Kasiu ja byłam dziś u taty i też mieliśmy termin 2 lutego ale tatę odesłali do domu zdenerwowałam sie nie powiem już jak, ale mniejsz z tym no i dziś mi tato wyjśnił i powiedział, że gdyby był na miejscu to by było szybciej bo by tylko na naświetlania i wracał do domu, ale my mamy ponad 100 km i to nie wchodzi w rachube, nie mamy w Łodzi ani rodziny a na hotel nie stać nas :( niestety. Pani doktor powiedziała, że w takim przypadku tato musi być hospitalizowany a tym samym musimy czekać na miejsce i mamy dzwonić 9 lutego. nom cóż to tylko Polska