1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: rak płuc z przerzutami do mózgu |
adamek
Odpowiedzi: 372
Wyświetleń: 228220
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2011-07-19, 05:06 Temat: rak płuc z przerzutami do mózgu |
Momika napisała, ze nie ma co sie kłócić z lekarzami, bo oni wiedza lepiej...nie zgadzam sie z tym twierdzeniem.
Kiedy moja zona wyszla ze szpitala po ostatniej chemii, po ostatnich badaniach stwierdzajacych przerzuty do mozgu, onkolog powiedzial mi wprost zostalo 4-5 tygodni... Na moje blagalne pytanie , co jeszcze mozna zrobic, by Ja ratowac, powiedzial,ze jeszcze sie skonsultuje z radiologiem,czy jest jeszcze miejsce na naswietlanie /zona miala wczesniej 34 sesje naswietlania pluc i 12 profilaktycznych naswietlan glowy/, ale na chwile obecna poleca mi opieke Hospicjum domowego - to dla zony najlepsze rozwiazanie...
Zona wrocila do domu na wlasnych nogach, ale z objawmi ucisku na mozg - omamy strachy, leki, problemy ze znajdowaniem sie wrzeczywistosci... Skonsultowalem sie z lekarzem domowym, proszac o porade i pomoc farmakologiczna. Obiecal pomoc - a dzwonilem do niego o 9 wieczorem - i pomogl, po uprzednim porozumieniu sie z onkologiem, ustaleniu jakie lekarstwa i jakie dawki moga zonie w tym momencie ulzyc , po dwoch godzinach odbieralem z apteki nowe lekarstwa...
Myslalem, ze te najgorsze chwile sa juz poza nami i zona nie bedzie juz musiala tak bardzo cierpiec... Jakze sie mylilem - w krotkim czasie nastapily przerzuty do kosci - bol nie do wytrzymania i bardzo trudny do opanowania...W tym czasie mielismy juz opieke hospicjum - rzecz nie do przecenienia!!! Wizyty bardzo fachowych i doswiadczonych pielegniarek / jedna - glowna - byla na stale i ona podejmowala najwazniejsze decyzje /, ktore przychodzily 2 - 3 razy wtygodniu , a wrazie naglej potrzeby - na telefon przyjezdzaly do 2 godzin.
Ostatnie 3 tygodnie zycia to byla glownie walka z bolem i podejmowanie bardzo trudnych decyzji - jak usmierzyc bol pozwalajac rownoczesnie na swiadome i w miare komfortowe mozliwosci ruchowe pacjenta - mojej zony...Konsultacje trwaly non-stop i trudne wybory - bo rozni lekarze miewali rozne koncepcje wspomagania farmokolicznego usmierzania bolu... Dlatego naciskalem jak tylko moglem, pukalem / glownie telefonicznie / do drzwi jak najwiekszej ilosci gabinetow, by miec pewnosc, ze naprawde nic wiecej i nic lepszego dla mojej zony juz zrobic nie moglem...Jej bol byl moim bolem - zylem jak w jakiejs malignie, jakims nierzeczywistym transie ...Bylem z nia , obok niej a tak jakby w niej... Staralem sie zgadywac , o czym mysli i co ja w tej chwili najbardziej boli... I jak jej pomoc... Gigantyczna prace wykonywala pielegnierka z hospicjum - potrafila po pare godzin wisiec na telefonie i uzgadniac z radiologami, onkologami i specjalistami od farmacji,zeby dobrac jak najlepszy zestaw lekarstw na dany moment... A jak moglem osobiscie tego doswiadczyc - zmiany dawek,zmiany lekarstw,zmiany por podawania lekarstw jest niezwykle skomplikowane i limitowane czasem adaptacji nowych lekow - osobiscie musialem pilnowac rodzaju, dawek i czasu podawania medykamentow , a bylo tego multum i w zaleznosci od sytuacji coraz to inne.
Leczenie bolu zona okupila utrata swobodnego poruszania sie - nogi zostaly prawie bez czucia i byla w ostatnim okresie skazana na moja pomoc i czasami wozek , zeby choc na chwile wyjsc na swieze powietrze...Ale cos za cos - przynajmniej bol byl mniejszy, a to jest glowny cel opieki paliatywnej... W ostatnich dniach zeby Jej ulzyc, musiala zaczac brac morfine,n ajpierw w tabletkach, a w koncowce doustnie. Usypialo Ja to, ale pozwalalo zwalczac bol - sama sie upominala o pomoc, zeby nie bolalo... Lekarze w zasadzie dali mi dosc duzy margines podawania lekow w zaleznosci od sytuacji - oczywiscie w pewnych scisle okreslonych granicach. W lodowce mialem dostarczony przez hospicjum worek z najniezbedniejszymi medykamentami w razie kryzysowej do uzycia, jakby w razie potrzeby nikt nie mogl natychmiast dojechac z pomoca. Oczywiscie uprzednio przeszkolono mnie co do czego, kiedy i w jaki sposob... Jedynie trzykrotni musialem skorzystac z morfiny... A w ostatnich chwilach to wlasnie ona byla najbardziej pomocna - na dusznosci , na bol - podawalem ja co 4 godziny, choc zdarzaly sie chwile, ze musialem czesciej - po konsultacji z lekarzem lub pielegniarka. Patrzac sie teraz z perspektywy kilku tygodni od smierci zony uwazam , ze wlasnie BARDZO WAZNE jest nie bac sie lekarzy - pytac , naciskac, konsultowac z jak najwieksza rzesza medykow, zeby pozniej nie musiec sobie zadawac retorycznych pytan - czy naprawde zrobilem wszystko, zeby pomoc i ulzyc ukochanej osobie ?....
Lekarz - jest to nie tylko zawod przez nich wykonywany, to jest rowniez poslannictwo w niesieniu pomocy i sluzenie ludziom swoja wiedza i doswiadczeniem....I to jest rowniez ich obowiazek - nie laska, jaka co poniektorzy z nich probuja okazwac w lekcewazacy sposob ciezko chorym pacjentom i ich zdezorientowanymi niewiedza najblizszym... Oby ich bylo jak najmniej!!!
adamek |
Temat: rak płuc z przerzutami do mózgu |
adamek
Odpowiedzi: 372
Wyświetleń: 228220
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2011-07-14, 06:28 Temat: rak płuc z przerzutami do mózgu |
nie jestem lekarzem i trudno mi sie wypowiedziec w kwestii czy morfina jest lekarstwem na dusznosci w ostatnich chwilach naszych bliskich, ale z wlasnego doswiadczenia ,kiedy moja zona odchodzila - wiem , ze trzeba robic wszystkol, co moze ulzyc w cierpieniu - a morfna tu bardzo pomaga - bez znaczenia w jakiej formie jest podawana...A jak pomaga , to jedynie nasi najukochansi najblizszsi mogliby sie jedynie wypowiedziec... A tu raczej odpowiedzi juz nigdy nie dostaniemy....Musimy zyc ze swiadomoscia,ze uczynilismy wszystko,co bylo do zrobienia...i to jest najsmutniejsze............. |
Temat: Guz płuca prawego. |
adamek
Odpowiedzi: 561
Wyświetleń: 151888
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2011-06-26, 00:23 Temat: Guz płuca prawego. |
Anelio "jesli wiara czyni cuda, trzeba wierzyc, ze sie uda" - to sa Twoje slowa i caly czas pamietaj o nich.Piszesz, ze jestes slaba psychicznie i potrzebujesz pomocy... Ja mysle, ze takiej pomocy szukasz, to swiadczy o tym, ze jestes silniejsza i madrzejsza jak nie jeden z nas...Staraj sie skupic na razie na tym, co moze byc pomocne Tatce w tych nielatwych chwilach...Chce papierosa- daj mu go - nawet nie zapalonego...Dla naszych najblizszych bardzo wazne sa gesty,ktore byc moze wedlug nas nic nie znacza, ale dla nich sa najwazniejsze w danej chwili. Moja zona palila wyimaginowanego papiierosa prawie do ostatniej chwili,proszac mnie czasami o podstawienie popielniczki...Dlatego, o ile mozesz, staraj sie myslec na tych samych "falach" co Tatko i badz mu pomocna w spelnianiu jego zyczen...To pomoze i Tobie, i Tacie w tych nielatwych chwilach...A jak tylko warunki ci na to pozwalaja - zabieraj Tate w domowe pielesze - nic tak nie koi bolu icierpienia jak widok znajomych, swojskich scian - nawet kosztem utraty bezposredniej fachowej medycznej pomocy - o to m.in.prosila mnie moja zona, zanim odeszla, i z czym sie w pelni zgadzam.Ostatnie chwile powinny w pelni nalezec do najblizszych... Dlatego miej to na wzgledzie Anelio... Jesli wiara czyni cuda, trzeba wierzyc, ze sie uda... |
Temat: czy to międzybłonniak- proszę o pomoc |
adamek
Odpowiedzi: 64
Wyświetleń: 26434
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2011-06-24, 22:22 Temat: czy to międzybłonniak- proszę o pomoc |
Aneri, jestes jedna osoba wiecej dotkliwier pobitej przez okrutne zycie... Moja zona odeszla m-c temu - 25 maja i tak jak Ty mysle ze uczynilem wszystko co jest w ludzkiej moenecy aby ja uzdrowic...Blagalem o cud, ale cuda trafiaja sie tylko wybranym i na dokladke tylko w literaturze...Szukasz pomocy, bo nie potrafisz poradzic sobie ze swoimi wlasnymi myslami i uczuciami... Z tego co ja czuje, tak maja wszyscy,ktorych najblizsi przekroczyli Rubikon. To co robisz, zagladajac na te forum nie jest uzaleznieniem ani stanem chorobowym - wszyscy potrzebujemy kontaktu z innymi, ktorzy choc troche potrafia nas zrozumiec...Trzymaj sie,kazdy uplywajacy dzien pozwala patrzec na zycie troche inaczej... |
Temat: Guz płuca prawego. |
adamek
Odpowiedzi: 561
Wyświetleń: 151888
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2011-06-24, 03:18 Temat: Guz płuca prawego. |
Anelio, to znowu ja, chcialem jedynie przylaczyc sie do opinii eli1 , powinnas sie zastanowic czy nie byloby lepiej dla ciebie i tatki spedzic nadchodzacy czas w domowych warunkach a nie w jakims koszmarnym i bezdusznym szpitalnym horrorze... Moja zona odeszla 4 tyg temu - ja bylem z nia do ostatniej /nielatwej/ chwili - w domu, gdzie sie czula bezpiecznie i dobrze... i to - kiedy juz nie mogla mowic - bylo widac w Jej spojrzeniu i zachowaniu... Dlatego Anelio, wez pod uwage to, co czuje Twoj Tatko, bo teraz bardziej licza sie niewypowiedziane uczucia od chlodnych kalkulacji... Przychodzi chwila, kiedy trzeba zaczac myslec sercem i dusza, a rozum na jakis czas odlozyc na polke...Kiedy przyjdzie czas,trzeba bedzie po niego siegnac, zeby nie zwariowac. Anelio pamietaj - cos sie konczy,cos zaczyna - nigdy nie jest tak, zeby nie moglo byc lepiej.Ja juz sprobowalem spojrzec na zycie z tamtej strony - naprawde nic ciekawego - tam nic nie ma - pustka, chlod i ciemnosc ... Zycie nas potrzebuje, a my powinnismy zyc dla zycia,dla siebie i dla innych, ktorzy tego od nas oczekuja... I Ty Anelio zyj i badz dzielna... |
Temat: Anelia - komentarze |
adamek
Odpowiedzi: 1194
Wyświetleń: 160618
|
Dział: Tu trzymamy KCIUKI Wysłany: 2011-06-24, 02:11 Temat: Anelia - komentarze |
Anelio - trzymaj sie - pamietaj - nie jestes sama - my jestesmy z Toba...Zwykli szarzy ludzie i kochajace Cie Niebiosa... A ja po prostu trzymam kciuki i wierze w Twoja sile i wytrzymalosc...Musisz wygrac z losem i przeznaczeniem... |
|
|