1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Jak poradziś sobie ze śmiercią mamy? ;( |
majkelek
Odpowiedzi: 94
Wyświetleń: 64291
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2013-04-06, 06:09 Temat: Jak poradziś sobie ze śmiercią mamy? ;( |
Swojego czasu obiecałem sobie, że nie będę zabierał głosu na Forum w sprawach związanych z psyche, gdyż nie mam odpowiedniego wyczucia. Na początku więc pozwolę sobie na dwa zdania wyjaśnienia. Po pierwsze, mam nadzieję, że moje słowa skłonią choć jedną osobę do refleksji, a ponadto obiecuję nie kontynuować dyskusji. Co jednak ważniejsze, to postanowiłem zrobić ten jeden wyjątek z uwagi na osobę, którą darzę ogromnym szacunkiem i której jestem niezmiernie wdzięczny.
Cytat: | Quid autem vides festucam in oculo fratris tui, trabem autem, quae in oculo tuo est, non consideras? Aut quomodo potes dicere fratri tuo: Frater, sine ejiciam festucam de oculo tuo: ipse in oculo tuo trabem non videns? (Łk 6:41-42) | (cytaty w orginale brzmią lepiej, google nieźle sobie z nimi radzi)
Na Forum przyszedłem z myślą, aby postarać się podtrzymać nadzieję w ludziach znajdujących się w bardzo trudnych położeniach. Wiedząc, że nie posiadam wiedzy stricte medycznej, nie miałem zamiaru brać czynnego udziału w wątkach merytorycznych, by nie wchodzić w drogę ludziom znającym się na rzeczy. Posty pisałem z myślą o tym, by podtrzymać na duchu choć jedną osobę czy być powodem choć jednego uśmiechu. Większości wątków nie czytałem - i to był jeden z moich błędów. Okazało się bowiem, że szczere intencje to nie wszystko i powinienem był lepiej używać rozumu. W czasie gdy ja starałem się "siać optymizm" ktoś inny, tuż obok, zbierał się na odwagę by iść na kolejną chemię, wiedząc, że będzie się po niej czuł tak samo licho, jak po poprzedniej. Ktoś inny dowiedział się właśnie, że leczenie onkologiczne zostało zakończone, a jeszcze inna osoba żegnała kogoś najbliższego swemu sercu. O Nich wszystkich nie myślałem, bo przekonany byłem o tym, że słusznie postępuję. Moja wina nie polega więc na tym, że starałem się promować optymizm na forum onkologicznym, ale na tym, że w swoich działaniach nie wziąłem poprawki na człowieka, który był tuż obok.
Cytat: | Si linguis hominum loquar, et angelorum, caritatem autem non habeam, factus sum velut aes sonans, aut cymbalum tinniens. (1 Kor 13:1) |
Zapytaj więc siebie, Drogi Forumowiczu: Dla kogo piszę swój post? dla siebie? zapytaj: Komu ma być lepiej po napisaniu przeze mnie postu? mnie samemu? Jakim kosztem bronię swojej racji?
W ciągu minuty na świecie z powodu raka umierają średnio cztery osoby (dane WHO). Biorąc pod uwagę, że z większością chorych cierpią bliscy, to pokazuje ogrom tej choroby. Doliczmy jeszcze do tego "armię" pracujących lekarzy i naukowców. Wszyscy Oni (wszyscy My) chcą (chcemy) jednego, prawda? Czemu więc widzimy sens wprowadzania podziałów w tej "drużynie"? Czyżbyśmy mieli inne cele?
Mój teść zmarł niedawno z powodu raka płuc. On nie przegrał walki, po prostu odszedł, jak każdy z nas odejdzie. W czasie paliatywnego leczenia chemicznego nauczył się obsługiwać komunikator internetowy (by pogadać z zięciem), zażyczył sobie zrobienia kompletu zdjęć (niestety nie mogę napisać czego) z dalekiej podróży, był na fantastycznych wakacjach nad swoim ukochanym morzem, zasmakował w piekielnie drogim burbonie, … Niestety nie ma go dziś z rodziną, ale nie znaczy to, że przegrał. Zanim choroba odebrała Mu siły i władzę nad ciałem (jak większości osób umierających, nie tylko na raka) pokazał odwagę i siłę w walce do końca - obym i ja tak kiedyś potrafił. |
Temat: Jak poradziś sobie ze śmiercią mamy? ;( |
majkelek
Odpowiedzi: 94
Wyświetleń: 64291
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-03-09, 05:24 Temat: Jak poradziś sobie ze śmiercią mamy? ;( |
Bardzo Was przepraszam, że nie podzielę się z Wami moją historią na temat śmierci najbliższych, ale wydaje mi się, że niewiele ona wniesie do dyskusji. Każdy ma swoje indywidualne odczucia i wspomnienia i choć Wam wszystkim z całych sił współczuje, to mówienie o moich wspomnieniach niewiele da. Piszecie o pustce i smutku, to prawda, to pozostaje na zawsze, ale z czasem przychodzi co innego też. Z czasem przychodzi zrozumienie. Zrozumienie dla prawdy jaką jest to, że to nasze uczucia do bliskich nie umierają i to dobrze, bo płaczecie i smucicie się gdyz kochacie. Wolelibyście nie kochać swoich bliskich?
Piszecie o bólu i cierpieniu, które są złe, a powiedzcie nie pamiętacie żadnych miłych chwil ze wspólnego życia z bliskimi. Powiedzcie, czy chcielibyście by Was wspominano przez pryzmat kilku chwil cierpienia i bólu jedynie. Czy nie chcielibyscie by po Waszym odejściu bliscy wspominali Was w szczęśliwych dal nich (i Was) momentach?
Jesteście tu i wymieniacie się doswiadczeniami, pytacie o sens śmierci (na co nie znajdziemy odpowiedzi) i dzielicie się doświadczeniami. Wspólnie jednak szukacie znaku, który ma potwierdzić to, że bliscy nadal są z Wami. Czy sądzicie, że znajdziecie wystarczająco przekonujący znak by byc pewnym? Przecież wiecie, że nie staną przed Wami by Wam to powiedzieć. Macie miłość do swoich bliskich, która przetrwała ich śmierć, jakiego znaku chcecie więcej?
Z całych sił Wam współczuję i chciałbym Was wszystkich przytulić i pocieszyć. |
|
|