1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: nowotwór otrzewnej? |
Ala70
Odpowiedzi: 10
Wyświetleń: 5893
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2016-08-21, 14:25 Temat: nowotwór otrzewnej? |
Przy przerzutach w otrzewnej bardzo często przestają poprawnie działać jelita. Nowotwór po prostu je obrasta i powoduje niedrożnośc. Moja mam przy raku żołądka miała wzowę właśnie w otzrewnej. Niesamowite cierpienie,ciągłe wymioty trescią kałową i skrzepłą krwią,o bardzo nieprzyjemnym zapachu do samego konca. bardzo się biedna krępowała,a nic nie mogliśmy na to poradzić. żadne czopki przeciwwymiotne,zastrzyki czy plastry tego nie powstrzymałay. Mimo,że przez ostatni miesiąc nic nie jadła i nie piła kilkanascie razy dziennie pojawialy się wymioty. Po laparotomii zwiadowczej założono jej dren do płynu z brzucha i wymienialiśmy worki. Nie trzeba było takiej cierpiącej nigdzie wozić. Choroba potworna,zabierała ją nam na naszych oczach. Gasła przez miesiąc ogromnie cierpiąc i tracąc siły. Jama ustna cała w owrzodzeniach,bol przy każym ruchu,a ona wcale się nie skarżyła. Lekarze przepisywali tylko przeciwbólowe leki i nie kazali dokarmiać żeby pozwolić jej odejść szybciej i nie przedłużać cierpienia. nawadniałam ją podskórnie,bo nie mogła wypić nawet łyka wody. Nikomu nie życzę opieki nad ukochaną,tak chorą osobą,bo cierpi się razem z nią. Miała świadomość do konca,wiedziała,że odejdzie,prosiła nas żebyśmy nie płakali,bo było jej jeszcze trudniej. Myślała pewnie i czuła to samo co my,a pocieszała nas i tłumaczyła,że każdy musi odejśc. Jej dane było w ogromnych cierpieniach. Ciągle dziękowała za opiekę i błagała żeby nie oddawać jej do szpitala czy hospicjum,bo to długo nie potrwa. Płakałam gdy prosiła o pawulon albo tabletki nasenne żeby nie cierpieć i szybciej odejść. Nic nie mogliśmy robić żeby jej pomóc. mogliśmy tylko z nią być,a ona i tak miała wyruty,że narobiła nam tyle kłopotu i musimy brać wolne z pracy. Przeczytałam wszystko co możliwe o tym typie raka,robiąm wszystkie badania co miesiąc,a to i tak rosło. Chemia nie pomogła,wyniki w normie,a cała otrzewna zajęta. Moze gdyby po usunięciu żołądka zastosowano płukanie chemią jamy brzusznej to by coś dało. Czytałam,że chemia nie działa na otrzewną,mama miała az 8 cykli chemii która zniszczyła jej żyły i bardzo osłąbiła. Niestety nie pokonała raka. Od operacji minęło tylko 17 mieięcy. Wszystko było w normie,badania ok,usg,gastro też. Nagle niedrożnośc i wymioty. Otwarcie brzucha i wyrok. 1,5 miesiąca umierania,bo inaczej nazwać tego nie potrafię.Nie wierzcie jednemu lekarzowi,kosultujcie u wielu,bo tak naprawdę kady ma inny sposób leczenia. My wybraliśmy chyba ten niewałaściwy,bo mama chciała jak najbliej domu. Dziś nie zgodziąłbym się na to,ale już czasu nie cofnę. walczcie i pytajcie wszystkich lekarzy o nowatorskie metody leczenia.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: marzena66: 2016-08-21, 16:53 ]
Alu proszę nie opisywać własnych historii w cudzym wątku, bo zaburza to obraz choroby "właściciela" wątku, można się pomylić co jest co. Jeżeli chcesz pomóc to ma to wyglądać w formie doradztwa, co robić i jak robić bez wdawania się w opowieści, są to zasady tego forum.
|
|
|