1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Rak niszczy organizm chorego i psychike rodziny osoby chorej |
infinity
Odpowiedzi: 6
Wyświetleń: 15757
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2013-02-08, 16:06 Temat: Rak niszczy organizm chorego i psychike rodziny osoby chorej |
bestsi niezmiernie sie ciesze z remisji u meża
a Ty udaj sie do ginekologa i porób badania
pozdrawiam |
Temat: Rak niszczy organizm chorego i psychike rodziny osoby chorej |
infinity
Odpowiedzi: 6
Wyświetleń: 15757
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2013-02-07, 20:28 Temat: Rak niszczy organizm chorego i psychike rodziny osoby chorej |
moja mama miała DRP i po pierwszej chemii siadły jej nerki. Akurat chemia ja zabiła .Onkolog powiedział, że jesli wyjdzie ze szpitala, to chemioterapii już nie otrzyma, naświetlan nie mogla miec ze wzgledu na umiejscowienie guza i zżgg - nie bylo mozliwosci leczenia.
Ciesze sie, że zdązyła sie pożegnac z cala rodzina gdy była w szpitalu
Tata czuje sie dobrze-ma typowe skutki uboczne radioterapii ale wciaz sam dojezdza do Gliwic, pracuje Gdybym nie przyleciała to bym nie uwierzyła, że jest dobrze
Moja mama miała najzłośliwsza odmiane raka płuc, a tata ma najłagodniejszego raka krtani.
Nie chciałam nikogo chemia nastraszyc! Absolutnie ! Zdarza sie, że w czasie chemii pacjenci maja zawał, zapaśc,wstrzas anafilaktyczny , jakies krwotoki itp. Zalezy od stanu ogólnego, przebiegu choroby, zaawansowania. Chemia bardzo obciąża organizm, ale najczsciej pomaga i przedłuża życie
Ważne aby Twój mąż wykonywał badania kontrolne-zwykla morfologia z rozmazem i badanie moczu - schemat PE obciaża nerki.
Na reszte nie mamy wpływu a leczyc sie trzeba Pacjenci wczasie wlewu sa monitorowani wiec jest to jak najbardziej bezpieczne.
Jak czuje sie Twoj mąż?
[ Dodano: 2013-02-07, 20:34 ]
betsi - przepraszam teraz czytam Twoj watek, myślalam, że Twoj maż ma raka płuc -tyle chorych osob i czasem sie myle
[ Dodano: 2013-02-07, 20:47 ]
Wracając do tego leku przed rakiem ...
Ja mieszkam za granicą i też miałam jakieś bole w miednicy i inne schizy. Poszłam do lekarza i powiedziałam, że mam w rodzinie przypadki nowotworów złośliwych i sie bardzo martwie tymi bólami. Lekarka zrobiła mi wszystkie możliwe badania - w pracy juz mi ciązy gratulowali hehe bo latałam na usg do szpitala itp :P. Zrobiła mi posiew -czysto, usg dopochwowe i przez powloki brzuszne - czysto, cytologie i kolposkopie- CIN 1 i już pozbyłam sie wizji nowotworu
Teraz wiem, że mam torbiel na tarczycy i jakieś guzki w piersi ale już sie nie schizuje Pół roku temu pewnie kupowałabym juz trumne :P ale teraz wiem, że bede pod opieka specjalistow, zmiany beda monitorowane
Po smierci mojej mamy, mój partner wykupił swojej mamie badanie wszystkich markerów nowotworowych, ale sobie tych badan nie zrobil ze strachu. |
Temat: Rak niszczy organizm chorego i psychike rodziny osoby chorej |
infinity
Odpowiedzi: 6
Wyświetleń: 15757
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2013-02-07, 01:17 Temat: Rak niszczy organizm chorego i psychike rodziny osoby chorej |
W wielkim skrócie:
W wakacje zdiagnozowano raka u moich rodziców. U mamy raka drobnokomorkowego płuc, a u taty raka głośni.
Moja mama zmarła po pierwszej chemioterapii. Mieszkamy z rodzeństwem za granicą, ale tylko ja uznałam za stosowne wziecie urlopu emergency. Wiecie jak to jest w życiu- bilety drogie, urlopu nie chcą dac itp. Teraz rozumiem, że oni sie bali -zresztą sami mi to powiedzieli, tylko do dziś nie moge zrozumiec skad im przyszlo do głowy, że trzymanie umierającej matki za reke jest tylko moim obowiązkiem. Gdy mama leżała już na OIOMie,wróciłam do domu, wykreciłam nr do brata i jedyne co mogłam mu wykrzyczec to ''czemu k...a nie przyleciałeś?! Twoje dziecko ma wakacje i biega sobie po dworze a moje patrzy jak babcie wynoszą na noszach'' Rozłaczyłam sie i już wiecej nie odbierałam jego telefonów-nienawidziłam go, wtedy chyba wszystkich nienawidziłam. Pózniej musiałam powiedziec tacie, że mama umrze- kłamałam go, gdyż bałam sie ze po jej smierci sie załamie w końcu tez chorował na raka. Wierzyłam, ze po chemii bedzie poprawa- teoretycznie powinnam miec czas przed nawrotem choroby aby oswoic go z ta myśla-ale nie spodziewałam sie ze mama umrze w ciagu 2 tyg od diagnozy...
Zadawałam sobie pytanie dlaczego ona? Miała 56 lat i gdy spotykałam na ulicy kobiety w jej wieku to tez ich nienawidziłam- nie życzyłam nikomu choroby ale to było dla mnie strasznie niesprawiedliwe...
[ Dodano: 2013-02-07, 01:29 ]
Musiałam wróci do domu-zostawic chorego ojca z umierającą matka. Wkurzona strasznie na swoją ojczyzne, zasrana gospodarke, sytuacje na rynku pracy, słuzbe zdrowia, pełan żalu, strachu i bezradności wsiadłam do samolotu i bardzo sie myliłam myśląc, że to najgorsze co moze sie stac.
Wróciłam do domu, te kilka tysiecy kilometrow od rodziców i wyobrażałam sobie jak mama dusi sie w szpitalu, jak tata ma wypadek samochodowy, zawał itp. Czekałam tylko na telefon.Drugi dzien po powrocie obudziłam sie w nocy-spojrzałam na zegarek 3.00. Strasznie sie balam nie wiem czego, w duchy nie wierze.Miałam uczucie wielkiego leku- tak jakby zaraz miało spotka mnie cos złego. Troszke sie pomeczyłam i jakos zasnełam.Wstałam ok 5.00 do pracy, schodziłam na kawe do kuchni i stanełam na schodach- byłam przerażona! uciekłam do pokoju.Wiedziałam, że tego dnia nie pojde do pracy.Ja 30-letnia kobieta balam sie zejsc do kuchni. Opamietalam sie w pewnym momencie i uswiadomilam sobie, że mam obowiazki, że musze pracowac, że życie toczy sie dalej.W pracy wprawdzie ryczałam po katach, ale nie myśłałam o chorobie rodziców 24h/dobe. Zadzwoniłam po taxówke bo dojście do garażu po rower było dla mnie za duzym wyczynem-tyle zlych rzeczy mogłoby mnie spotkac po drodze. W pracy ok 10.00 mówiłam sobie w myślach ''wieczny odpoczynek racz im dac panie'' nie wiem dlaczego, nawet nie wiem skad to znam bo nie jestem osoba wierzacą , Ojcze Nasz chyba nie potrafie całego powiedziec.
Kilka minut pózniej dostałam telefon, że mama zmarła-w drugi dzien po moim odlocie.Wróciłam do domu, kupiłam bilet do Polski, połknełam kilka tabletek i poszłam spac.
[ Dodano: 2013-02-07, 01:45 ]
Nie rozumiałam co sie ze mna dzieje, do dzis nie wiem jak to wytlumaczyc. Bardzo obawiałam sie choroby psychicznej- mam nieletnie dziecko na utrzymaniu i nie wolno mi od tak sobie zeswirowac. Lek towarzyszył mi jeszcze długo. Googlowałam sobie strony o zaburzeniach psychicznych i zastanawiałam sie co mi jest. Poprosiłam mojego partnera o pomoc- to było żałosne. Dostałam leki uspokajające od lekarza, ale nie jestem pewna czy działały.
Rozmawiałam z mamą o śmierci i wiem, że już nie chciała cierpiec, wiem, że modliła sie o szybką śmierc - i chyba tylko dlatego nie wyladowałam w psychiatryku.
Wprawdzie bałam sie zostawac w domu sama, spalam z dzieckiem i wzdrygałam sie, gdy usłyszalam w domu jakiś szmer...
Załobe przeżyłam w nietypowy sposob bo trwałam w fazie zaprzeczenia zbyt długo i pewnego dnia, gdy wydawalo mi sie, że jestem ze wszystkim pogodzona,weszłam w pracy do ubikacji, siadłam pod ścianą zaczłam ryczec i nie umiałam sie uspokoic przez godzine. Było mi wtedy tak bardzo obojtne czy ktos mnie bedzie szukał, czy nie zwolnią mnie z pracy, co stanie sie z moim dzieckiem jesli zaraz serce peknie mi z zalu.
Uświadomiłam sobie, jak bardzo byłam samotna w najtrudniejszym momencie mojego zycia, jak bardzo zawiodłam sie na moim rodzenstwie i jak okrutna choroba sa pieprzone nowotwory złośliwe ! A najgorsze, iż wiedziałam, że gdzieś tam kilka tysiecy kilometrów stad czeka na mnie chory tata...
I znowu żal do całego świata, o ustrój polityczny, o niezrozumiałe zasady NFZ, pogoda też była nie taka, koty miauczały jakoś wkur...o
[ Dodano: 2013-02-07, 02:04 ]
Nie wiem kiedy sie uspokoiłam, nie wiem co wpłyneło na moja psychike.
Ciesze sie z każdego spotkania z tata- ale z drugiej strony ciezko mi jest na niego patrzec w takim stanie.
Nie bede opisywac cancerofobii- bo z moją chwiejna psychika dziwne gdybym jej nie miala.Mialam juz wszystkie objawy raka macicy, jajników - skonczyło sie na CIN 1. Czerniaka tez gdzies na ramieniu zauważyłam.
Miesiac temu wyczułam jakis guzek na piersi-czasem nie boli zaleznie od dni cyklu. Udam sie do lekarza po powrocie do domu, gdyz teraz jestem u taty w PL. Poszłam dzis na usg tarczycy- mam dwie torbiele. Mam nadzieje, że to tylko zaburzenia hormonalne na skutek przebytego stresu.
Zbadam hormony, pojde do kliniki chorob piersi, zrobie to wszystko bez strachu bo teraz sie juz nie boje. Jest mi tak wszystko obojetne...
Gdybym nie miała dziecka, chciałabym umrzec przed moim tata. Tak bardzo go kocham i nie wiem jak ja to przeżyje drugi raz. Przeciez bilety sa drogie, urlopow nie daja i kto mi wtedy poda reke?
Ja wiem, ze rak to choroba jak kazda inna. Jedni chorują na serce, inni na stwardnienie rozsiane, dzieci rodza sie z porazeniem dzieciecym, swiat nie jest sprawiedliwy i nigdy nie bedzie ... Ja to wszystko wiem, tylko, że to wcale nie sprawia, że ja mniej cierpie.
Nigdy nie przypuszczałam, że bede sie uzewnetrzniac na internetowym forum,
Jeżeli przynajmniej jedna osoba, która przeżyła jakies dziwne leki i fobie poczuła sie lepiej, wiedząc, że takie emocje sa jak najbardziej normalne - tak mi powiedział lekarz to bardzo sie ciesze. Targały mna sprzeczne emocje, o których istnieniu nie miałam pojcia, niektórych nie potrafie nazwac do dzis. |
|
|