1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Znalezionych wyników: 2
DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: emocje -piszcie o nich, to bardzo ważne!
Renata66

Odpowiedzi: 192
Wyświetleń: 57991

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2013-03-26, 17:37   Temat: emocje -piszcie o nich, to bardzo ważne!
soraj,

Dziękuję za wiarę i za to co napisałaś...
  Temat: emocje -piszcie o nich, to bardzo ważne!
Renata66

Odpowiedzi: 192
Wyświetleń: 57991

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2013-03-25, 22:27   Temat: emocje -piszcie o nich, to bardzo ważne!
Od końca stycznia wiem, że mój tata ma raka. Najpierw TK wykazało przerzut do mózgu. Potem okazało się, że to NDRP. O przerzucie dowiedziałam się przez telefon od mamy, z napisanej po łacinie diagnozy, którą rozszyfrował internet – Meta ad cerebri. O raku płuc usłyszałam od lekarza w szpitalu.

Od tego czasu moje życie bardzo się zmieniło. Chodzę do pracy, na służbowe imprezy – bo na tym polega moja praca, ale większość czasu spędzam sama i na tym forum, albo czytając na temat naszego wroga. Nie umarłam, ale życia mało we mnie zostało. Mam przyjaciół, którzy chcieliby ze mną teraz być. Przyjmuję ich troskę. Ale bywają dni, że nie chcę mi się nawet z nimi rozmawiać. Mieszkam 300 kilometrów od taty. Jeżdżę teraz często do domu. W czwartek kolejny raz. Codziennie rozmawiamy. Nie wiem czy wypłakałam już wszystkie łzy. Wiem, że mam zadanie do wykonania, więc na pozór „nie pękam”. Ale jadąc codziennie mostem Poniatowskiego z pracy gapię się bezmyślnie w Wisłę i ryczę w tych tramwajach. Tata dostaje chemię paliatywną, czuje się dobrze. Nie spisałam go na straty. Ale wróg, który stoi u naszych bram powalił mnie na kolana. Wszystko się przewartościowało. Nie wiem czy to właściwe, nie wiem czy wszyscy tak mają, ale nie potrafię myśleć o niczym innym. Zbieram informacje na wyrost, na potem, na czas umierania, które kiedyś nastąpi. Przygotowuję się na najgorsze. Choć jednocześnie wiem, że nie zdołam się przygotować na ból, który przyjdzie. Wiem, że uderzy. Tylko nie wiem z jaką siłą.

Nigdy nie czułam się nieśmiertelna. Paplałam na lewo i prawo, że życie jest jedno, jest krótkie, że dzisiaj jesteś a jutro Cię nie ma. Ale to były tylko słowa. Dopiero teraz z całą pokorą wsłuchuję się w siebie, w życie, bywa też, że złorzeczę Bogu, aby za chwilę prosić go o więcej czasu dla taty, dla nas. Powoli wychodzę z szoku. Staram się wspierać mamę. Czytam wasze historie bólu i strachu, i wielkiego bohaterstwa. Podobno wszystko jest po coś. Nawet jeśli odkryłam po co jest ta lekcja, to nie jestem pogodzona z tym, że mój bardzo pracowity, bardzo dobry, choć niewolny od ludzkich ułomności tata, dostał do wykonania tak trudne zadanie...
 
Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group