1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: strach... |
dortyy1989
Odpowiedzi: 10
Wyświetleń: 5134
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-11-14, 10:16 Temat: strach... |
trochę, mi lepiej ,ze to nie tylko ja mam mieszane odczucia...
dziś wizyta w prywatnym szpitalu, może tu mi się poszczęści i podejmą się leczenia, nie odeślą z kwitkiem, trzymajcie kciuki;)
dziękuję za dobre słowo i podniesienie na duchu < przytul> |
Temat: strach... |
dortyy1989
Odpowiedzi: 10
Wyświetleń: 5134
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-11-13, 16:46 Temat: strach... |
nie wiem czy dobrze piszę,ale muszę to z siebie wyrzucić..też macie tak że zastanawiacie się dlaczego ja? dlaczego właśnie na mnie trafiło? jak żyć z diagnozą? jak sobie poradzić z niepokojem, z myślą a jak coś pójdzie nie tak?jak już nie zobaczę męża, rodziców? jak nie zdążę poznać co to znaczy macierzyństwo, co to znaczy być spełnionym...
jak umrę? czy to boli? i wtedy zdaję sobie sprawę jak kocham życie, ironia losu...człowiek dopiero teraz docenia to co ma.... potem myślę co ma być to będzie w gruncie rzeczy i tak będę pod narkozą więc nawet jeśli coś by poszło nie tak to i tak nic nie będę czuć bardzo egoistycznie prawda? myślę o mężu o tym jak sobie poradzi beze mnie, o rodzicach- załamią się, wiem że bardzo to przeżywają razem ze mną ale do cholery przecież to ja przez to przechodzę, staram się być silna mam momenty że dam rade, że wygram, że to nic ,wytną i już jakoś to będzie...a potem znów strach jak to będzie żyć potem, w lęku czy to cholerstwo nie wróci, chcę celebrować życie, korzystać ile mogę ale nawet nie mam teraz do tego chęci, motywacji, bliscy tak do końca nie potrafią mnie zrozumieć, w końcu przy pierwszej operacji kiedy bałam się jak pies samej narkozy, pobytu w szpitalu moja siostra mi oznajmiła że zrobiłam z siebie umierającą i kontemplowałam swoje nieszczęście fajnie nie? nie ma to jak rodzinka...ech teraz chyba po diagnozie próbuje to naprawić...nawet do lekarzy ze mną chodzi, ale jednak dalej mam jakiś żal....ale smęcę, czy ja użalam się nad sobą?? chyba tak ale czyż ktoś z was nie miał też takiego momentu/ czy to ja tylko taki ewenement? |
|
|