Witam serdecznie. Nazywam się Błaszczak Grzegorz i piszę w pilnej dla mnie sprawie.
Piszę do Was gdyż na onkologów już nie mogę liczyć :(. straciłem do nich zaufanie.
Dokładnie chodzi o moją mamę. Przedstawię po kolei całość leczenia i objawów.
W 2008 roku wykryto u mamy duży guzek na piersi. Wycięto pierś i węzły chłonne i podano mamie czerwoną chemię po której nawet nie straciła włosów.
Po chemioterapii wyniki były wszystkie OK i nie podano żadnych leków już..
w lutym 2010 roku mamie na głowie pojawiła się ranka i zaczęło ją boleć biodro mocno.
Dermatolodzy i onkolodzy leczyli mamę byle czym i mówili, że biodro boli z otyłości a ranka po prostu słabo się goi... I tak doszliśmy do września gdy ci sami onkolodzy i dermatolodzy doszli do wniosku, że to jednak jest rak ta ranka i biodro skoro mama miała raka piersi...
Zrobiono scyntygrafię gdzi pisało „obraz jak w przypadku przerzutów do kości … liczny rozsiew do całego układu kostnego”
AA zapomniałem dodać że mamie prześwietlili złe biodro wcześniej …. :(
Usg normalne i dopochwowe mama ma w normie do dziś... i nie ma przerzutów do narządów wewnętrznych..
Dodam że mama 20 lat temu miała wycięte przytarczyce i tarczyce i od tego momentu ma problemy z przyswajaniem wapnia...
Przepisano mamie Tamoksyfen po którym zaczęła słabnąć i wylądowała w szpitalu w kwietniu 2011. Lekarze mówili że mama już nie wyjdzie ze szpitala... Wyczytałem w internecie, że tamoksyfen obniża poziom estrogenu a że mama i tak miała problem z przyswajaniem wapnia to tamoksyfen jeszcze bardziej jej go wysysał. Lekarze jednak nie odstawili leku i mama cały czas słabła. Na moje żądanie wziąłem lek i kazałem nie podawać go mamie...skoro onkolodzy uparcie kazali go podawać...
Po 3 dniach mama poczuła się lepiej i wyszła ze szpitala...
We wrześniu 2011 mama miała znów robione usg jamy brzusznej i dopochwowe i dalej nie ma przerzutów.... Zaczęto jej podawać lek LAMETTA i ranka na łowie zniknęła.. zagoiło się i włoski urosły...
W styczniu 2012 mamę zaczęło boleć biodro i łopatka... Pojechała do gliwic i lekarz powiedział tylko następna wizyta w sierpniu... Kurde nie rozumiem tego...
Czy lekarze mogli pomylić raka z osteoporozą ??
Dodam, że mama od kilku dni cierpi bo biodra już z dwóch stron bardzo bolą i mama ledwo chodzi i boli strasznie...
[część posta ukryta / Richelieu] nie wiem co robić...
Czy lametta może zahamować postęp przy przerzutach do kości ??
Ogólnie mam pretensje do lekarzy że po chemioterapii nie dali mamie żadnego leku hormonalnego.. bo ponoć jak się niedawno dowiedziałem tak się robi...żeby nic się nie zaczęło robić.. a mamie nic nie podawali..
Oprócz bioder i łopatki nic mamę nie boli a niby są liczne przerzuty do kości, miednicy i żeber według scyntygrafii...
Ponowię pytanie... czy mogli lekarze pomylić raka z osteoporozą?? Pytam, bo nie robili tomografii , nie pobierali próbek i w ogóle nic nie robili... wyznaczają tylko terminy co pół roku...
mama ma 53 lata.. jest bardzo pogodna i kurde nie wiem już co robić..
Najgorsze jest to że ja pracuję pod ziemią w kopalni i nie ma jak się ze mną skontaktować..
W 2008 roku wykryto u mamy duży guzek na piersi. Wycięto pierś i węzły chłonne i podano mamie czerwoną chemię po której nawet nie straciła włosów.
Po chemioterapii wyniki były wszystkie OK i nie podano żadnych leków już.
Do oceny sytuacji potrzebna jest znajomość rozpoznania i badania histopatologicznego guza,
co pozwoli poznać jego zaawansowanie, stopień złośliwości, hormonozależność, itd.
ecik1983 napisał/a:
Ogólnie mam pretensje do lekarzy że po chemioterapii nie dali mamie żadnego leku hormonalnego.. bo ponoć jak się niedawno dowiedziałem tak się robi.
Sposób leczenia (w tym m.in. hormonoterapia) zależy od parametrów nowotworu,
o czym wspomniałem w mojej wypowiedzi do pierwszego cytatu.
ecik1983 napisał/a:
Ponowię pytanie... czy mogli lekarze pomylić raka z osteoporozą?
Oczywiście mogli. Ale nie wiemy tego, czy rzeczywiście tego rodzaju pomyłka miała miejsce.
Podajesz za mało informacji, aby można było się do tego odnieść.
ecik1983 napisał/a:
Pytam, bo nie robili tomografii , nie pobierali próbek i w ogóle nic nie robili... wyznaczają tylko terminy co pół roku...
Dość dziwne podejście, skoro mamy do czynienia z rozpoznanym rakiem piersi.
W tej sytuacji dawno powinniście byli pomyśleć o skonsultowaniu się z innym niezależnym lekarzem onkologiem,
oczywiście z dobrego ośrodka (centrum onkologii) w pobliżu Waszego miejsca zamieszkania.
Wnoszę z Twojej wypowiedzi (o pracy pod ziemią), że odpowiednie mogłoby być np. CO w Gliwicach.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Nie przytoczyłeś dokładnych wyników, więc wszystko co napiszę odnosi się tylko do tego co napisałeś, musisz wziąć pod uwagę że w dokumentacji mogą być inne dane które zmieniają obraz.
1. Trudno jest pomylić osteoporozę z przerzutami raka piersi, ale można mieć i jedno i drugie.
2. Tamoksifen wzmacnia kości, ale powoduje szybką i czasami bardzo silnie wyrażoną menopauzę, dodatkowo zwiększa krzepliwość krwi co powoduje ryzyko różnych zakrzepów. Gdyby Mama była leczona hormonalnie tuż po wycięciu to w jej wieku byłby to właśnie tamoksifen.
3. Lametta jest bardzo dobrym lekiem i może zatrzymać rozwój przerzutów, po ok 2,3 latach nowotwór może nabrać odporności, ale jest to najmniej obciążające leczenie dopóki skuteczne. Ale uwaga właśnie lametta może zwiększyć osteoporozę. Lamettę podaje się kobietom po menopauzie, wcześniej Twoja mama była po prostu za młoda.
4. Jeżeli były zajęte węzły chłonne w 2008 roku, to najprawdopodobniej już wtedy komórki rakowe krążyły w organizmie i prędzej czy później doszłoby do przerzutów. Na tym etapie leczeniem można zatrzymać postęp, poprawić komfort życia, ale pozbyć się całkowicie raka to niestety nie.
Minimum danych jakie powinieneś przedstawić żeby cokolwiek było wiadomo to:
wynik histopatologiczny po operacji z 2008 r
ostatni wypis po chemioterapii
kartę informacyjną z ostatniego pobytu w szpitalu.
Zrób zdjęcia (przysłaniając dane chorej i lekarzy) i wyślij do opiekuna tego działu ( ) on to wstawi do Twojego wątku, tak będzie najprościej. [ / R. ]
Witaj na forum i głowa do góry jeszcze nie jest najgorzej. Pogódź się z onkologami, bez nich nie można leczyć chorego. Co nie znaczy że jesteś skazany na tego jednego, zawsze możesz poszukać lepszego.
Witam. dziękuję bardzo za odpowiedź.
Postaram się załatwić wyniki i prześlę je w wskazane miejsce.
Mama miała wycięte wezły chłonne, które nie były zajęte. Było to zrobione profilaktycznie. Tak powiedział chirurg
Aha! mama leczy się w centrum onkologii w gliwicach tylko co wizyta to inny lekarz. Przed wczoraj na wizycie podobno nie patrzał w wyniki. Mama powiedziała, że bolą kości ale ino obmacał ją... postukał po rekach nogach itd... zapytał cy boli jak dotyka kości.. mama mówi, że nie.. bo nie boli jej nic oprócz bioder i łopatki... dlatego pytam o pomyłkę z osteoporoza ze względu na to iż według scyntygrafii mamy kości wyglądają jak ser z dziurami a nic jej nie boli jak ktoś dotyka itd...
Dziękuję za rady.. jak tylko bedę miał wyniki to się odezwe.. Będę juto tutaj znów bo dziś mam na popołudnie do pracy..
Pozdrawiam
Witam. Proszę o pomoc...
Do bólu biodra doszły mamie bolesne skurcze nóg... mama rano nie potrafi wstawać... jak usiądzie to po chwili znów... ból nie do wytrzymania... Tylko jak leży do nie bili praktycznie nic...
Jak pomóc mojej mamie.. ?? błagam...
Dziś są chrzciny córki od brata i mama nie jest w stanie isc
To wygląda na kłopoty z krążeniem, niech mama spróbuje ruszać stopą leżąc tak silnie żeby czuła że łydka pracuje przez kilka minut, później z drugiej nogi. Dopiero po takiej gimnastyce próbować wstać i nie siedzieć, pochodzić. Trzymaj się
OK zaraz do mamy zadzwonie. A co to może byc ?? czy może lametta spowodować zahamowanie nowotworu a rozwój osteoporozy ? mama ma wapń w górnej granicy normy. może magnes podawać ?? lub potas??
W zeszłym tygodniu mama była na kontroli w centrum onkologii w gliwicach. Lekarz obsłuchał obstukał i wyznaczył kolejny termin nie mówiąc co robić...
Przedwczoraj mama była u lekarza ogólnego . lekarka obejrzała mamę i powiedziała tak: "Wie pani... 53 lata to już ten wiek.... Pani nie ma zmarszczek, ale kręgosłup swoje zmarszczki ma" kurde i to jest odpowiedź lekarza ???
Dała skierowanie do chirurga a potem do ortopedy... Ale nie wiem czy nie za późno, gdyż moja mama ma raka rozsianego po prawie wszystkich kościach. Brak jest natomiast przerzutów do narządów wewnętrznych...
Byłbym bardzo wdzięczny za pomoc...
Witam ponownie. Mam wielką prośbę do Państwa jako do znawców.
Mój ojciec był u chirurga ortopedy w sprawie mojej mamy. On obejrzał wynik scyntygrafii i powiedział że skoro mama ma tak przeżarte kości to nie ma wtedy do czego łapnąć np. nowego stawu biodrowego czy coś w tym stylu.
Moje pytanie brzmi..
Skoro moja mama od pasa w górę czuje się dobrze, jest silna i nie ma przerzutów do narządów wewnetrznych, to czy da się jakoś złagodzić ból złamania patologicznego o ile taki nastapił? Ketonale nie pomagają i podobne leki również. Jak mama leży na boku czy na plecach to nic kompletnie jej nie boli.
W ogóle nie wstaje z łóżka bo jak tylko usiądzie i zechce wstać to łapią ją potworne skurcze. Mama ma 53 lata.
Drugie pytanie to czy idzie jakoś załatwić transport karetką na badania czy na wizytę do gliwic .?? bo ojciec był u lekarza ogólnego a lekarka nie kwapi się by pomóc a mama nie potrafi chodzić.
Czy są jakieś jeszcze metody zahamowania raka ?? ojciec od paru dni podaje mamie witaminę b17.
Wczesniej mama miała podawane wisfosfoniany w tabletkach ale wtedy wysysały wapń z organizmu bo ze wzgledu na to że mama nie ma tarczycy i przytarczyc od 20 lat to wapno się nie przyswajało..
Teraz zaś wapno zaczęło rosnać !!
Czydo lametty w ciągu roku może się organizm przyzwyczaić ??
Kurde nie wiem już jakie pytania zadawać. spanikowany jestem jak nie wiem, bo mama jest ruchliwa i żywa że tak powiem jak pieron . Parę tygodni temu miała USG dopochwowe i również wszystko wporządku.
Byłbym bardzo wdzięczny za pomoc i porady.
Pozdrawiam serdecznie
czy da się jakoś złagodzić ból złamania patologicznego o ile taki nastapił? Ketonale nie pomagają i podobne leki również.
Bolesność złamań jest dość krótkotrwała, po właściwym unieruchomieniu i zaopatrzeniu złamania nie powinna być dokuczliwa.
Na czas doraźnego złagodzenia bólu jest wiele silniejszych środków farmakologicznych, ich dobór należy do lekarza.
Pytanie to jednak dotyczy sytuacji odmiennej od długotrwałego bólu o podłożu przerzutowym, dla których dobre działanie przeciwbólowe daje również radioterapia.
ecik1983 napisał/a:
czy idzie jakoś załatwić transport karetką na badania czy na wizytę do gliwic .?
Na temat transportu sanitarnego sporo informacji znajdziesz w tym poście.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Dziękuję za odpowiedź i linka.
Z tym bólem to jest tak, że moją mamę jak leży to nie boli nic kompletnie... A niby wszystkie kości łącznie z żebrami itd. itd.. są zjedzone.. tak to wynika z scyntygrafii...
Czy przy bólu przerzutowym nie powinno boleć cały czas ?? a nie jak się siedzi czy chodzi ??
Bo mamę bolą biodra, ale ból wędruje.. .czasem potrafi stanać na prawą nogę a czasem na lewą...
Najgorsze jest że ma te skurcze jak tylko usiądzie...
Aha!! miałbym dodatkowo jeszcze pytanie. Chodzi o tarczycę.
W zeszłym roku podano mamie bisfosfoniany w tabletkach i wapń tak spadł z krwi że mama o mało nie umarła...
Teraz zaś sytuacja się odwróciła i bez bisfosfonianów i podawania wapnia .. poziom wapnia mama ma na poziomie 10,05.
Kurde nie wiem co robić... Lekarka (endokrynolog onkologiczny) powiedziała mamie tak: Niech pani się cieszy że nie ma tarczycy bo teraz by pani leżała w szpitalu i walczyła z nadmiarem wapnia... Kurde co to za odpowiedź. Czy rzeczywiście muszę sypnąć kasą, której nie mam żeby ktoś coś normalnie powiedział.
Raka powinno się leczyć a nie coś takiego że lekarz patrzy do książki i wychodzi że dajmy na to w 3 roku pojawia się złamanie i się cieszą że wszystko idzie według książki... dalej będzie co ?? drugie złamanie....
Powinno się leczyć i pomagać....
Sam już nie wiem co robić.. powinien być sposób by to zahamować skoro nie ma przerzutów do narządów wewnętrznych...
Wszyscy mają klapki na oczach... skoro przerzuty są to pomocy brak... A zaczęło się od błędnej diagnozy i leczenia raka piersi... Jak mamę zaczęły boleć biodra w kwietniu 2010 to zwalano na tuszę i starosc (wtedy 51 lat)
Aha!! jeszcze jedno... Czy skoro kiedyś podawano przez tydzień bisfosfoniany i nie pomogły a wręcz zaszkodziły a sytuacja z wapniem się odwróciła i teraz właśnie powinno to pomóc to powinni przepisać mamie coś z powrotem ?? bo nie robią nic.... tylko kolejne terminy wyznaczają... teraz mama ma na sierpień...
Czy lametta może też potęgować nadmiar wapnia ?? czy może się organizm do tego przyzwyczaić po niecałym roku i lametta nie pomaga??
Pozdrawiam i proszę w imieniu całej mojej rodziny o pomoc i rady...
Nie przytoczyłeś wyników scyntygrafii, nic nie wiadomo czy są lub mogą być jakieś złamania, trudno coś doradzić jak nie wiadomo co się dzieje.
Do załatwienia jest sprawa lekarza podstawowej opieki zdrowotnej, lekarz POZ nie może powiedzieć że 53 letnia chora nie może wstać z powodu wieku. Zbadanie i skierowanie do odpowiedniego specjalisty to minimum co powinien zrobić. Powinien również poinformować jak i gdzie załatwia się transport. Powinien również dać skierowanie do poradni leczenia bólu i na czas oczekiwania na konsultację przepisać odpowiednie środki, ostatecznie jest Zaldiar lub Tramal.
Można porozmawiać zdecydowanie z lekarzem i powiedzieć wprost że jego opieka jest niedostateczna, można złożyć skargę u kierownika przychodni, albo to już nie na lekarza a na całą przychodnię do NFZ, jest tam rzecznik praw pacjenta.
A tak ogólnie to Twoja mama po usunięciu przytarczyc powinna być cały czas pod opieką specjalisty od osteoporozy (są tacy) i nie bardzo rozumiem co tu robi ortopeda.
Ty nie wiesz o co pytać, a my bez jakichkolwiek wyników badań nie wiemy co Ci doradzić, a sytuacja pacjentki jest niewesoła.
Pozdrowienia.
ok to jutro wkleję... wydębiłem wynik scyntygrafii od ojca.. a co do lekarzy to gdzie pisać skargi...
w 3 placówkach się mama leczy.. a główna to centrum onkologii w gliwicach...
[ Dodano: 2012-03-19, 18:56 ]
nie wiem czy to o to chodzi: oto wynik z scyntygrafii:
Dataurodzenia: 1959-01-03
Wynik scyntygrafii kośćca:
Podano: 20 mCi 99 mTc MDP
Uwidoczniono liczne ogniska patologicznego gromadzenia w rzucie czaszki, całego
kręgosłupa, Żeber obustronnie, mostka, kości miednicy oraz nasad bliŻszych obu kości
udowych.
Wnioski
obraz odpowiada rozsiewowi choroby nowotworowej do kości.
Wiecej z scyntygrafii to tylko druga częśc czyli zdjęcie...
Dodam, że mama miała robione wcześniej prześwietlenie stawu biodrowego i po ponad pół roku okazało się że to nie te było co trzeba prześwietlone na co lekarz powiedział "niech sie pani cieszy, że nie ma tam przerzutów"...
Później po scyntygrafii już tylko były kolejne terminy wyznaczacne bez tomografu, jakiś innych prześwietlen... itd. itd..
A scyntygrafia była robiona 8.02.2011
Mama we własnym zakresie robiła badanie krwi na wapń, usg TV, oraz usg normalne... Wszystkie wyniki w normie.
Między czasie mama była w klinice leczenia bólu (marzec 2011) i przepisali ketonal...
Później po podaniu bisfosfonianów wylądowała w szpitalu i omal nie umarła bo wapń się wysysał a lekarze nie chcieli odstawić.. dlatego sam go od nich wziąłem i mama wyszła ze szpitala w bielszowicach po 2 dniach odzyskawszy siły...
Od maja 2011 już tylko wyznaczanie terminów i wizyty na których mama się nic nie dowiaduje...
Nikt, kto robił badania czy scyntygrafię czy w ogóle coś nie brał pod uwagę że mama od 20 lat nie ma tarczycy i przytarczyc i walczyła z niedoborami wapnia od tego momentu...
Teraz dopiero kilka tygodni temu się zaczęła odwracać sytuacja i wapnia odkąd mama zaczęła brać lamettę zaczęło przybywać...
[ Komentarz dodany przez Moderatora: Richelieu: 2012-03-19, 19:43 ] Dane osobowe (zarówno pacjenta jak i lekarzy) należy ukrywać !
Wapń we krwi to niestety nie przekłada się na wapń w kościach, często jest odwrotnie wzrost we krwi świadczy o przewadze wypłukiwania z kości nad wbudowywaniem się do kości. Tego tutaj się nie rozwikła, w W-wie są specjalistyczne poradnie leczenia osteoporozy, na pewno znajdziesz coś u siebie i koniecznie mama powinna z takim specjalistą się zobaczyć. Wymuś od lekarza POZ skierowanie i niech zaznaczy że bardzo pilne. Powinny być zrobione badania i to leczenie powinno być niezależnie od raka.
Scyntygrafia była ponad rok temu, czy teraz nic nie zrobiono żeby ustalić przyczynę dlaczego mama nie może stanąć? Zwykle po scyntygrafii robi się rezonans lub rtg żeby potwierdzić charakter zmian i mieć ich dokładny obraz. Jeżeli zmiany spowodowane przerzutami są bardzo bolesne to można je naświetlać i zwykle to pomaga. Jeżeli jest uzasadnione podejrzenie że ta niemożność stania ma związek z przerzutami to trzeba zgłosić się pilnie do lekarza w Gliwicach i poprosić o sprawdzenie tego i ewentualne leczenie (naświetlanie lub zespolenie jeżeli doszło do złamań). Nie ma sensu czekać na termin wizyty kontrolnej tylko domagać się przyjęcia teraz.
Od lekarza nikt się nie dowie niczego o co nie zapyta. Sami z siebie to oni rzadko mówią. Mama powinna dostać się do lekarza w ciągu góra 10 dni, wyraźnie zapytać na czym dokładnie polegają zmiany i co można zrobić żeby przywrócić możliwość poruszania się.
Wiesz taki opis "jak usiądzie to pojawiają się te skurcze" to naprawdę niewiele mówi. Czy nie można wezwać lekarza POZ do domu żeby dokładnie mamę obejrzał i zbadał - może to się kwalifikuje do szpitala na już? Pozdrowienia
Witam ponownie. Przepraszam, że się nie odzywałem. Czekałem aż mama będzie po wizycie w Gliwicach.
Jestem nieco zbulwersowany...
Moją mamę ledwo ojciec zniósł do samochodu to już po przyjeździe zaczęły się jaja.... Nie wiem co o tym wszystkim mysleć..
Mama była na wizycie i lekarz onkolog powiedział "no a co ja mogę jeszcze Pani pomóc??"
Tata się zbulwersował i powiedział że tylko w klinice leczenia bólu normalnie ich traktowano.. na co lekarz powiedział "OOO a byli tam Państwo tak?? " i od razu zmieniło się podejście.....
Nie będę się rozpisywał o tym jak Pani z kliniki leczenia bólu była oburzona że mamie oprócz scyntygrafii i usg nie zrobiono żadnych Badań..Sama wskoczyła na lekarza... a lekarz powiedział że mama miała robione prześwietlenie miednicy od razu po scyntygrafii...... Mama była wtedy na pół przytomna także nic nie wiedziała ale i tak przez rok jeżdżenia na wizyty nikt nie powiedział że było robione zdjęcie....
Co najlepsze.... Pani z kliniki leczenia bólu oburzona od razu sięgnęła po wyniki i poleciała zrobić prześwietlenie mojej mamie.... i tu UWAGA!!!!!!
Okazało się że moja mama od ponad roku chodziła ze złamaną miednicą i wynik teraz z wczoraj jest taki sam jak ze stycznia 2011....
Wszyscy się oburzyli że nikt nie mówił o złamaniu tylko wyznaczali przez rok kolejne wizyty...
Teraz lekarz przepisał mamie Lamettę, Sindronat i tabletki przeciwbólowe i wyznaczył następną wizytę i scyntygrafię na 10 kwietnia....
Ojciec zapytał czy mama może chodzić czy cokolwiek .. odpowiedź padła taka "Jak się czuje na siłach to TAK"
Kurde takie wielkie centrum onkologii i nic...
Po tych wszystkich szopkach miła Pani z kliniki leczenia bólu wzieła mamę do siebie żeby przebadać gdzie boli i jak....
Zaczęła mamą wyginać, stukać, ściskać itd. itd.... gdy mama powiedziała że jej te stuki , puki itd.. nie bolą to pani powiedziała "TO JEST NIEMOŻLIWE ... SKORO WEDŁUG SCYNTYGRAFII CAŁY KOŚCIEC JEST BARDZO MOCNO ZAJĘTY ŁĄCZNIE Z CZASZKĄ, KRĘGOSŁUPEM ITD ITD.. TO MUSI BOLEĆ"
A tu nic... tylko chichot jak pielęgniarka jechała w miejscach gdzie mama ma łaskotki
NO TO CO PANIĄ BOLI ??
mama powiedziała że tylko miednica i troszeczkę pod łopatką ale takie bóle już mama ma od wielu lat co jakiś czas....
I co wy na to ?????
Ja nie potrafię się uspokoić...
Witam ponownie. Skoro nikt nie zrozumiał ostatniego postu to postanowiłem że zapytam was jeszcze o coś.
Niestety jak pisałem wcześniej mama od roku ma złamaną miednicę. co jest dziwne bo między czasie śmigała po górach, jeździła na rowerku itd. itd...
I tutaj moje pytanie... Moja mama jest bardzo żywą osobą i w związku z tym mam pytanie.
Czy miednica może sama się zrosnąć przy złamaniu patologicznym ??
Czy można jeszcze jakoś mamie pomóc skoro chirurdzy odmówili pomocy bo niby nie ma do czego złapać kości..
Moja mama może tylko leżeć. jak tylko usiądzie to po chwili ból niemożliwy. A ona chciała by się przemieszczać bo nic innego nie boli..
Czy jest jakiś fotel czy leżak czy coś na czym mama by mogła jeździć by aby wyjśc na balkon ?? czy miednica może się zrosnąć ??
pozdrawiam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum