1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: jak z tym sobie poradzić |
adiczek
Odpowiedzi: 16
Wyświetleń: 12787
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-11-20, 19:38 Temat: jak z tym sobie poradzić |
Jestem lekarzem tym trudniej mi się z tym pogodzić i wiem co mnie czeka w najbliższych tygodniach. Obserwowałem to forum od 2 lat. Piszę bo nie mam z kim o tym rozmawiać a bardzo potrzebuję tego. Siedzę właśnie na dyżurze w szpitalu - dowiedziałem właśnie się od koleżanki onkologa o szybkiej progresji choroby moje kochanej mamusi
Walka zaczęła się 18 miesięcy temu - mam dyżuru mama u mnie na oddziale - dzień kolonoskopii - Ca esicy z zawężaniem światła do 1mm - płacz, łzy, tragedia - załatwianie koledzy wsparcie wszystko bardzo szybko bez czekania - operacja - udało się będzie dobrze choć neo bardzo zaawansowany miejscowo bez meta - 6 miesięcy chemii niby ok sam się oszukuję. Przyjmuje mamę do siebie na oddział - postanowiłem zrobić kontrolne TK styczeń 2011 - 20 meta wątrobie - znów mam dyżur znów się dowiaduje na dyżurze - sytuacja beznadziejna - znowu koledzy, kontakty - jest super terapia SIRT - granulki otoczone izotopem - podane - marzec 2011 + chemia - kontrolny TK znaczna remisja - super wszyscy happy łącznie ze mną.
Kolejny TK niestety 2 zmiany rosną - operacja - nie wchodzie w grę - konsultowana w najlepszych ośrodkach. Zmiana chemii - jedziemy do Gliwic - cyber - knife - 12.2011 - wszystko dobrze - kontynuacja chemii - kontrolny TK progresja - propozycja powtórzenia SIRT, ale najpierw PET co by udowodnić że tylko wątroba. Niestety wątroba i wznowa miejscowa - reoperacja ? Boże ona tego nie przeżyje, ale nic to jadę do kolegów chirurgów - oni - dobra operujemy może jeszcze wyablujemy przy okazji to co wątrobie zostało - mówię ok róbcie swoje - niestety guz z jelita usunięty ale wątroba zniszczona po SIRT (marskość) i chemii decyzja nie ruszamy jej. Wracamy do onkologów roztaczam przed mamą wizję wyleczenia super leków - jest kwalifikacja do panitimubabu - 6 cykli i kontrola TK - w czasie leczenia niby dobrze ale kaszel, ale jakaś gorączka - nie nie to nie mogą być meta w płuca nie nie możliwe to na pewno od tego leku - dziś 20.11.2012 kontrolny TK - progresja w wątrobie liczne meta w płucach. Jeszcze mama o tym nie wie ja tego nie powiem - jutro będzie u swojego onkologa, ale ja wiem że to już koniec i znów siedzę na dyżurze w wielkim warszawskim szpitalu, siedzę sam z moim pacjentami i pielęgniarkami - nie mam własnej rodziny nie mam się tym z kim podzielić - straszne - dużo mnie to uczy w kontakcie z pacjentem, z rodzinami. Mimo że było mi może z racji zawodu łatwiej wiele rzeczy osiągnąć to jednak obserwowałem jaki to koszmar być po drugiej stronie. Wszystkim serdecznie współczuję podobnych sytuacji i emocji. Nikomu ich bym nie życzył. Czeka mnie jutro ciężki dzień - bo nie wiem jak powiedzieć mojej kochanej mamusi, że to koniec. Nic nie wymyślę ona od razu pozna że kłamię. Wspaniała kobieta - dodam że 15 lat temu miała mastektomię - nauczka przyszła zbyt późno - żeby pilnować jelita grubego - jak to mało prawdopodobne żeby mieć dwa rożne raki to taka kazuistyka. Pasemka krwi na stolcu przed 3 laty - to na pewno hemoroidy - nie to nie może być rak, znowu ? syn lekarz - chyba ofiara losu - zginie przeze mnie ............................. |
|
|