1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Znalezionych wyników: 3
DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: stres, strach, przerażenie
Nadzieja

Odpowiedzi: 57
Wyświetleń: 26557

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2009-04-23, 21:19   Temat: stres, strach, przerażenie
grazyna484 napisał/a:
, staram się nastawiać pozytywnie do choroby chociaż nie ukrywam że to trudne. Na dzień dzisiejszy jedna wielka niewiadoma, ale właśnie też buduje mnie to że wykryto w takim stadium kiedy można leczyć operacyjnie.
Pozdrawiam Grażyna


Wierzę ze to trudne...I trzymam mocno kciuki za to żeby wszystko było dobrze.nie ma innej opcji ;)
  Temat: stres, strach, przerażenie
Nadzieja

Odpowiedzi: 57
Wyświetleń: 26557

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2009-04-23, 20:58   Temat: stres, strach, przerażenie
Mrakad napisał/a:
Witaj Nadzieja,

czuję się wywołany do tablicy.

Nadzieja napisał/a:
MARKAD- spojżałeś kiedys na swoje stanowisko z prespektywy rodziny? Nie sądze. Jak do tej pory przeczytałam kilka Twoich postów i az sie w emnie gotuje...
A niby czemu się w Tobie gotuje? Jak zajrzysz do statystyk tego forum i niektórych innych to się okaże, że jestem jednym z aktywniejszych uczestników. Dlatego też ostatnio wziąłem nieco na wstrzymanie i mniej piszę. Nie wiem które posty , moje tezy tak Cie zbulwersowały.
Pytasz, czy kiedydykolwiek patrzyłem na swoje stanowisko z perspektywy rodziny. Tak, całe życie tak
patrzyłem. Wszelkie moje działania były podporządkowane interesom rodziny, nie rzadko moim kosztem. Teraz w chorobie moja perspektywa uległa zmianie. Po prostu znacznie się skróciła. Pochodzisz z rodziny w której rak zebrał swoje straszliwe żniwo. Ja też, choć u mnie dotyczy to tylko lini męskiej.
Cytat:
Na około mnie jest mnustwo ludzi walczących z chorobą, było mnustwo ludzi którzy tę walkę przegrali... Jak myślisz jak ja sie czuję mając guzka na piersi- chodząc z nim co rku na biopsję, po każdym badaniu np cytologia?
Myślę, że jesteś przerażona, masz przed oczami wizję raka i sądzisz, że każde kolejne badanie to odroczenie wyroku. Ja ten etap mam już za sobą. Mam zdiagnozowanego raka, i niewesołe rokowania (ale jeszcze nie beznadziejne). Ty boisz się o siebie i o swoją mamę. Ja tylko o siebie. Ty możesz stracić osobę najbliższą, ja wszystkich i wszystko. Nie sądzę by choroba była karą. Jest to stan naturalny. Dlaczego oczekujesz ode mnie niesymetrycznej pozycji. Mam się stawiać w pozycji rodziny a oni nie muszą się stawiać w mojej. To nie fair.

Cytat:
Twoja rodzina zapewne tak jak i ja czy też SZARAIWKA- chce być z Tobą, cieszyć się każdą spędzoną chwilą "na zapas". Nie każ nikomu stawiać sie w swojej sytuacji, to nie jest sprawiedliwe...
To już mi pachnie . Sprawiedliwe by było gdybyśmy się traktowali nawzajem normalnie i uwzgfilozofią Kalegolędniali istniejące uwarunkowania. Ty oczekujesz by chory zapomniał o swoim stanie i perspektywach. Ma udawać, że nic się nie stało i nic złego nie nastąpi.
Cytat:
Czasami ludzie nie bedący w Twojej sytuacji mają dużo gorszą tą właśnie sytuację- Ty wieszs co robić, czego teraz chcesz- rodzina najczęściej musi się domyślac- a niejednokrotnie dostaje po głowie za dobre ntencje...
Chyba tylko wtedy, gdy dochodzi do przekonania, że wie lepiej co dla mnie będzie dobre. Ja niestety nie wiem co mam robić, nie wiem czego pragnę (z rzeczy, sytuacji realnych). I co najtrudniejsze, nie wiem czy jeszcze jestem chory, czy już nie.


KOleżanko jak już ;) a do filozofii mi baaaardzo daleko :)

W dopowiedzi na Twojego posta. Wybacz- nie jestem chora, i nie chce być.Nie mam pojęcia jak bym czuła, jak bym się zachowywała bedac w Twoje sytuacji. Jestem tą drugą stroną. Zdrową na ciele (bo na umyśle to pewnie już nie za długo ;) )ale mająca w swoim otoczeniu dwie bliskie osoby z których jednaj najbliższa, zatwardziała, cudowna , to mama a druga to przyjaciółka...

nie pisz prosze ze wiem co robić- nie wiem co robić, to własnie jest mój problem ... :( Zalapuję coraz poważniejszego "doła". nie wiem jak Ci wytłumaczyc ze dla bliskich to naprawdę ogromna tragedia. Dla chorego zapewne większa, ale chodziło mi w moim poście właśnie o to żebyś wzioł te uczucia pod uwagę.Mimo wszystko.

Przepraszam ze bez ładu i składu ten mój post...
Jestem w totalnej rozsypce. Mama ma teraz przerzut na otrzewną i miedniczkę małą- wszystko jest w odpowiednim wątku i temacie (rak piersi... bo od tego się zaczęło).Z informacji wyszukanych w necie doczytałam jedynie ze moja Mama w tej chwili umiera. Z podpowiedzi znajomych słysze zeby modlić sie aby przynajmniej pół roku zaszczyciła ten świat swoim byciem...

A ja jako córka mam zal do swiata ze tak młodą mamę mi zabira, i tak bardzo potrzebną... nie mam nikogo takiego jak na- przyjaciółki nie są w stanie mi zastąpić własnej cudownej Mamy.
  Temat: stres, strach, przerażenie
Nadzieja

Odpowiedzi: 57
Wyświetleń: 26557

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2009-04-15, 22:45   Temat: stres, strach, przerażenie
SZARAIWKA... może Twój tata to typ taki jak moja mama - trzeba twardo i boleśnie żeby wzbudzić jakieś "ludzkie" uczucia. Pisałam już o mojej mamie w tym dziale- w temacie o przerzutach... Nie chcę się powtarzać. Mama nie raz dała mi w kość aż usłyszała kilka twardych slów , dla niektórych cieżkich do przetrawienia i obrała zupełnie inną postawę.

MARKAD- spojżałeś kiedys na swoje stanowisko z prespektywy rodziny? Nie sądze. Jak do tej pory przeczytałam kilka Twoich postów i az sie w emnie gotuje...

Powiem Ci tak- o mojej mamie napewno czytałes- jej starsza siostra tez ma amputowaną pirś i narzady kobiece, moi dzadkowie zmarli równiez na raka (nie wiem dokładnie co rak zaatakował...) Mam przyjaciółkę która w wieku 28 lat dowiedziała sie będąc w ciąży ze prawdopodobnie zostało jej pół roku życia (na całe szczęście czerniak zaczoł się cofać ale pokazało sie jakies dziadostwo w piersi- w tej chwili nie wiem jakie sa rokowania- a już było dobrze...) Na około mnie jest mnustwo ludzi walczących z chorobą, było mnustwo ludzi którzy tę walkę przegrali... Jak myślisz jak ja sie czuję mając guzka na piersi- chodząc z nim co rku na biopsję, po każdym badaniu np cytologia? Niby patrze tylko z boku- nie wiem czy moja mama przeżyje kolejny cykl chemioterapii, jej nikt nie powiedział jakie są rokowania...Dziś się smiała, jutro moge jej już nie miec

Twoja rodzina zapewne tak jak i ja czy też SZARAIWKA- chce być z Tobą, cieszyć się każdą spędzoną chwilą "na zapas". Nie każ nikomu stawiać sie w swojej sytuacji, to nie jest sprawiedliwe... Czasami ludzie nie bedący w Twojej sytuacji mają dużo gorszą tą właśnie sytuację- Ty wieszs co robić, czego teraz chcesz- rodzina najczęściej musi się domyślac- a niejednokrotnie dostaje po głowie za dobre ntencje...

No i znów brakuje mi słów do wyrazenia tego co we mnie siedzi :uuu:
 
Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group