1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Czy można umrzeć z głodu w XXI wieku? |
maja12
Odpowiedzi: 85
Wyświetleń: 40942
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2009-07-13, 12:01 Temat: Czy można umrzeć z głodu w XXI wieku? |
Dziękuję za wsparcie, są momenty kiedy jest dobrze, wiem moje dziecko dodaje sił- córeczka pojawiła się na świecie jak cud, długo na nią czekaliśmy, Mama też i zdążyła się nią choć troszkę nacieszyć. Myślę że to był jakiś znak, żeby dodać mi sił, żebym jakoś przetrwała ten ciężki okres.Bez niej już bym się chyba załamała.
Dziękuję jeszcze raz- dziś urodziny Mamy, bardzo za Nią tęsknię.... |
Temat: Czy można umrzeć z głodu w XXI wieku? |
maja12
Odpowiedzi: 85
Wyświetleń: 40942
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2009-07-12, 20:09 Temat: Czy można umrzeć z głodu w XXI wieku? |
Witam, długo szukałam takiego rzeczowego forum, moja mama chorowała dokładnie rok, w maju odeszła..
Piszę bo nie umiem dać sobie z tym rady, wiem że powinnam iść chyba do psychologa, od jej śmierci minęło półtora miesiąca, życie toczy się dalej, a ja myślę tylko o jednym:
dlaczego nie udało mi sie jej pomóc...
Miała zaawansowanego raka szyjki macicy, po radioterapii radykalnej było dobrze jakieś 3 miesiące, potem już z górki leciało, ale nikt nas nie poinformował,nie uprzedził, chociaż zwracałyśmy uwagę na bóle nie do zniesienia. Długa to historia żeby opowiadać. Nie mogę sobie poradzić z tym że tyle we mnie żalu do lekarzy, że nie potrafili pokierować właściwie leczeniem, jeszcze ją wypuścili do wielkiej brytanii na miesiąc, z bólami w plecachi jak się później okazało z wielkimi przerzutami w kręgosłupie.
Nie mogę zrozumieć postawy trzech lekarzy którzy, gdy mama jeszcze się w miarę poruszała, tylko nogi miała obrzęknięte, mówili do mnie patrząc w oczy- niech pani da jej umrzeć-
Nie rozumiem....
Ostatni odesłal nas do domu wieczór przed jej śmiercią, kiedy już nie mogła jeść, miała niedrożność jelit, bez pomocy, zrobił jej wlewkę.od której właściwie się pogorszył jej stan..
Moja mama umarła, choć się tego nie spodziewałam, ona chyba też, bo nawet ze mną rozmawiała przed śmiercią, trochę nieobecna, wpatrzona w jedno miejsce, ale w miarę z sensem, tylko w nocy kiedy pierwszy raz musiałam jej pomóc pójść do łazienki się zaniepokoiłam, bo nie chciała być sama. Umarła kiedy ja karmiłam dziecko w pokoju obok... i nie pomyślałam żeby podejść do niej i pomóc kiedy kaszlnęła, a chwilę wcześniej mówiła że nie może coś odkaszlnąć. Trwało to może pięć minut gdy skończyłam i już jej nie było...
Nie umiem sobie z tym poradzić, ciągle płaczę kiedy o tym myślę, że nie trzymałam ja za rękę, nawet się nie pożegnałyśmy, że taki miała przestraszony wyraz twarzy...
Ciągle ją widzę w tym miejscu...i takie mam myśli że może gdybym podeszła do niej, ją podniosła, to by się nic nie stało, i by sobie kaszlnęła, ale by żyła.
Przepraszam za ten przydługi post, ale nie mam gdzie się wygadać, wiem że ten kto to przeszedł zrozumie.
Właściwie to nawet nie wiem czego oczekuję, może potwierdzenia że tak wygląda śmierć?
Teraz wiem, że była to dla mnie za duża odpowiedzialność, opieka może nie była taka uciążliwa, jedynie ta świadomość że mama nie chce nic wiedzieć, wszystko praktycznie załatwiałam ja- odpowiedzialność za ludzkie życie...
I nie udalo się. |
|
|