Dorotko moja mama po chemii strasznie cierpiała, praktycznie nic nie mogła brać do ust ( w odróżnieniu do mojego Małżowinka ). Bardzo pomagało jej mrożone kawałki ananasa, nie zjadała go tylko ssała.
Gdy tylko poprawiło się, zajadała też faktycznie jak kobitka w ciąży ale najważniejsze było dla niej mięsko