1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Znalezionych wyników: 18
DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: Płasko i drobnokomórkowy rak płuc T2bN3M0
Karolinka

Odpowiedzi: 28
Wyświetleń: 9856

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2011-12-19, 17:28   Temat: Płasko i drobnokomórkowy rak płuc T2bN3M0
Witaj kreseczko78...
Masz racje moja mamcia i twój wujek zmarli nawet tego samego dnia ... Wiem co czujesz , wiem jak Ci było źle , tego nie da sie opisać . Ja niestety nie byłam jak moja mama odchodziła , wybrała moment jak na chwilkę pojechałam do domu , ciotki mówią że wybrała taki moment zebym tego nie widziała , zebym sie nie martwiła , chociaż ja bardzo chciałam byc przy niej w tych ostatnich sekundach. Moj brat też opowiadał ,że nagle przestała oddychac , myśle że nie cierpiała , nic nie czuła , ale i tak to było straszne i ciezko mi sie z tym pogodzic , chociaz dużo czytałam i wiedziałam jak bedzie ,to do końca miałam nadzieje . Mialam nadzieje że może do świąt da rade , albo do Nowego roku...
Nie wiem kto Cię wspiera ale trzymaj sie cieplutko i pomyśl że może tam jest mu lepiej , że tak musiało byc - ja sobie to tak tłumacze - i ze kiedys na nas też przyjdzie pora - a jak przyjdzie to przecież nie bedziemy chciały aby nasi bliscy którzy nas żegnają byli smutni i płakali za nami. ..
Pozdrawiam Cie i przesyłam szczere wyrazy wspólczucia i oby było już tylko lepiej
  Temat: Pomocy : Szpital odmówił przyjecia mamy na inny cykl chemi.
Karolinka

Odpowiedzi: 65
Wyświetleń: 20443

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2011-12-19, 17:06   Temat: Pomocy : Szpital odmówił przyjecia mamy na inny cykl chemi.
Ja do ostatniej chwili mialam nadzieje ,że może jak wywalczymy tą inna chemie to ona zatrzyma raczysko na troszke, ale nam się nie udało , a teraz jak myśle ze jak by szpital sie odrazu zgodził i podali by chemie to my bysmy mieli pretensje do szpitala ,a tak samo sie wszystko- tak szybko potoczyło... ;(
Życze wszystkim wiecej szcześcia , my niestety jutro mamy pogrzeb mamusi i tak sie skonczyła ta historia ... a zakładając konto tutaj byłam jeszcze pełna nadzieji ze jakos damy rade , z całych sił walczyłam tym bardziej ze po tej konsultacji z onkologiem była szansa na inna chemie a to sie równało ze jednak nie jest skazana na śmierć , a jednak śmierc przyszła szybciej. Bardzo szybko ! Odliczałam tygodnie bo gdzies przeczytałam że przy leczeniu objawowym daja od 3-12 tyg życia i teraz już wiem że to niestety prawda ;(:( ;(
  Temat: Pomocy : Szpital odmówił przyjecia mamy na inny cykl chemi.
Karolinka

Odpowiedzi: 65
Wyświetleń: 20443

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2011-12-16, 21:23   Temat: Pomocy : Szpital odmówił przyjecia mamy na inny cykl chemi.
Dzisiaj byłam załatwiać pogrzeb , odebrac ciało ze szpitala i dokumenty , wypis z tego pobytu ze szpitala tez dostane , za jakis tydzień -pojade odbiore jestem ciekawa co tam bedzie napisane. A dzisiaj dostałam tzw karte statystyczną do karty zgonu w której było tak :
a) Nowotwór złośliwy (zmiana przekraczająca granice oskrzela i płuca )-przyczyna wyjściowa albo przyczyna zewnętrzna urazu lub zatrucia
b) niewydolność serca zastoinowa -przyczyna wtórna
c) zatrzymanie krążenia ,nieokreślone -przyczyna bezposrednia

W szpitalu w łagiewnikach również widziałam mamusie w prosektorium ... leżała tam na metalowym stole , w niebieskiej folii , cała zimna bo dotknełam ale UŚMIECHNIĘTA , buzie miała zamknięta ale uśmiech było widac odrazu jak podeszłam , troszke mi nawet ulżyło bo w szpitalu jak odchodziła to miała cały czas tak otwarta i troszke wykrzywiona a tu wchodzę i uśmiech ;-) ;-) wiec może nie jest tak źle
pogrzeb załawiliśmy na wtorek na 11, oczywiscie bedzie spalona bo chciała do taty , a nie mineło jeszcze 20 lat i to był jedyny sposób
Dziękuje wszystkim za miłe słowa i wsparcie. Nigdy nawet nie pomyślałam ze mama od dobrych kilku lat mogłaby mieć w sobie jakiegos raka albo cokolwiek że tak szybko umrze na coś tak strasznego ....
  Temat: Pomocy : Szpital odmówił przyjecia mamy na inny cykl chemi.
Karolinka

Odpowiedzi: 65
Wyświetleń: 20443

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2011-12-15, 20:24   Temat: Pomocy : Szpital odmówił przyjecia mamy na inny cykl chemi.
to było najgorsze co mnie mogła spotkac ...przyszło duuuużo zawczesnie i ze mnie przy tym nie było.
Jutro o 9 do szpitala , pani doktor powiedziała że i tak dziś wypisze wszystko ale żebyśmy byli na 9. a mnie mamusia wpisała wiec musze byc ja tam i bedziemy załatwiać cały pogrzeb.
Jedno za co moge dziekowac szpitalowi to to ze nieuśmiercili jej juz pierwszej nocy , róznie to w szpiatalach jest i bywa a jednak tu do póki serce dawało rade dawali jej życ , chociaż przyznam sie wam że miałam do końca nadzieje że , ożyje jakos albo polepszy sie jej stan albo cos sie stanie ze jednak wrócimy razem do domu ... ale sie nie udało
Dodam jeszcze ze tuz przed śmiercią miała dawke morfiny 20 mg podawana 8ml/h i może też po tej ilosci nic nie czuła. To była pierwsza śmierc przy której byłam , w sumie prawie byłam bo mamcia oszczędziła mi widoku umierania.
Jeszcze raz dziekuje
  Temat: Pomocy : Szpital odmówił przyjecia mamy na inny cykl chemi.
Karolinka

Odpowiedzi: 65
Wyświetleń: 20443

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2011-12-15, 19:59   Temat: Pomocy : Szpital odmówił przyjecia mamy na inny cykl chemi.
Moja mamusią już umarła 16.15 odeszła ;(( i mnie przy tym nie było -ale pokolei
rano jak pojechałam do szpitala , to leżała ,akurat panie salowe jej pampersa zmieniały , i coś tam jeszcze robiły , kazały mi poczekac . ale po 8 juz bylam przy mamie, wyglądała strasznie , nieprzytomna albo spiąca ale rano jeszcze dostała morfinke i furosemid i zastrzyk insulinowy , była juz cała zimna , usiadłam obok jedynie oddychała ale już tak cięzej i dluższe odstepy byly , ale rano jeszcze była troszke świadoma jak do niej mówiłam to nie była w stanie nic mówic, ale mówiłam do niej jak mnie słyszysz to ścisnij mi reke i scisneła. Pożegnałam sie z nią już wczoraj i dzis też do niej mówiłam : żeby sie nie martwiła , że wszystko bedzie dobrze , że bedziemy chodzić do niej na cmentarz , że może sobie spokojnie odejśc do nieba o nic sie nie martwic , mowilam do niej cały czas , brat nawet jak przyjechał to mowil zebym dala juz spokuj bo i tak nic nie słyszy , ale ja powiedzialam ze slyszy i to tez moja mama i bede mowic co bede chciała.
moj brat byl o 11pojechał na 2h do pracy i wrocił przed 16, nawet mu wspomniałam że dam klucze i niech wyjdzie z pieskiem moim kochanym ale nie po drodze miał i sie wykręcił no to powiedzialam ze ok ,pojade sama. po 14 mama juz nic zero kontaktu , przerwa miedzy oddechami czasem nawet wzrastała do 10-15 sekund ale zawsze ten dech łapała , nawet p.Doktor powiedziała ze juz wszystko dało spokój a SERCE dalej pracuje , czułam jak jej bije , mocno szybko - byłam przygotowana na wszystko ,ale p.Doktor do mnie że tak może być do wieczora , a nawet i do rana i że moze bym poszła coś zjeść albo odpocząc bo tak siedze od rana nic nie jadłam , a ja powiedziałam że : ''tak pójde jak brat przyjedzie,narazie nigdzie mi sie nie spieszy" oczy były juz jak u osoby nieżywej nie ruszała źrenicami w ogóle, w sumie jedynie oddychała i to tak bardzo cięzko - dusiła sie, leżała z otwarta buzią i juz nie nosem, tylko tymi ustami łapała powietrze.
i jak przyjechał moj brat to mowi do mnie jedz ja posiedze i wrocisz niedługo. To co ja głupia zrobilam , wziełam rzeczy i pojechałam , w domu wyszłam na spacer z psem i dostaje smsa : CZEKAJ NA MNIE W DOMU to odpisałam szybko : czemu co sie stało umarła ? odp TAK. i gdzie tu sprawiedliwosc , siedzialam od rana , tak bardzo chcialam byc jak bedzie odchodzic a ona umarła jak mnie nie było.
Ciotka stwierdziła że musiała czekać az pojade i wybrała sobie taki moment na odejscie zeby mnie nie było ... ja sobie to tłumacze tak mogłam zostac , mogłam nie jechac. czytałam wiele postów ze ktos z rodziny czuwał przy chorym i tez nie chciał jezdzic do domu bo w kazdej chwili mogla bliska osoba umrzec. i pamiętałam o tym co czytałam , tez tylko na chwile pojechalam , bo mój mały yoreczek nie dosyć że stracił swoją pania ( moja mamusie ) to teraz nie wie co sie dzieje ze sam siedzi tyle w domu- a zawsze był z mamcia. A jak wychodziłam to jeszcze mówiłam jej ze jade wyjsc tylko z nim na dwor i zaraz wracam ....nie zdązyłam - może i lepiej jak nie chciala przy mnie umierac to może jeszcze by sie meczyla.
Na koniec dodam ze nie myślałam ze tak szybko odejdzie... u niektorych to trwa dłuzej , u nie ktorych tak szybko , cóz chciałam z całych sił by ta kolejna chemia moze jej na troszke pomogla ale sie nie dało. zrobiłam wszystko co mogłam by pomóc , by byc przy niej ... może mi sie dzisiaj przysni i powie ze ma się dobrze i ze już sie nie musze martwic o nią , że poszła do tatusia i ... ze napewno jest jej dobrze!!!
Smutno mi i ciężko , zaraz idę spac ,ale obiecuje zaglądać tu jeszcze i jak dojde do siebie udzielac sie może wiecej forum .

Dziekuje wszystkim , miałam sie chociaż sie komu wygadac i daliscie mi nadzieje ale niestety walki z rakiem takim strasznym nikt nie wygrywa
  Temat: Pomocy : Szpital odmówił przyjecia mamy na inny cykl chemi.
Karolinka

Odpowiedzi: 65
Wyświetleń: 20443

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2011-12-15, 07:17   Temat: Pomocy : Szpital odmówił przyjecia mamy na inny cykl chemi.
Telefonu w nocy nie dostałam- co oznacza że nadal żyje , jade tam ...
AŻ SIĘ BOJE W JAKIM STANIE ZASTANĘ MAMĘ ;(:(:(
  Temat: Pomocy : Szpital odmówił przyjecia mamy na inny cykl chemi.
Karolinka

Odpowiedzi: 65
Wyświetleń: 20443

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2011-12-14, 22:35   Temat: Pomocy : Szpital odmówił przyjecia mamy na inny cykl chemi.
Właśnie wróciłam ze szpitala ... mama zasnełą o 20.00 ale ja jeszcze do po 21 posiedziałam ,chyba czuła że jestem, , ale na noc nie mogłam zostać.
w ciądu dnia mama nie przyjeła nic , zero leków , jedynie morfine w pompie miała 10 mg 10ml/a pozniej zmienili na 8 ml - nie wiem czemu na mniej i około 1,5litra wody
TO jest naprawdę straszne , odmawia leków bo uważa zę ją chcą wykończyć , napuchła jeszcze bardziej , twarz szyja , klatka ręce dlonie , tak jak by miało ją zaraz rozerwać.
Wieczorem zasneła tak mocno że pielegniarkom udalo sie podac leki - jakie dokladnie nie wiem ale napewno furasemid , nową szczykawkę z morfina i cos jeszcze w pompie i do welfronu założyli jakąs kroplówke , może coś na wzmocnienie bo nic dziś nie zjadla -w sumie troszeczkę - zawiozłam jej domowego kislu to 3 łyżeczki i nic więcej.
Zobaczymy jak minie noc .. to ta kolejna z tych cięzkich, gdzie czekam czy tel zadzwoni czy też nie ( bo mama podała mnie jako osobe upoważniona do wszelkich informacji i moj nr podala jak była jeszcze świadoma ) ....ale juz dziś siedząc przy mamusi łóżku odmawialam <Ojcze Nasz i Zdrowaś Mario > żeby wszystko dobrze się dla niej skończyło i żeby tak nie cierpiała
Była dzis też taka ciotka ,pogadalysmy chwile na zewnątrz . W szoku była- jej stan ją zadziwił , jeszcze ostatnio jak u nas w domu była to mama jej sam na sam mówiła że " bedzie dobrze , dziewczyny walczą o nastepna możliwosc chemii , jak tamta sie nie udała to ta może pomoże " a tu takie coś ,w niedziele otarła się o śmierc , a teraz to już nic innego nie pozostaje. TAKIE TO NIESPRAWIEDLIWE
i pomyślcie jak by podali jej ta druga chemie już by nie żyła - to jest pewne ;/ więc może dobrze że szpital sie tak na nia nie chciał zgodzic.
Jutro jak tylko wstane to z rana tam oczywiscie pojade, trzymajcie kciuki by jeszcze żyła


Anelia tez myslałam żeby ja zabrać do domu , ale mój brat stwierdził że co zrobie jak zacznie się dusic a ja bede sama , albo co gorsza w drodze do domu umrze , albo potem jej nie beda chcieli znow na oddział przyjąć... ale jak dożyje do niedzieli i bedzie chciała do domu to może pomyśle nad tym jeszcze i postawie sie rodzince dla mamusi tak tylko żeby spełnić jej marzenie na koniec
  Temat: Pomocy : Szpital odmówił przyjecia mamy na inny cykl chemi.
Karolinka

Odpowiedzi: 65
Wyświetleń: 20443

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2011-12-14, 13:53   Temat: Pomocy : Szpital odmówił przyjecia mamy na inny cykl chemi.
Mama się dalej męczy , cięzko oddycha , jak weszłam na oddział to było słychac :" ratunku , oni chcą mnie tu zabić , pomocy ", jak mnie zobzcyła to woła do mnie ; " córuniu zabierz mnie stąd , proszę córciu , oni mnie tu zabiją , ...." i tak od rana , teraz wrociłam wyjsc z psem i jade spowrotem do mamci , narazie siedzi z nią mój brat , najlepiej w ogole bym sie nie ruszała stamtąd ale nie mam jak. w pracy dali tyle wolnego ile potrzebuje więc chociaż to dobre. Ale wracajac do mamy odmawia wszystkich leków , wszystkich zastrzykow nie pozwala nikomu do siebie podejsc. oprocz rodziny , mówi że to skażone , że chcą ją otruć , zabic , nic nie bedzie piła , jadła , nawet wody z ich kubka nie chciala bo jest zanieczyszczony. to jakis wielki obłed ;( a wode w butelce która jej przyniosłam trzymala przy sobie zeby tam, jej nic nie dodali. na pytanie jak sie czuje - odp świetnie , chce do domu , chce do domu , zabierzcie mnie do domu Do tego sz.p. Ordynator stw że skoro pacjent chce do domu , to na siłe go nie bedziemy trzymac , mama nie ejst ubezwłasnowolniona i ma prawo wyboru , jak do wieczora sie nie wyciszy to trzeba bedzie myśleć o transporcie i do domu.... ale przeciez ona juz w drodze może uumrzec , a w domu ja sama sobie z nią nie dam rady. w szpitalu nie da się jej ubezwlasnowolnic i co teraz , czekac bedziemy do wieczora. nawet teraz jak wychodzilam to mowi do mnie: jedz, szukaj prywatnie lekarza , niech mnie stad zabierze , bo mnie tu umorduja i wiecej matki nie zobaczysz ..." wyobrazacie sobie jak te jej słowa działaja , Kazdy by chciał jej pomoc ale nie ma jak ...
Jedna miła p. Pielegniarka stw ze tak człowiek boi się smierci , że to juz efekt morfiny i niedotlenienia mózgu ... kazała nam być silnymi i kupic sobie jakieś tabletki uspakajające....
Chciałabym jej pomóc , najbardziej na świecie ale jak ... ??Co robic .
jade juz do szpitala , jak zostanie na noc to pewnie o 21 znow nas wyproszą to napisze co sie działo dalej ;(((
  Temat: Pomocy : Szpital odmówił przyjecia mamy na inny cykl chemi.
Karolinka

Odpowiedzi: 65
Wyświetleń: 20443

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2011-12-13, 22:03   Temat: Pomocy : Szpital odmówił przyjecia mamy na inny cykl chemi.
Wiecie co moja mama umiera ... właśnie wróciłam ze szpitala , bo nas uprzejmie wyproszono. Chociaż chciałam zostać na noc - to nie można było .stan KRYTYCZNY to mało powiedziane. Wczoraj wychodząć od niej było nawet ok , myslałam ze bedzie lepiej ,że za kilka dni wypiszą ją do domu , tym bardziej że mówiła normalnie , nawet wieczornych seriali nie chciala oglądac , stwierdzila że rano sobie powtórki obejrzy. Wiec do domu wrociłam w nawet dobrym humorze - ooo tak nie jest najgorzej ,uratowali ją jest szansa.
Dzisiaj wchodze na oddział , slysze z jej pokoju dziwne odglosy. akurat była pielegniarka coś jej podawała. poszłam do lekarza -jej prowadzącego już nie było , ale za to pani na dyżurze nie miała dla mnie dobrych wiesci. tak jak widac jest coraz gorzej , nie odpowiada na żadne leki , nic jej nie pomaga , podali to samo co jak ją w niedziele zabrali. Leży pod pompą z morfina 10ml na h nie wiem czy to duzo czy mało. od godziny 16 jak tam byłam do teraz to nic nie mówiła , troszke krzyczała tylko : pomocy , siostro , UMIERAM , dusze sie itd itd - aż sie serce kraja Czuła ze placze ,ale ona była bardziej silna , walczyła , starała sie oddychac ... cieżko ale walczyła jeszcze o swoje zycie , chociaż jak noc przeżyje to bedzie CUD. lekarz powiedział że w razie co ma numer i bedziemy w kontakcie. Mama bardzo nie chciala abysmy wychodzili ale nie dało sie zostać nie było szansy ....;( pożegnaliśmy się ale tez powiedzielismy ze jest juz pozno ,trzeba isc spac a rano przyjedziemy ,oby jeszcze żyła ....
w jednej chwili myslalam że już umrze . gdy napisałam do rodziny - brata , mamy siostry że umiera to przyjechali , ja z bratem zostałam do konca możliwego czasu ale jak bratowa i ciotka poszły to w pewnej chwili mama tak jakby przestała oddychac -juz myslelismy ze to koniec , że juz wszyscy byli ale zaraz potem zaczeła sie dusić , tak jak by na chwile przestała oddychac - ale jednak jeszcze nazbierała sil i walczy. tylko szkoda ze ta walka jest taka nie rowna i tak umrze ;(((( do tego jak leżała to widac było że oddycha jednym płucem , że to drugie wcale nie pracuje nie unosi sie klatka pierwsiowa z jednej strony...
to chyba tyle , to bedzie najgorsza noc jaka mnie w tej chorobie czeka. Może nie dostane tel w nocy i wszystko wróci do normalności <wiem marzenie ale nadzieje trzeba mieć do końca >

Post przeniesiony z Wątku kciukowego z racji merytorycznych informacji dot. stanu zdrowia.

[ Dodano: 2011-12-13, 23:48 ]
dodam jeszcze ze mamie chyba wątroba juz nie dawała rady , ponieważ robiła sie żółta od nóg , oraz miała je cale zimne (stopy ) reszta ciała napuchnięta ale jeszcze ciepła.
Zaraz 24.00 tel jeszcze nie było , może mama da rade do rana. To bedzie najgorsza noc w moim życiu ...może uda mi się zasnąc to szybciej zleci ... oby do rana

[ Dodano: 2011-12-14, 07:04 ]
Noc jakoś mineła ... już jest 7.00 a tel nie dostałam wiec jest szansa że mama jeszcze żyje... albo sie bardziej męczy , sniło mi sie że pojade tam i bedzie wszystko ok. chociaż wiem ze nie ma na to szans ale podswiadomie kazdy ma nadzieje ze leki zadzaiałaja tym bardziej że p. Doktor w nocy nie zadzwoniła.A mowiąc mi o tym że trzeba być przygotowanym na wszystko miała mine nieciekawą , nawet zapytałam : ' czy jest jakaś szasna że jak rano przyjedziemy to bedzie zyc " to pokiwała glową stwierdzając : cieżko jej powiedzieć . Nawet myslalam ze w nocy jej coś podają tak żeby do rana nie dała rady , ale tu proszę tel nie było czyli szpital jej nie pomógł umrzeć .
Zaraz tam jadę ... jak wroce napisze co z mamą , ciekawe ile jej podniesli przez noc tej morfiny w pompie. Jeżeli ma jej to usnieżyć ból w tych ostatnich godzinach ,to niech daja jak najwiecej .
  Temat: Karolinka - komentarze
Karolinka

Odpowiedzi: 9
Wyświetleń: 10087

PostDział: Tu trzymamy KCIUKI   Wysłany: 2011-12-12, 14:50   Temat: Karolinka - komentarze
Anelia, no ja wiem -czytałam dużo postów jak to może wszystko wyglądać , ale nie myślałam że u nas jest już tak blisko końca. pół roku i tak wszystko w mgnieniu oka leci. Niesprawiedliwe jest to życie , w 2001roku w Wielkanoc w pożarze mieszkania zginął mój ojciec ... teraz moja mama okazało sie że ma raka. Najgorsza jest ta myśl ze zostane sama , sama z psem ...tak szybko , babcia ma 82lata i jeszcze zyje a tu mama w tak młodym wieku odejdzie od nas. Wiem ze trzeba żyć dalej i trzeba byc silnym ale to wcale nie jest łatwe. :-( :-( :-(
  Temat: Pomocy : Szpital odmówił przyjecia mamy na inny cykl chemi.
Karolinka

Odpowiedzi: 65
Wyświetleń: 20443

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2011-12-12, 13:21   Temat: Pomocy : Szpital odmówił przyjecia mamy na inny cykl chemi.
Z mamą nieciekawie , nadal jest podłączona do całej aparatury, leży i nic dobrego , lekarz coś mówł o jaimś zawale, że serduszko juz nie daje rady . widac nawet jak lezy spokojnie to tetno jest 80-94uderzenia jak sie tylko podnosi , próbuje siadac albo coś mowić to odrazu rosnie ponad 110 -122 ,a co najgorsze nie ma dla nas dobrych rokowań ...
p. Doktor nawet ujeła to tak " ze udało jej sie uciec jeszcze przed śmiercią bo stan był bardzo krytyczny " narazie pozostaje w szpitalu ... ale co to bedzie , tym razem sie udało jeszcze
Ciężko ... świadoma byłam tego, że rak to umrze ale nie myslelismy że to tak szybko bedzie następować i ze z tygodnia na tydzien bedzie juz coraz gorzej.
  Temat: Pomocy : Szpital odmówił przyjecia mamy na inny cykl chemi.
Karolinka

Odpowiedzi: 65
Wyświetleń: 20443

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2011-12-11, 19:01   Temat: Pomocy : Szpital odmówił przyjecia mamy na inny cykl chemi.
i kolejny dzień i znów mama jest w szpitalu ... rano , dzień sie miło zaczyna aż tu nagle mama sie dusi , krzyczy i nie może oddychac , co robic szybko balkon otworzyłam , tlen z koncentratoru i tel po pogotowie. Przyjechali bardzo szybko , i kolejny problem : nie moga się nigdzie wbic by założyć welfron, żyły pękają , na szczescie sie udało , w kciuka tym razem , podali morfine , furaginum i coś jeszcze i zabrali mame do szpitala. obecnie jest na intensywnej terapii w Łagiewnikach. Narazie wszystko ok... jutro rano po rozmowie z lekarzem bedziemy wiedziec coś wiecej , ale o tej chemi to możemy już chyba zapomniec , bo lekarz powiedział ze teraz to już musimy byc na wszystko przygotowani. Nawet na najgorsze, cokolwiek mialo to oznaczac.
Gdyby mama była sama to mogłaby sie nawet udusić...
  Temat: Pomocy : Szpital odmówił przyjecia mamy na inny cykl chemi.
Karolinka

Odpowiedzi: 65
Wyświetleń: 20443

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2011-12-10, 08:20   Temat: Pomocy : Szpital odmówił przyjecia mamy na inny cykl chemi.
Dziękuje bardzo za odpowiedz ;) naprawde taki post a może dodać siły i chęci do dalszej walki i starania się ...
  Temat: Pomocy : Szpital odmówił przyjecia mamy na inny cykl chemi.
Karolinka

Odpowiedzi: 65
Wyświetleń: 20443

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2011-12-09, 22:57   Temat: Pomocy : Szpital odmówił przyjecia mamy na inny cykl chemi.
A więc tak : nic nie załatilismy oprócz koncentratora tlenu , teraz mama leży i psychicznie lepiej sie czuje ze ma tlen i lepiej jej sie oddycha ... zobaczymy jak minie noc i w jakim stanie wstanie rano.

do do wizyty w szpitalu : 1) lekarz inny prowadzący jej nie przyjmie , poniewąż nie jest jej lekarzem prowadzącym , nie zna chorej i nie bedzie podważał opini innego lekarza z tego o to szpitala po 2) udalismy sie do pani ordynator i może kobieta ma racje , może to jest wysłanie jej na pewną śmierć , ale jeżeli jest szansa to trzeba walczyc. P. Ordynator oczywiście nie zgodziła sie przyjąć mamy na chemie , nie było żadnej dyskusji , twardo trzymała sie swojego zdania - gdy poprosiłam ją o napisanie na skierowaniu ODMOWY to zaczął sie problem , nic takiego nie może napisać itd itd - czemu ??, w koncu mając to skierowanie w dloni stwierdziła : że tak w sumie to może ją przyjąć na oddział ale za kilka dni , tydzień wypisze bo chemii i tak nie poda bo po 1) w skierowaniu nie ma nic na temat podania chemi , po 2) jest to skierowanie na oddzial do szpitala a nie na chemie. I bądz tu madry ... oczywiście w trakcie rozmowy była mowa że pacjenta wypisują ze szpitala w jakiejś skali - mama miała 3 .{ 0-1 to człowiek zdrowy 5-6 umierający a chemie podaje sie do 2.- nie znam sie wiec pisze tak jak zostało mi to przekazane} pozatym tez kwestia tego , że jak mama umrze to możemy zaskarżyc szpital , lekarza dlaczego podał chemie , wiedząć jaki jest stan chorego itd itd
Jednym słowem beznadziejna sytuacja - bez wyjscia i co dalej ??? jest jeszcze jedna opcja ale co z tego bedzie nie wiemy bedziemy działac , chociaż może myslimy że do położenia jej do szpitala to casz dopiero po świetach już.
Po niedzieli zadzwonimy do lekarza pierwszego kontaktu żeby przyszedł do domu i wypisał mamie skierowanie do onkologa na chemioterapie i to juz wtedy konkretnie pojedziemy do Kopernika do tej pani Doktor co konsultowala mame ... tylko czy dożyje do tego czasu , a jeżeli nawet ,to czy nie bedzie zapózno ... czy wyniki badań bedą ok i pozwolą na podanie tej chemi itd itd TYLE PYTAŃ BEZ ODPOWIEDZI ;(

A i jeszcze coś czego sie dzisiaj dowiedzieliśmy , mama nie tyle co miała zapaść przez chemie , ale źle zniosła te duże ilości wody, które są wpuszczane po chemii do płukania i zmiana z PE na KE tu nic nie da , bo to nie ma znaczenia.

jedno co pewne jak się jest ciężko chorym i nie ma się w rodzinie nikogo znajomego ze szpitala , wsród lekarzy to nic sie nie da załatwic , kazdy umywa ręce i sie wykręca jak tylko może takie moje przemyslenie na koniec, obyscie mieli wiecej szcześcia w walce z ta chorobą
  Temat: Pomocy : Szpital odmówił przyjecia mamy na inny cykl chemi.
Karolinka

Odpowiedzi: 65
Wyświetleń: 20443

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2011-12-08, 00:04   Temat: Pomocy : Szpital odmówił przyjecia mamy na inny cykl chemi.
w Koperniku tak ale koniec stycznia bo tak mają terminy, kaszel róznie raz jest raz nie , po tych lekach co teraz bierze to strasznie puchnie i wtedy tak dusi sie i kaszle , ale naewno nie jest to taki suchy kaszel jak wczesniej , napewno gorzej oddycha bo ma to zwężenie na tchawice , Planowałam tam jechac - jezeli po raz kolejny sie nie zgodza to zeby mi ordynator napisał odmowe i wtedy z tym skierowanie pojade do Kopernika bo tak to skierowanie jest na Łagiewniki pisane .
wyniku TK nie mam , nie dostalismy nic oprócz takich wypisów , wyników tych dwoch wczesniej i rtg klatki piersiowej. o TK piszą na wypisie z tego pierwszego razu i tylko tyle. przyznam że trafilismy na bardzo nie miła panią doktor , i cięzko cokolwiek z nią było wiecej ustalic , jej zdaniem chemia ją szybciej zabije ...i dlatego cały oddział jej nie chce

[ Dodano: 2011-12-08, 00:07 ]
ela1 napisał/a:
Ponieważ mama ma Zespół Żyły Głównej Górnej, onkolog nie proponował np, brachyterapii.

nie nic lekarz nie proponował , skazali ja poprostu na leczenie objawowe i czekanie na śmierc i co najgorsze nawet na nasza odpowiedzialność , po tej konstultacji nie chca spróbowac

[ Dodano: 2011-12-08, 15:29 ]
a to zdjęcie rtg z końca sierpnia , drugie robione ostatnio



Jutro rano jade do szpitala do Łagiewnik , na rozmowe z całkiem innym lekarzem prowadzącym , ..czy uda sie nam wyznaczyc termin czy nie nie wiem. napisze jutro .

Ale bardzo proszę o rade czy walczyc o tą nastepną chemie ? czy lepiej nie? jezeli jej nie chca zrobic to może wiedzą że może umrzeć ... albo im sie nie chce przyjmować cięższego przypadku ?? co mam zrobić , dodam ze mama ciągle lezy , siada tylko do jedzenia i do toalety i co gorsza sama nie wie co się dzieje ... wie ze ma raka , mielismy w rodzinie inne przypadki raka i wszyscy już nie zyją wiec jest świadoma co ja czeka , ale poki byla szansa na chemie to jakos dawała rade , chciala walczyc , a teraz nie wie co sie dzieje. tu ja konsultuja , zgadzają sie na chemie a tu zdrugiej strony szpital jej nie chce przyjąć - dlaczego.
 
Strona 1 z 2
Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group