1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Antykoncepcja hormonalna a rak piersi. |
evita2
Odpowiedzi: 41
Wyświetleń: 21136
|
Dział: Choroba nowotworowa / pacjent onkologiczny Wysłany: 2012-02-13, 01:31 Temat: Antykoncepcja hormonalna a rak piersi. |
Witaj Agnieszko!
Odświeżam wątek, mam nadzieję, że jeszcze tu zaglądasz?
Czytam sobie Twój temat i pomyślałam, że mogłabym coś dodać od siebie w poruszanej przez Ciebie kwestii.
W 2000 roku zdecydowałam się na antykoncepcję hormonalną, wywiad rodzinny był nieskazitelny, ja - żadnych chorób, żadnych najmniejszych dolegliwości. W 2002 Mama zachorowała na raka piersi w wieku 48 lat. Siostra ojca - ta sama choroba - 2005. Moja dziesięć lat młodsza siostra miała dwa razy już wycinane podejrzane zmiany, które na szczęście okazały się włókniakami.
Mama miała dwukrotnie wykonane badania genetyczne - brak mutacji w badanych genach, ale nie jakoś kategorycznie stwierdzone, tylko brzmiało to mniej więcej tak, że w świetle aktualnych danych nie mozna stwierdzić wysokiego stopnia dziedziczności choroby. W wyniku zamieszczono również wykaz przebadanych genów a było ich conajmniej kilka.
Ja sama dwa razy odwiedziłam Poradnię Genetyczną, otrzymywałam potem zaproszenia na kolejne wizyty, jednakże z powodów osobistych nie doszły one do skutku. Obie wizyty miały miejsce krótko po tym jak zachorowała Mama. Sugestia odstawienia pigułek oczywiście była ale nie jakaś histeryczna, nie, dowiedziałam się tylko od lekarza, że lepiej byłoby, gdybym jednak je odstawiła.
Agnieszko, ja też, nawiasem mówiąc, pozbawiona jestem podstawowych instynktów , dzieci nie mam, nie karmiłam piersią, czyli akurat z tej strony na ochronę nie mam co liczyć.
Trzy lata temu definitywnie rozstałam się z tabletkami. Nic złego, odpukać, sie nie dzieje. Raz w roku robię USG piersi i cytologię z USG. I cóż, nie zastanawiam się zbytnio nad skutkami jakie w moim organizmie ewentualnie mogły poczynić hormony a przyjmowałam je długo, aż 8 lat. Myślę o tym, oczywiście, ale bez paniki. Przez te lata tyle przeżyłam dramatów, tyle bólu i cierpienia widziałam, że teraz mówię sobie, co ma być to i tak będzie, w końcu każdy na coś umrzeć musi. Ja w każdym razie staram się nie zaprzątać sobie tym głowy, badam się, dmucham na zimne ale nic ponadto. Nie poddam się panice, nie ma mowy!
Pozdrawiam Cię bardzo gorąco. |
|
|