1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Znalezionych wyników: 8
DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: Rodzinna tragedia
Klaudka27

Odpowiedzi: 21
Wyświetleń: 14437

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2014-05-19, 14:01   Temat: Rodzinna tragedia
Ciężko, tęsknota jest straszna. Z każdym dniem większa.
Wiecie co mnie najbardziej denerwuje : siostra, babcie czasem wpadną i mówią że sniła im się mama - była jeszcze taka fajna, taka uśmiechnięta. Mnie szlak trafia, niewiem czemu może przez to że to ja chodziłam po szpitalach, prosiłam się lekarzy, byłam przy śmierci...ale nie umiem sobie wyobrazić mamy jak była zdrowa, zamykam oczy najgorsze chwile w chorobie, tatę na łożu śmierci... to jest straszne ale nie umiem.
Przed śmiercią mamy, czytałam Was tutaj, czytałam o symptomach śmierci, obserwowała i się doszukiwałam. Przy tacie już wszystko wiedziałam, wiedziałam że zbliża się koniec, ja i cudowna Pani doktor z hospicjum. Jak zapytałam ją czy już czas na księdza - odpowiedziała TAK. Jak powiedziałam rodzinie że to już długo nie potrwa, głównie siostrą taty żeby przyszli się pożegnać to patrzyli na mnie jak na zbója- co ja to gadam, przecież tata rozmawia, je, pije...
Strasznie mi to wszystko ciąży, bo niestety to ja byłam od tych najgorszych rzeczy! Płakać mi isę chce ale cóż...
Za 3 tygodnie lecimy na wakacje, planujemy odpocząć. Nigdzie nie byłam od 3 lat. Trzeba się kupić na dzieciach, wynagrodzić im ten czas kiedy mama nie miała dla nich czasu, nieraz siły... bo poniekąd one na tym ucierpiały. Moja młodsza córka będzie miała 2 latka, to jest niemożliwe kiedy to zleciało. Nie pamiętam kiedy zaczęła chodzić, mówić - wszystko przysłonił mi RAK. Jest bardzo samodzielnym dzieckiem, niestety wyglądało to tak że szykowałam dzieciakom kolacje, zasiadały do stolika i same musiały jeśc, a ja w tym czasie musiałam iść do taty... To forum dużo mi dało, miałam wrażenie, zę jestem z tym wszystkim sama, ale jest nas dużo...
  Temat: Rodzinna tragedia
Klaudka27

Odpowiedzi: 21
Wyświetleń: 14437

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2014-04-28, 17:19   Temat: Rodzinna tragedia
Witam.
Linki z pokazem pielęgnacji chorego bardzo mi pomogły.

Tata odszedł 30 marca, w dzień urodzin mamy.
Czułam że to blisko, po doświadczeniach mamy nawet nie musiałam już czytać o objawach śmierci. Po prostu chodziłam do niego i tylko obserwowałam. Kiedy tydzień przed śmiercią zaczął gorączkować, tylko patrzyłam czy tempratura spada. Nie pomagały zastrzyki - nic. Cały tydzień temperatura wahała się od 37-41 stopni.
Latałam z góry na dół, robiłam okłady, ile razy mierzyłam temperature! kroplówki! ehh :/
W sobotę siostra z dzieciakami przyjechała na kawę, jeszcze ładnie przyjmował antybiotyk w płynie który lekarka s hospicjum zapisała, bo zastanawiała się czy to poprostu nie jakaś infekcja.
Wieczorem poszłam do taty, zobaczyłam jego fioletowe wybroczyny na brzuchu. Za godzinę już były na nogach. Siedzieliśmy z mężem, z babcią, siostrą taty przy łózku patrząc jak strasznie oddycha. Co chwilę zwilżałam tacie usta. Oddech powoli zwalniał. W momencie kiedy musiałam zejść na dół do dziecka je nakarmić, tata zmarł. Wiedziałam że nie zdąrzę wrócić :/ ciocia mi powiedziała, ze tata czekał aż wyjdę bo bym mu pewnie umrzeć nie dała. Przeżycia straszne, została pustka, żal!
Jestem dumna z rodziców, bo oboje można powiedzieć mieli lekką śmierć. Nie musiałam dawać morfiny. W życiu bym nie pomyślała 8 miesięcy po mamie, stracę również ojca.
8 miesięcy trwania choroby zrezygnowałam ze swojego życia, poswięciłam się tacie! I nie żałuję. Nie żałuję, że byłam przy nim do końca, że zmarł w domu. Dziękuję opiece hospicyjnej bo z ręką na sercu mogę powiedzieć że pomogli w 100 % tacie i mnie to przetrwać. Dziękuję Wam za wsparcie. Walczcie o swoich bliskich do końca, ale gdy nadejdzie ich czas pozwólcie im odejść.
  Temat: Rodzinna tragedia
Klaudka27

Odpowiedzi: 21
Wyświetleń: 14437

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2014-01-31, 17:35   Temat: Rodzinna tragedia
Dziękuję, zaraz się zabiorę za czytanie.
  Temat: Rodzinna tragedia
Klaudka27

Odpowiedzi: 21
Wyświetleń: 14437

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2014-01-31, 09:19   Temat: Rodzinna tragedia
Tata póki co jest świadomy, nie mam serca teraz go dawać do szpitala, jemu zresztą ten oddział kojarzy się z mamą bo mama tam zmarła. Ma ataki bólu, moim zdaniem przez zaparcia, bo plastry na to nie pomagają. Tata załatwia się do pampersa i najgorzej jak trzeba go przebrać, nie pozostaje nic innego jak zabranie go pod prysznic. Tata to wielki chłop, waży 100 kg. Macie jakieś sposoby?
  Temat: Rodzinna tragedia
Klaudka27

Odpowiedzi: 21
Wyświetleń: 14437

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2014-01-18, 21:12   Temat: Rodzinna tragedia
Ja też modlę się o to, żeby tata tak jak mama nie cierpiał.
Jestem padnięta, wczoraj mąż w nocy w pracy był a tata wyszedł z łóżka, chciał gdzieś iśc. Akurat córeczka mi się przebudziła, dawałam jej mleko a babcia na mnie z piętra wołała i tupała o podłogę. Nic tylko dziecko po pachę i poleciałam do góry. Tato stał w przedpokoju i nie umiał kroku zrobić ani usiąść. Martwi mnie to , że te wszystkie stresy to co się teraz dzieje odbija się na dzieciach.
  Temat: Rodzinna tragedia
Klaudka27

Odpowiedzi: 21
Wyświetleń: 14437

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2014-01-16, 19:28   Temat: Rodzinna tragedia
Witam. Tatę boli, sama niewiem co. Ma takie ataki jakby parcia na pęcherz, cewkę, sam nie potrafi zlokalizować bólu, ale jest tak mocny że aż kopie nogami. Wczoraj miał cewnik założony, ale to nie tego wina bo wcześniej to samo się działo.
Dziś pielęgniarka przyniosła plastry. Zobaczymy czy coś po tym ulży. Obawiam się, że to ból nowotworowy, niewiadomo czy nie ma coś na pęcherzu. Żal mi go strasznie. W dodatku dziś miał pierwszy raz atak padaczkowy jak siedział. Zwykle były tylko drżenia nóg, jak chciał gdzieś przejść. Boję się cholernie. Modlę się żeby nie cierpiał.
  Temat: Rodzinna tragedia
Klaudka27

Odpowiedzi: 21
Wyświetleń: 14437

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2014-01-11, 10:24   Temat: Rodzinna tragedia
Dziękuję za wsparcie. Z moją mamą nic się nie dało zrobić żeby poszła, zbadała się. Była osobą upartą i wiedzącą najlepiej.
Jeżeli chodzi o mnie to zdaję sobie sprawę razem z siostrą że jesteśmy z dwóch stron obciążone genetycznie. Zbieram się żeby pójść do poradni genetycznej i zrobię badania. U ginekologa jestem raz na pół roku, albo i częściej.
Ta choroba jest straszna, męczy mnie psychicznie. Doskonale wiem, że śmierć nieunikniona i tak jak było z mamą odkąd dowiedziałam się ze mam sobie zabrać mamę do domu to myślałam tylko żeby się nie męczyła, żeby nie bolało. Teraz myślę dokładnie tak samo.
Niestety ta cała sytuacja i stres z tym związany często odbija się na dzieciach, mężu :/
Przykre mam też doświadczenia związane z naszą służbą zdrowia, ale nie będę się tu rozpisywać, było-minęło, a ze szpitalem tata już nie będzie miał raczej do czynienia.
Jeszcze raz dziekuję za słowa otuchy. Bywają chwile, kiedy zastanawiam się czy dobrze robię i czy robię wszystko. Jestem bardzo wdzięczna hospicjum domowemu, tatę prowadzi lekarka z powołania i pielęgniarka. Trzymajcie za mnie kciuki.
  Temat: Rodzinna tragedia
Klaudka27

Odpowiedzi: 21
Wyświetleń: 14437

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2014-01-10, 21:46   Temat: Rodzinna tragedia
Witam. Nazywam się Klaudia, mam dwójkę małych dzieci. W lipcu ubiegłego roku moja mama zmarła na raka. Miała 52 lata, chorowała dokładnie 3 tygodnie. Lekarzy omijała z daleka, nigdy na nic się nie skarżyła, nigdy nie była na L 4. Z dnia na dzień zaczęła mieć trudnośći z chodzeniem, ubraniem się, z wstaniem z łóżka. Wywiozłam ją do szpitala, dokładnie po 3 tygodniach zmarła. Miała go dosłownie wszędzie : płuca, nadnercza, węzły chłonne, w macicy miała guza wielkości głowy dziecka. NIe cierpiała, nie brała morfiny, po prostu przestała jeść, pić, funkcjonować.
Cała rodzina strasznie to przeżyła, jak dziś patrzę na wypis ze szpitala to za głowę się chwytam. Zwłaszcza, że rok temu pochowaliśmy dziadka ( ojca mojej mamy) który zmarł na białaczkę.
Dokładnie miesiąc po pogrzebie tata zaczął się przewracać. Wezwałam karetkę, pojechaliśmy do szpitala. Duży obrzęk mózgu, po tomografii głowy -nowotwór złośliwy o nieokreślonym charakterze, w głowie jak to lekarz powiedział masakra, guzy guzki - rozsiew. Zmiany przerzutowe. DOdatkowo w nadnerczach też meta. Po badaniach nic nigdzie indziej nie widać. Nie znaleziono guza pierwotnego. Tata nie nadaje się do kliniki onkologicznej, zostaje tylko paliatywa. Lekarz nie dali mu szans przeżycia kilku miesięcy. Póki co tata żyje, jest pod opieką hospicjum domowego, ale jest cieżko, ma napady epileptyczne, trzeba z nim być non stop, co chwile chce wstawać a przewraca się. Bez pomocy pań z poradni paliatywnej nie wiem co bym robiła. Narazie nic go nie boli, jak będzie dalej, niewiem. Od dwóch dni ma podłączony mannitol. Zobaczymy czy po tym poczuję się lepiej. Bywa różnie, czasem ma lepsze dni, a czasem siedzi patrząc w jedno miejsce, , nie ma apetytu, mówi od rzeczy. Przeraża mnie to wszystko. Za dużo się wydarzyło w ostatnim czasie. Jedynie dzieci sprawiają, że chce mi się wstać z łóżka bo mam dla kogo. Boje się jak go faktycznie zacznie boleć. Swoją drogą cieszę się że mama już sobie śpi, bo ona by choroby taty nie przeżyła. Była zbyt słaba psychicznie.

[ Dodano: 2014-01-10, 21:50 ]
Wypożyczyłam tacie łóżko żeby było mu wygodniej. Tato mieszka na pietrze z babcią (swoją teściową) a ja z mężem i dziećmi na parterze. Chodzę tam średnio co 15 minut, trzeba zmieniać pampersy, prowadzić do toalety.Pilnować oby zjadł tabletki. Moje życie od czerwca krąży wokół szpitali. Martwię się też o babcie, sama choruje na serce, strasznie to przeżywa, nie umie spać, boi się że tata wstanie z łóżka i się przewróci. Już zaliczył tyle upadków, że głowa boli. Niewiem co mogę jeszcze zrobić
 
Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group