zmusiło mnie do namysłu, i jak będę z Tata na wizycie u neurologa to zmuszę lekarza do wypisania skierowania na prześwietlenie ..
Mam nadzieje że w szpitalu Dziadek zostanie objęty jak najlepsza opieka i przesyłam dużo zdrowia!
Niestety stało się najgorsze dziadek zmarł dzisiaj nad ranem. Przez całą noc nie spałam myślałam o dziadku, i coś mnie podkusiło żeby zadzwonić do pielęgniarek do szpitala i powiedziała mi,że była przy tym dziadek odszedł śpiąc. To był mój dziadek ale ja czuje jakbym straciła ojca. Nie wyobrażam sobie dalszego życia bez dziadka. [*] [*]
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum