1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Historia mojej mamy (rak o nieznanym punkcie wyjścia) |
Rouge19912
Odpowiedzi: 18
Wyświetleń: 8770
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2011-12-22, 19:17 Temat: Historia mojej mamy (rak o nieznanym punkcie wyjścia) |
Dziękuję Wam wszystkim za wyrazy współczucia....jest tyle dobrych w współczujących osób....to miłe, Dziękuję! |
Temat: Historia mojej mamy (rak o nieznanym punkcie wyjścia) |
Rouge19912
Odpowiedzi: 18
Wyświetleń: 8770
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2011-12-22, 15:04 Temat: Historia mojej mamy (rak o nieznanym punkcie wyjścia) |
Już nie cierpi.......moja Kochana Mamusia jest już w niebie! I czuwa nad Nami.... |
Temat: Historia mojej mamy (rak o nieznanym punkcie wyjścia) |
Rouge19912
Odpowiedzi: 18
Wyświetleń: 8770
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2011-12-21, 08:15 Temat: Historia mojej mamy (rak o nieznanym punkcie wyjścia) |
Właściwie to sama nie wiem co tu robię....od kilku dni żyję w innym świecie....być może potrzebuję wsparcia, być może chcę uwierzyć że istnieją osoby, KTÓRE WYGRAŁY WALKĘ Z TĄ PASKUDNĄ CHOROBĄ JAKĄ JEST NOWOTWÓR!
Moja mama od roku choruje na raka-dokładniej to rak o nieznanym punkcie wyjścia, w momencie rozpoznaia zajęty był wpust żołądka i węzły chłonne, a także wykryto nowotworowe zmiany w płucach, mama została skierowana na operację lecz lekarze nie podjęli się jej ponieważ po otwarciu jamy brzusznej zrezygnowali, zmiany były zbyt duże.
Dzisiaj mija rok odkąd mama (42l) dowiedziała się o chorobie...po heroicznej walce jaką stoczyła z tą chorobą, najcięższej chemii jaką tylko mogła dostać.....umiera. Lekarze nie pozostawiają złudzeń.....nie da się już nic zrobić....do dziś nie znają ogniska pierwotnego jej choroby....moja bezsilność jest nie do opisania a cierpienie mamy niczym nie zawinione po prostu nie do zrozumienia! Nie jestem w stanie wyobraźić sobie bólu jaki ona czuje, nie pomaga już jej nic...kompletnie. Ani plastry 250 durogesic, tabletki i zastrzyki ketonal, oxycontin......nic po prostu nic. Jej ból jest wszechogarniający a my jej dzieci nie wieżymy że to się dzieje naprawdę;( Jest nas czworo, mój najmłodszy brat ma 10 lat, zupełnie nie potrafię mu wtłumaczyć tego, że jego kochanej mamusi być może zabraknie przy wigilijnym stole...ta choroba to poprostu najgorsze zło jakie mogło spaść na naszą rodzinę i na inne..które tak jak my przez to przechodzą, nie mam słów brak mi ich aby opisać co czujemy, nie mam myśli....jestem zupełnie obojętna na wszystko dookoła mnie, mam wrażenie że teraz nic nie dziej się naprawdę a czas po prostu ustał, nigdy już nic nie będzie taki jak kiedyś... |
|
|