Trafiłam na to forum szukając rozpaczliwie w sieci jakichkolwiek informacji na temat raka trzustki oraz metod leczenia, liczę bardzo na pomoc bo nie wiem co robić dalej. U mojego Taty (75 lat) podczas badania USG wykryto guz na trzustce, zrobiono też TK i jej opis jest następujący - przesyłam w załączniku.
Na podstawie tego badania TK oraz wyników morfologii (marker CA 19,9 powyżej 2000) jeden z lekarzy (onkolog) zadecydował, że guz jest nieoperacyjny, nie potrzeba biopsji i zadecydował o podaniu chemii, natomiast grupa lekarzy na tzw "kominku" orzekła, że guz jest operacyjny ( o tej opinii poinformował ustnie Tatę lekarz gastroenterolog). Tato w poniedziałek ma się stawić w szpitalu, ale nie wiemy czego się spodziewać - czy mamy kierować się opinią zespołu lekarzy który zaklasyfikowali guz jako operacyjny czy opinię onkologa który mówi o podaniu chemii (nie wiem czy miał wystarczającą ilość danych aby podjąć taką decyzję?) Jadę z Tatą do szpitala i chciałabym dopilnować, aby wszelkie działania były podjęte w jak najlepszym interesie chorego, ale nie wiem jak poruszać się wśród tak sprzecznych komunikatów? Czy operacja jest lepiej rokująca dla pacjenta niż chemia? Bardzo proszę o pomoc, chciałabym pomóc Tacie jak najlepiej i być dla niego wsparciem, ale poruszam się po omacku - nie mam żadnej wiedzy w tym temacie...
Moim zdaniem z racji rozsiewu wewnątrzotrzewnowego, opisanego w TK, operacja nie ma sensu bo nie da się pacjentowi wyciąć całej otrzewnej by całkowicie usunąć nowotwór.
Natomiast decyduje oczywiście chirurg onkolog, przynajmniej taka konsultacja powinna mieć miejsce.
Bardzo dziękuję za odpowiedź, zmartwiłam się.... Czy to oznacza że nowotwór jest bardzo zaawansowany? Chciałabym jakoś wesprzeć Tatę i dodać Mu otuchy i sił do walki, ale nie wiem na czym się oprzeć.
Tato został przyjęty do szpitala w poniedziałek 1 czerwca, 2 czerwca miał operację - po otwarciu okazało się że przerzuty są na całej otrzewnej i na jelitach, lekarz nie mógł nawet wykonać zespolenia... Pobrano wycinek guza, czekamy na wyniki oraz decyzję o chemioterapii. Tato jest w domu ale bardzo w złym stanie, nie może jeść, wymiotuje, nie wypróżnia się już od tygodnia - w szpitalu były podane lewatywy i coś się ruszyło ale na powrót jest zastój. Bardzo proszę o radę - co zrobić w takim przypadku, tato chudnie z dnia na dzień bo prawie nie przyjmuje pokarmów, tabletek przeciwbólowych też nie bo zwraca a sam plaster przeciwbólowy nie wystarcza, ma silne bóle. W poniedziałek mamy wizytę u prowadzącego onkologa ale ja dziś boję się, że tato nie dotrzyma do poniedziałku. Co robić? Czy powinnam naciskać aby przyjęli Go do szpitala? Bardzo proszę o radę, jestem zrozpaczona...
Jak najszybciej załatwcie hospicjum domowe. Jak widzisz, że z tatą się coś złego dzieje możesz zadzwonić po pogotowie, powiedz jak przyjadą, że jest po operacji, może wezmą do szpitala. Tylko musisz się liczyć z tym, że jak jest pacjent onkologiczny to pogotowie jakoś tak nie bardzo jest chętne do zabrania.
Priorytet dla Was to szybko hospicjum.
Marzena66, dziękuję za szybki odzew, jeśli chodzi o hospicjum to jesteśmy już w kontakcie ale lekarz będzie dopiero po niedzieli, a ja się boję, że Tato nie dotrzyma do poniedziałku. Chyba pozostaje Oddział Ratunkowy w weekend, może tam podadzą chociaż kroplówką z lekiem przeciwbólowym, bo doustnie już nic nie może przyjąć...
Jak zadzwonicie po pogotowie to podadzą leki przeciwbólowe, pomogą ale to pomoc doraźna a Wam potrzebna pomoc na już i nie wiadomo na ile, może bardzo krótko a może trochę potrwa. Stan taty nie jest dobry, przykro mi, choroba bardzo rozsiana więc różnie może być. Jakby coś się działo to oczywiście dzwońcie na pogotowie. A może spróbujcie zadzwonić do hospicjum, skoro już w tym kierunku coś ruszyło i przedstawcie telefonicznie co się złego dzieje, że tatę strasznie boli i nie możecie opanować tego bólu, że strasznie cierpi, może lekarz przyjedzie, może pielęgniarka, trzeba próbować żeby ulżyć. Ja jak prosiłam, że mam stan kryzysowy to przyjechali z hospicjum od razu mimo że jeszcze nie było pierwszej wizyty.
marzena66,
Bardzo dziękuję za rady, chciałabym zapytać z pomocy jakiego hospicjum korzystaliście - ja też jestem z Gdańska? Dopiero zaczynam się uczyć tego "tematu", a czasu jest tak niewiele że wpadam w panikę że przez swój brak wiedzy coś zawalę.
My korzystaliśmy z Hospicjum im. ks. E. Dudkiewicza. Hospicjum znajduje się w Gdańsku, jest niedaleko Akademii Medycznej. Jestem z ich współpracy bardzo zadowolono, pielęgniarka była raz w tygodniu a jak trzeba to i częściej, lekarz również raz w tygodniu. Zawsze pod telefonem, zawsze służyli radą, pomocą, byli na każde zawołanie jeśli coś było niepokojącego.
Panikę trzymaj w ryzach, bo szkoda i Twojego zdrowia, szybko się wypalisz a tu potrzeba dużo siły i psychicznej i fizycznej. Nie wiń się już teraz, że coś nawalisz, to nie Ty nawalisz to choroba robi spustoszenie, postępuje i mimo naszych najszczerszych chęci nie potrafimy jej opanować i pomóc. Poświęcaj tacie siebie tyle ile możesz, czerp z tych chwil jak najwięcej żeby zostały miłe wspomnienia, spełniaj zachcianki, spełniaj marzenia taty. Nie rób nic na siłę.
[ Dodano: 2015-06-12, 16:56 ]
Jeszce jedno, poczytaj w wolnych chwilach trochę forum, żebyś wiedziała coś w temacie. Zadawaj pytania na forum, zawsze ktoś pomoże rozwiać wątpliwości, wesprze jak trzeba.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum