Madziorek w ostatnich dniach sama to przechodziłam- pogorszenie wszystkiego, przetaczanie krwi, skrajne wyniki- lekarze powiedziali po raz drugi ze umierała... Ale też postawili spowrotem na nogi moje serce zawalczyli o nią. I udało się, jest ze mną. Wierz w to ze i z Toja mamą bedzie dobrze. Trzymam mocno kciuki- i wierzę ze cuda się zdażają ;*
Madziorku, ja tym razem tak jak ostatnio z mamą nie czekałam- poprostu nakazałam ... podtsawiłam samochód pod klatką schodową i wyprowadziłam mamcie do samochodu- zawiozłam do szpitala. Gdybym czekała na jej zgode już by jej nie było... Czasami trzeba niestety brutalnie podejsć ( )
Trzymaj się Madziu i pisz jak tam na polu walki <uscisk>