1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Proszę o pilną odpowiedź |
Sybel
Odpowiedzi: 154
Wyświetleń: 62497
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2017-04-25, 13:37 Temat: Proszę o pilną odpowiedź |
Agulka, współczuję.
Mamy taką samą sytuację z Tatą.
16 grudnia przyjechał z UK na Gwiazdkę - słaby, wychudzony, siny, nie chciał się przyznać, że coś się dzieje. 18 grudnia mama wezwała karetkę, gdzie załoga ją opieprzyła, ze dlaczego nie podała mu na ból brzucha no spy. Zabrali go do CKD w Łodzi, 22.12 został zoperowany. Wyszedł nieoperacyjny gruczolakorak jelita grubego z przerzutami do wątroby (9 i 13 cm), z zajętym jelitem cienkim, z licznymi ogniskami w otrzewnej. Stomia z poprzecznicy i skierowaie na chemię, na którą tata sie nie zakwalifikował, bo miał gorączkę, był bardzo osłabiony, spocony, gorączkujący. Zrezygnował z chemii i w tej chwili jest na podobnym etapie, jak Twój Mąż.
Dostaje leki przeciwwymiotne i dzięki temu funkcjonuje, ale jest słabszy z dnia na dzień. Jz prawie nie wstaje. Jest po opieką hospicjum domowego - co tydzień ma odwiedziny wspaniałych pielęgniarki i lekarki. Genialne, ciepłe kobiety, szybko reagują, doradzają, a tata jest cały czas w oswojonej przestrzeni, z kochanymi psami, z odwiedzinami wnucząt - panicznie boi się szpitali, dla niego to piekło na ziemi, więc mama obiecała, ze żadnego hospicjum, czy szpitala, że umrze w domu. Hospicjum domowe może nie jest idealnym rozwiązaniem, bo większość ciżkiej pracy pozostaje w rękach rodziny, ale na pewno to dobre rozwiązanie dla chorego, szczególnie tego, który boi się szpitala, a ten komfort wydaje mi się mieć ogromną wagę. To tylko sugestia, najlepiej znasz swoją sytuację.
Życzę bardzo dużo siły i ściskam mocno, wiem, jakie uczucia Ci teraz towarzyszą, bo jesteśmy na tym samym etapie. Szukając dla męża pomocy pamiętaj o tej wątłej granicy między naszą chęcią ratowania ukochanych za wszelką cenę i uporczywym podtrzymywaniem. Sama długo łapałam się na tym, ze na każdy temat mówiłam mamie, że trzeba wezwać karetkę, a potem poadało pytanie "i ja oni, czy spzital pomogą? tata przecież będzie się bał, będzie cierpiał w sali pełnej cierpiących ludzi". Cholernie to trudne. |
|
|