1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Jak poradziś sobie ze śmiercią mamy? ;( |
atram
Odpowiedzi: 94
Wyświetleń: 64291
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-07-10, 21:17 Temat: Jak poradziś sobie ze śmiercią mamy? ;( |
Droga Gleameil, doskonalale Cię rozumiem, bo sama pół roku temu straciłam Tatę. Podobnie jak Tobie jest mi bardzo ciężko, nie ma dnia, abym o Tacie nie myślała i nie rozpamiętywała krok po kroku historii Jego choroby. Nieługo minie rok od chwili, kiedy dowiedzieliśmy się o tragedii- 13 września 2011r. Diagnoza- rak płuc. Sprawy potoczyły się bardzo szybko- w Boże Narodzenie już Taty z nami nie było.Na swojej drodze spotkaliśmy niesympatycznych, gruboskórnych lekarzy, którzy przekreślili mojego ojca już na samym początku. Ale co można teraz zrobić? Trzeba dalej żyć, chociaż czasami BARDZO ciężko, a łzy płyną do oczu. Gleamail, masz wspaniałą rodzinę, dwoje zdrowych dzieci, to najwspanialszy dar. Ciesz się tym, co posiadasz. Mamusia na zawsze pozostanie w Twojej pamięci, a Ty musisz być silna dla swoich pociech.
Pozdrawiam Cię serdecznie, atram |
Temat: Jak poradziś sobie ze śmiercią mamy? ;( |
atram
Odpowiedzi: 94
Wyświetleń: 64291
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-05-27, 20:46 Temat: Jak poradziś sobie ze śmiercią mamy? ;( |
Podpisuję się pod tymi smutnymi słowami . Czuję to samo.
Pozdrawiam wszystkich, Atram |
Temat: Jak poradziś sobie ze śmiercią mamy? ;( |
atram
Odpowiedzi: 94
Wyświetleń: 64291
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-03-05, 22:21 Temat: Jak poradziś sobie ze śmiercią mamy? ;( |
Witajcie, czytając Wasze wątki popłakalam się. Ja też 2,5 miesiąca temu straciłam Tatę. Zmarł trzy dni przed Wigilią, na raka, tzy miesiące od chwili postawienia diagnozy. Bardzo się męczył - było to cierpienie zarówno fizyczne, jak i psychiczne. We wrześniu lekarze powiedzieli mu, że ma raka i nie istnieje już dla niego żadne leczenie. Było to dla Taty szokiem, tak bardzo chciał żyć. Przed świętami gorączkowo latałśmy z mamą i siostrą po sklepach, chciałyśmy mu zapewnić jak najlepsze święta, wiedziałyśmy, podobnie jak Tato, że to będą już ostatnie nasze wspólne święta. Niestety, Tato nie doczekał ich, zmarł w nocy w wyniku krwotoku. To było dla nas straszne, 3 kobiety(mama, siostra, ja), biegałyśmy nerwowo, bo chciałyśmy godnie pochować Tatę przed świętami( w mieście tak szybki termin pochówku nie jest łatwy). Mimo, że posiadamy dość liczną rodzinę nikt nam nie pomógł. Po pogrzebie, gdy emocje opadły, zostałyśmy same. Na drugi dzień Wigilia- też same, we święta odwiedziłyśmy Tatę na cmentarzu i też tylko trzy. Każda płakała w swoim kącie. Co z tego, że dzwoniły telefony, skoro nikt nas nie odwiedził? Rozpaczliwie czekałam na kogoś, na pomocną dłoń. Nikt się nie zjawił.
Do dnia dzisiejszego nie mogę pogodzić się z odejściem ojca, wszystkie myśli kierują się w jedną stronę. Widzę, że nie jestem rozumiana przez otoczenie. Każdy uważa, że najgorsze minęło i trzeba myśleć o przyszłości. Ja jednak nie wiem, czy chcę myśleć o przyszłości, przecież nikt i nic nie cofnie mojego smutku, nic już nie będzie takie, jak przedtem.
Pozdrawiam Was serdecznie, dobrze, że jest to forum, bo chociaż rzadko się wypowiadam, to bardzo dokładnie czytam. |
|
|