Komentarze nie związane bezpośrednio z historią choroby znajdują się w => tym wątku <=.
Witam wszystkich. Przymierzałam się do napisania na forum od dnia, kiedy moja pani doktor nie pozostawiła mi większych złudzeń co do charakteru mojej choroby.(13 grudzień - piątek
) Rozległe zmiany w płucu lewym o charakterze nowotworowym. Wytłumaczyła mi wszystko co na wstępnym etapie powinnam wiedzieć, pokazała i opisała zmiany na zdjęciu. Oraz objaśniła tryb postępowania i kolejność działań, jednocześnie rozwiewając moją nadzieję na błąd w wynikach. Wszystko o czym z nią rozmawiałam wydawało się rozmową o kimś innym....to, że mówimy "o mnie" dotarło do mojej świadomości dopiero po kilkunastu minutach, gdy dotarłam na parking i usiadłam w aucie.
Stoję na początku nowej, nieznanej drogi i nie bardzo wiem dokąd mnie ona zaprowadzi. Jestem zdeterminowana i gotowa do walki....
Mieszkam w Holandii, mam niewielu znajomych z którymi mogę rozmawiać na tematy mojego zdrowia i nie myśleć o tym, że jestem sensacją i jakimś urozmaiceniem w ich plotkarskiej szarości. Mój mąż nie chce o tym rozmawiać- myślę, że boi się tematu. Jak próbuję coś napomknąć, to słyszę coś w stylu... "na pewno wszystko się wyjaśni i będzie dobrze", lub "ty to jeszcze mnie przeżyjesz"
Chciałabym porozmawiać z ludźmi , którzy zaczynają swoją "przygodę" z chorobą, lub borykają się z nią na co dzień i podzielą się ze mną tym co dobre i również tym co złe.
Pozdrawiam