1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Rak endomertium z przerzutami do płuc
Autor Wiadomość
Magda Sz. 


Dołączyła: 26 Mar 2013
Posty: 6
Skąd: Kraków

 #1  Wysłany: 2013-03-26, 23:50  Rak endomertium z przerzutami do płuc


Witam

Moja mama (lat 63) w 2004 roku miała operację usunięcia macicy z przydatkami,
diagnoza - rak endometrium (stopień złośliwości G1).
Po operacji zastosowano radioterapię miejscową ze źródłem irydowym (otrzymała 21 Gy w czasie 21 godzin).

Od 2005 r. ma uporczywy kaszel, lekarze stwierdzili, że od leków,
rtg wykazał niewielkie rozsiane guzki w obu płucach, nikt się tym nie zainteresował mimo stałej kontroli onkologicznej.
Markery zawsze były w normie.

W 2012r. mama miała mieć wstawioną endoprotezę kolana, wtedy okazało się, że guzki w obu płucach urosły.
Badanie PET wykazało aktywność największego guzka w płucu prawym (13mm-10mm, SUV 6.0),
oraz niewielką aktywność największego guzka w płucu lewym (10mm-8.5mm, SUV 2,8).
Bronchoskopia nic nie wykazała,

28.01.2013 została przeprowadzona operacja na prawym płucu.
Usunięto kilka guzków, okazało się, że część guzków to zwłóknienia, a część to zmiany nowotworowe (jeden wycięty bez marginesu).
Wykluczono raka tarczycy i płuc, zatem lekarze stwierdzili, że to przerzuty raka endometrium (po ośmiu latach).

Nie stwierdzono przerzutów w innych narządach., węzły chłonne nie powiększone.
Największy guzek w lewym płucu jest trudnodostępny ponieważ znajduje się blisko tętnicy.
Terakochirurg zalecił zgłoszenie się do onkologa w celu przepisania chemioterapii.

Obecnie po ponad 3 miesiącach CT kl. płuc w wykazało wzrost największego guzka w płucu lewym o 1 mm,
ale badanie było wykonane w innej placówce, pozostałe guzki bez zmian przeciętna średnica 4 mm.
Mama zgłosiła się do onkologa i skierowano ją na chemioterapię.
Po pierwszym kursie (chemioterapii paliatywnej AP1) spadły jej leukocyty ale zdecydowano się podać kolejną chemię.
Na razie znosi ją dobrze.

Mama jest osobą otyłą, ma cukrzycę typu 2, ale niewielką, niedoczynność tarczycy oraz chorobę zwyrodnoieniową kości.
Twierdzi, że nie czuje się na tak poważnie chorą.
Nie zbadano próbek pod kątem hormonozależności, nie wprowadzono hormonoterapii ani radioterapii.
Lekarz stwierdził, że po hormonoterapii jeszcze by przytyła i że postarają się przedłużyć jej życie, a radioterapia mogłaby uszkodzić tętnicę.
Terakochirurg powiedział cytuję: proszę się zastanowić czy kolejna operacja ma sens, bo znacznie obniży standard życia mamy.
Mam wrażenie, że ci lekarze nie widzą szans na jej wyleczenie.

Chciałabym wiedzieć jakie są rokowania jeśli przerzuty wystąpiły tylko w płucach i po tak długim czasie.
Czy jest jakaś szansa na wyleczenie czy jedynie na przedłużenie życia? Jeśli tak to o ile?
Czy ktoś może polecić mi specjalistę w Krakowie, do którego możemy się udać?
Co mogę zrobić, żeby pomóc mamie?

Załanczam wyniki badań.












1 - hist pat 2004 guz pierwotny.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 2650 raz(y) 521,79 KB

2 - CT kl. piers. z kontrastem przed operacją.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 2375 raz(y) 203,45 KB

3 - bronchoskopia 2012.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 2598 raz(y) 573,64 KB

4 - PET 2012.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 2421 raz(y) 125,54 KB

5 - Hist Pat 2013.02.04 z przerzutów do płuc.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 2330 raz(y) 118,45 KB

_________________
Magda
 
Richelieu 
Administrator



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 7486
Skąd: Gyddanyzc
Pomógł: 4945 razy

 #2  Wysłany: 2013-03-27, 11:56  


Magda Sz. napisał/a:
Mam wrażenie, że ci lekarze nie widzą szans na jej wyleczenie.

Chciałabym wiedzieć jakie są rokowania jeśli przerzuty wystąpiły tylko w płucach i po tak długim czasie.
Czy jest jakaś szansa na wyleczenie czy jedynie na przedłużenie życia? Jeśli tak to o ile?

W tej kwestii lekarze niestety nie mylą się,
obecność przerzutów odległych do płuc oznacza rozsiew choroby i brak możliwości wyleczenia.
Czas od inicjacji procesu nowotworowego do wystąpienia przerzutów nie ma wpływu na możliwość wyleczenia,
jeśli jest znaczny, jak w Waszym przypadku, może świadczyć o wolniejszym tempie rozwoju choroby,
co znajduje potwierdzenie także w rozpoznanym niskim stopniu złośliwości pierwotnego ogniska choroby,
i przez to spodziewanym dłuższym czasie dalszego przeżycia,
jednak nie da się tego określić bardziej precyzyjnie ani wyjść poza sferę jedynie przypuszczeń.

W zaproponowaniu lekarza z okolic Krakowa liczę na pomoc pozostałych Forumowiczów.

Pozdrawiam i witam Cię na forum,
przykro mi, że nie mam dla Ciebie lepszych informacji.
_________________
Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
 
Magda Sz. 


Dołączyła: 26 Mar 2013
Posty: 6
Skąd: Kraków

 #3  Wysłany: 2013-03-27, 13:34  


Przede wszystkim bardzo dziękuję za szybką odpowiedź.
Mam jeszcze jedno pytanie:

"spodziewanym dłuższym czasie dalszego przeżycia,
jednak nie da się tego określić bardziej precyzyjnie ani wyjść poza sferę jedynie przypuszczeń"

Wiem, że nie da się ocenić długości przeżycia w tym stadium choroby, ale nie wiem czego mniej więcej mogę się spodziewać.
Statystyki mówią o średnim przeżyciu ok roku od rozpoznania przerzutów, ale nie mogę w to uwierzyć widząc w jakiej mama jest dobrej formie. Zatem, czy jeżeli choroba postępuje powoli można przypuszczać, że ten czas będzie dłuższy?
_________________
Magda
 
Richelieu 
Administrator



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 7486
Skąd: Gyddanyzc
Pomógł: 4945 razy

 #4  Wysłany: 2013-03-27, 14:18  


Magda Sz. napisał/a:
czy jeżeli choroba postępuje powoli można przypuszczać, że ten czas będzie dłuższy?

Owszem, można ... ale tylko jak sama trafnie napisałaś przypuszczać, niekoniecznie zakładać a już na pewno nie ma co do tego pewności.
Przypuszczam, że więcej na ten temat mógłby powiedzieć lekarz dysponujący pełnym wglądem w historię choroby i mający możliwość oceny stanu zdrowia mamy w bezpośrednim badaniu i wywiadzie.
_________________
Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
 
Magda Sz. 


Dołączyła: 26 Mar 2013
Posty: 6
Skąd: Kraków

 #5  Wysłany: 2013-03-27, 16:14  


Dziękuję,
Niestety lekarze też nie chcą wypowiadać się na ten temat, chyba nie chcą odbierać nadzieii.
Jednak wracając do tych nieszczęsnych statystyk, to znalazłam informację, że w IV stadium zaawansowania raka endometrium odnotowuje się przeżycie pięcioletnie w 6-9%przypadków. Czy te statystyki dotyczą przypadków takich jak mojej mamy. Czy mogę trzymać się myśli, że choć minimalna to istnieje jednak szansa na to, że mama wyzdrowieje, czy po prostu pogodzić się z losem?
_________________
Magda
 
Richelieu 
Administrator



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 7486
Skąd: Gyddanyzc
Pomógł: 4945 razy

 #6  Wysłany: 2013-03-28, 14:22  


Magda Sz. napisał/a:
znalazłam informację, że w IV stadium zaawansowania raka endometrium odnotowuje się przeżycie pięcioletnie w 6-9%przypadków. Czy te statystyki dotyczą przypadków takich jak mojej mamy.

Tak, dotyczą łącznie wszystkich chorych u których rozpoznano raka w stadium uogólnienia,
bez szczegółowego rozróżnienia cech choroby lub ich lepszej lub gorszej sytuacji zdrowotnej.

Magda Sz. napisał/a:
Czy mogę trzymać się myśli, że choć minimalna to istnieje jednak szansa na to, że mama wyzdrowieje

Wiedza medyczna i oparte na niej standardy mówią o braku możliwości wyleczenia.
Ale zdarzają się przypadki znacznie dłuższych przeżyć niż statystyczne, choć oczywiście jest ich niewiele.
Bywają też, choć niezmiernie rzadko, przypadki całkowicie wymykające się statystykom,
wobec których nie ma medycznego wyjaśnienia dla uzyskanego nadspodziewanie długiego czasu przeżycia.
Są to jednak niestety tylko sytuacje bardzo wyjątkowe.
_________________
Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
 
Bożenka 


Dołączyła: 09 Mar 2013
Posty: 273
Skąd: Wrocław
Pomogła: 18 razy

 #7  Wysłany: 2013-03-28, 18:05  


:) Dziekuję Panie Administratorze za te słowa otuchy. My chorzy bedziemy wierzyc, że te wyjatki w tych statstykach dotyczą Nas.Pozdrawiam :)
_________________
...Przyjaciele są jak Anioły,które podnoszą Nas,kiedy nasze skrzydła mają kłopoty z przypomnieniem jak sie lata....
 
Magda Sz. 


Dołączyła: 26 Mar 2013
Posty: 6
Skąd: Kraków

 #8  Wysłany: 2013-03-28, 23:36  


Jeszcze raz dziękuję za odpowiedź.

Richelieu napisał/a:
Ale zdarzają się przypadki znacznie dłuższych przeżyć niż statystyczne, choć oczywiście jest ich niewiele.
Bywają też, choć niezmiernie rzadko, przypadki całkowicie wymykające się statystykom


W takim razie pozostaje mieć nadzieję, że to właśnie może być taki przypadek, przynajmniej na razie.

Myślę, że coś więcej na temat stanu mamy będzie wiadomo za ok. miesiąc. Wtedy będzie po kontrolnym TK kl. piers. (to prawdopodobnie będzie już po 3 kursie chemii).

Byłabym wdzięczna gdybyś odniósł się jeszcze do terapii zastosowanej przez lekarzy.
Nie wiem, czy namawiać mamę na konsultację u innego onkologa?
Mamie zaproponowano 3 kursy chemioterapii według schematu AP1 - martwi mnie czy to nie jest za mało?
Z tego co czytałam zazwyczaj są to 4-6 kursów.
Czytałam również, że ten typ nowotworu częściej odpowiada na leczenie hormonoterapią, zwłaszcza jeżeli badania wykażą, iż jest hormonozależny. W mamy przypadku próbek nie przebadano pod tym kątem, a zapytany o taką możliwość lekarz stwierdził, że jest otyła i po hormonach przytyłaby jeszcze bardziej.
Czy powinna domagać się takiej terapii?
:?ale?:

Pozdrawiam
_________________
Magda
 
Magda Sz. 


Dołączyła: 26 Mar 2013
Posty: 6
Skąd: Kraków

 #9  Wysłany: 2013-04-02, 22:27  


Drogi Richelieu,

Chciałam Cię prosić o odpowiedź na moje pytania.
Magda Sz. napisał/a:

Nie wiem, czy namawiać mamę na konsultację u innego onkologa?
Mamie zaproponowano 3 kursy chemioterapii według schematu AP1 - martwi mnie czy to nie jest za mało?
Z tego co czytałam zazwyczaj są to 4-6 kursów.
Czytałam również, że ten typ nowotworu częściej odpowiada na leczenie hormonoterapią, zwłaszcza jeżeli badania wykażą, iż jest hormonozależny. W mamy przypadku próbek nie przebadano pod tym kątem, a zapytany o taką możliwość lekarz stwierdził, że jest otyła i po hormonach przytyłaby jeszcze bardziej.
Czy powinna domagać się takiej terapii?


Pojutrze wybieramy się z mamą na konsultację do innego onkologa i nie wiem o co mam pytać?

Z góry dziękuję i pozdrawiam
_________________
Magda
 
Richelieu 
Administrator



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 7486
Skąd: Gyddanyzc
Pomógł: 4945 razy

 #10  Wysłany: 2013-04-03, 11:02  


W takim razie postawiłbym pytania dotyczące tych dwóch grup zagadnień:
- o możliwość/celowość oznaczenia hormonozależności i ewentualnego wdrożenia hormonoterapii,
- o dotychczas stosowaną chemioterapię, czy wymaga modyfikacji (zwiększenia ilości kursów)
oraz jak ewentualnie trzeba postąpić z tą terapią wobec rozważanej hormonoterapii (jeśli okazałaby się zasadna).

Podpowiedź na temat przygotowania się do rozmowy z lekarzem znajdziesz w tym poście.
_________________
Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
 
Magda Sz. 


Dołączyła: 26 Mar 2013
Posty: 6
Skąd: Kraków

 #11  Wysłany: 2013-04-03, 23:24  


Dziękuję za sugestie.
Jutro wizyta, zobaczymy co powie lekarz.

Pozdrawiam
_________________
Magda
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group