Znalezionych wyników: 10

Tatusiu kochany dziś mija rok od Twojej śmierci ! Nie mogę uwierzyć,że to już rok ! Wszystkie te koszmarne emocje do mnie wróciły. Nie wolno mi się teraz denerwować, gdyż jestem w 3 miesiącu ciąży. Wiem,że tam z góry czuwasz nade mną i się cieszysz.
ZAWSZE BĘDĘ CIĘ KOCHAĆ TATUSIU!

Witaj Kasiu>..ślub był wczoraj, 16 czerwca...

Minęło 15 maja pół roku od śmierci Taty....Bardzo za nim tęsknie...Za trzy tygodnie wychodzę za mąż, tak bardzo mi przykro,że Tata nie doczekał tej chwili( zmieniam stan cywilny w późnym wieku).
Ale mój kontakt z rakiem się nie zakończył...Mama mojego przyszłego męża( która sama jest emerytowanym pulmonologiem) od przeszło roku walczy z rakiem żołądka,a wczoraj dowiedzieliśmy się,że mój przyszły teść ma pierwotnego raka wątroby,dużego ok 6, 5 cm, w poniedziałek konsultacja onkologiczna...To chyba zły sen....I jak tu cieszyć się ze ślubu :(

agakata ja jestem w wirze różnych zajęć i wypieram z siebie myślenie o tym co się stało....Brat trzyma się jakoś, jak to mężczyzna.....Najgorzej jest z mamą...
Trudno nam się pogodzić,że tata zmarł nagle w wyniku konsekwencji leczenia onkologicznego.....tak bardzo bałam się przerzutów, rozsiewu choroby, chemii,tego cierpienia o którym naczytałam się na forum....tata tez się bał rozsiewu choroby....Nikt z nas nie myślał,ze umrze nagle,że wszystko rozegra się w ciągu paru godzin....

Kasieńko dopiero dziś przeczytałam Twój sylwestrowy wpis....Wcześniej go nie zauważyłam....
Dziękuję z całego serca za życzenia....

U nas dziś ciężki dzień. Dziś mija dwa miesiące od śmierci Taty....Gdyby żył skończyłby dziś 73 lata....

Tata bierze jakieś leki wziewne przepisane przez pulmunologa. Żadnego syropu na kaszel nie bierze póki co.

Witam!
Póki co dobrze. Jutro ma ten drugi zabieg z brachyterapii,a kolejny trzeci znów za kolejne dwa tygodnie.Nic nie schudł, codziennie pije nutridrink, siemię lniane, sok z buraka i je banany ( bo czytałam,że potas wskazany). Ciutkę jakby kaszel się zwiększył...
Rodzice jeżdżą na 7 rano, bo potem straszne kolejki.....

Myślę,że tabletki trochę pomogły, mam tyle zajęć,że myślenie o wyniku spycham do podświadomości.
Wczoraj rodzice mieli 40 rocznicę ślubu i zorganizowałam im przyjęcie. Dziś pojechali na 4 dni do SPA nad morzem.Jakoś cudem udało mi się tatę namówić na ten wyjazd, bo już kilka lat nigdzie nie wyjeżdżał .Dzięki temu mam nadzieje nie stresuje się tak czekaniem na wynik.
Pozdrawiam.

Dzięki dziewczyny.Jestem z wykształcenia pedagogiem i właściwie wiem jak powinnam sobie pomóc,ale teoria to jedno,a zastosowanie jej w praktyce to drugie.....
Wiem,że najlepiej w takich sytuacjach jest się czymś zająć i zazdroszczę ludziom, którzy taką umiejętność posiadają, mnie jest zawsze trudno skupić się czymkolwiek, gdy żyję w stresie.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim za troskę.Wiem,że nikt mnie tak nie zrozumie niż osoby z tego forum.....Kupiłam sobie póki co ziołowe tabletki o nazwie : ,,stres stop dla kobiet''

Dzięki Wam moje drogie. Mam tak skołatane nerwy,że zastanawiam się, czy nie skorzystam z pomocy psychologa w CO, bo ostatnio jak tam byłam widziałam,że przyjmuje codziennie.Nie wiem tylko jakie są do niego kolejki.Jeśli zaś okaże się,ze tata ma przerzuty to nie zawaham się przed psychiatrą i lekami uspakajającymi, bo czuję,że nie dam rady.A mam teraz bardzo stresujący czas w pracy do czerwca i ten lęk o zdrowie Taty mnie wykańcza.