1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
sarenka
Odpowiedzi: 252
Wyświetleń: 113908
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-03-30, 20:21 Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
sonia21, - mną również targają podobne pytania.Już napisałam swój post w wątku - frienda.
Część postów została przeniesiona z wątku Umieranie - jak rozpoznać... - bardzo proszę o utrzymanie tego porządku.
Administrator |
Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
sarenka
Odpowiedzi: 252
Wyświetleń: 113908
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-03-30, 20:17 Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
friend, -jeśli możesz napisz nam tak po kolei,co sie dzieje z Twoją żoną.My tutaj naprawdę trzymamy za Nią kciuki i za Jej Rodzinę.Rozumiemy,że sytuacja u Was jest trudna,próbujemy Ci to i owo podpowiedzieć.Jednak Twoje wpisy o hospicjach są nie spójne.Kiedy i do jakiego hospicjum Żona pójdzie?Czy do tego czasu ma opiekę medyczną na bieżąco-lekarz czy chociaż pielęgniarka srodowiskowa,lub z hospicjum domowego.
Friend- co oprócz tego,że żona ma pójść do hospicjum lekarz jeszcze powiedział?Zapisał jakieś lekarstwa?Jak w tej nader trudnej sytuacji znajdują się dziewczynki?
Ja zrozumiałam z Twojej wypowiedzi,że żona sama była w gabinecie lekarza.Przekonaj ją do swojej w czasie wizyty obecności lub kogoś z kim żona chciałaby wejść do gabinetu.To pozwoli na zapamiętanie tego co mówił lekarz i rozmowę żony o tym.
No,juz dość popisałam,pozdrawiam Was serdecznie.Szczególne uściski dla Żony -wie,że my o Niej myślimy?- i dla Córeczek.Trzymaj się |
Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
sarenka
Odpowiedzi: 252
Wyświetleń: 113908
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-03-30, 16:49 Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
friend napisał/a: | Po dzisiejszej wizycie u onkologa, | - kto wspierał Żonę w czasie wizyty u lekarza?Bo,rozumiem,że zanim uda załatwić miejsce w hospicjum,to jest leczona w domu.Możesz napisac nam coś więcej na ten temat?
Pozdrawiam Was serdecznie |
Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
sarenka
Odpowiedzi: 252
Wyświetleń: 113908
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-03-28, 12:11 Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
friend, - proś lekarza z ratunkiem do żony.Z hospicjum lub chociaż rodzinnego.I to szybko!!!!
Chyba,że już lekarz działa,bo te wymioty męczą żonę.Ona nie powinna cierpieć.Przynajmniej nalezy zrobić wszystko,aby przynieśc Jej jak największą ulgę. |
Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
sarenka
Odpowiedzi: 252
Wyświetleń: 113908
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-03-17, 10:36 Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
wkropce napisał/a: | le też nie można się zgodzić na brak szacunku | -zgoda lub jej brak nie ma tutaj nic do rzeczy.Ojciec,Matka,Nauczyciel ,Ksiądz najpierw muszą sobie na ten szacunek zapracować.Muszą być GODNI szacunku.Oczywiście ,jeśli sami swym zachowaniem,postawą na szacunek pracuję,to znaczy,że dobrze,z szacunkiem traktują swoich bliznich.
Pisze friend, -że korzysta z pomocy psychologa.Tyle,że jesli terapia dotyczy całej rodziny,to wszyscy jej członkowie powinni w niej uczestniczyć.Wszyscy bez wyjątku,inaczej to ten "psycholog"może zrobić dużą krzywdę i w mojej ocenie jest marnym psychologiem. |
Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
sarenka
Odpowiedzi: 252
Wyświetleń: 113908
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-03-15, 17:23 Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
friend, - wyhamuj trochę.To przecież jest tylko dziecko.Ma zaledwie 12 lat.Żal mi jej bardzo,i tej drugiej młodszej córki również. |
Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
sarenka
Odpowiedzi: 252
Wyświetleń: 113908
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-03-12, 18:35 Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
friend- zajrzyj proszę w zakładkę z tematem -przebaczenie.
http://www.forum-onkologi...4e8c7288#110771
Pozdrawiam Cie serdecznie |
Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
sarenka
Odpowiedzi: 252
Wyświetleń: 113908
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-03-09, 13:18 Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
Gdy tak czytam wątek friend, - to bardzo mi opisywana sytuacja przypomina moją sprzed wielu ,wielu lat.W 1969 chorowała i umarła moja Mam,a ja wciąż za Nią tęsknię.Pozwoliłam sobie napisać pw.do frienda,bo chyba wciąż mało informacji o stanie zdrowia Jego zony.
Tak myślę,ale może się mylę.Może nie mam racji,może za bardzo osobiście (wspomnienia)podchodzę do tego co pisze friend, .
Jednak wspomnienie chorowania Mamy i ja z Bratem dzieci jeszcze -wciąż boli.Ja na wątek friend,
patrzę swoimi oczyma,gdy byłam dzieckiem,a Mama umierała. |
Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
sarenka
Odpowiedzi: 252
Wyświetleń: 113908
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-02-15, 14:58 Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
boralis napisał/a: | Friend, mam wrażenie, że Młoda po prostu ćwiczy Twoją cierpliwość. | -pewnie moje opinie w kwestii starszej Córki friend, są nie popularne w tym wątku,ale powtórzę,że jestem po Jej stronie.I nie o zachowanie mi chodzi,które zapewne nie zawsze znajduje poklasku wśród otoczenia,ale uważam iż ją rozumiem.Bo skoro dorosły Ojciec nie potrafi poradzic sobie z emocjami w sytuacji powaznej choroby żony,to dlaczego oczekujemy, iż młoda dziewczyna sobie poradzi?
Zwyczajnie jest mi Jej żal. |
Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
sarenka
Odpowiedzi: 252
Wyświetleń: 113908
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-02-13, 19:59 Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
friend napisał/a: | nie potrafię reagować | - a jak reagujesz? |
Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
sarenka
Odpowiedzi: 252
Wyświetleń: 113908
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-02-10, 09:42 Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
friend, -serce moje,zmartwiłeś nas tym bardzo.Nawet nie wiem jakich tutaj słów uzyć,aby Cię wesprzeć.
Tak jak wyżej napisały nasze Użytkowniczki tego forum,zrób wszystko,aby Żona NIE cierpiała.To w tej chwili jest najwazniejsze.Fizycznie,ale też i psychicznie.Bo jak rozumiem,leczeniem dalszym to juz na pewno lekarze się zajmą.Ponieważ sytuacja zdaje się być poważna,postaraj się znaleść wspólny język z tą swoją Córką buntowniczką.To jest przede wszystkim bardzo przestraszone dziecko.Ono i ta młodsza potrzebują Twego wsparcia,muszą mieć poczucie bezpieczeństwa.Niestety One Ci wsparcia nie udzielą,to dzieci,teraz Ty musisz stanąć na wysokości zadania.
Pisałam,że może jesteście w niezłej sytuacji finansowej,bo Ty pisałeś o fitnes dla żony.Kojarzy mi się to z określonymi niemałymi kosztami.Jak możecie sobie na to pozwolić,zatrudnijcie na godziny pomoc pielęgniarki.
Jak moja Mama doznała udaru mózgu,ja miałam 18 lat,brat 12,chorowała 6 tygodni nim zmarła,a ja już nigdy od tego czasu,a mam już wiele lat,nie odzyskałam poczucia bezpieczeństwa.Tata nie był zły,ale był emocjonalnie od nas daleko.
Pomyśl o tym.Jak i o tym,że Córki widzą jaką Ty zajmujesz postawę wobec żony,jak się Nią opiekujesz i gdy,kiedyś sam będziesz stary i być może chory,odpłacą tym samym.
I wiesz co,póki życia,póty nadziei.
Pozdrawiam Cie bardzo,ale to bardzo serdecznie |
Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
sarenka
Odpowiedzi: 252
Wyświetleń: 113908
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-02-09, 10:28 Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
Smutno mi,gdy przeczytałam Twoją wypowiedz.O wszytko obwiniasz żonę,nawet i o to,że jest chora.Przeczytałam Twój post uważnie,i nie znalazłam ani jednego słowa pozytywnego o żonie.
I ja przepraszam,Ty tak zonie czesto mówisz tak jak napisałeś?Obarczasz ją winą za chorobę?Podejrzewam,że atmosfera w domu jest ciężka i dlatego dzieci sie usuwają na bok.Ja nie piszę tego z zamiarem dokuczenia,tylko z prośbą o zastanowienie się czy nie mam racji.
I jeszcze jedno friend napisał/a: | Jak bywałem chory to wszystko robiłem co robić by być zdrowy i więcej nie chorować. | -owszem popieram,tylko,że nie zawsze to się udaje.I nigdy nie wiadomo,kiedy i na kogo spadnie choroba(niekoniecznie to musi być rak) i co wtedy?Tobie też może się to trafić.
Wydaje mi się ,że relacje miedzy wami już dawno były trudne- friend napisał/a: | wręcz krzyczałem | .I całkiem możliwe,że nadawaliście na innych "falach".Tak bywa w życiu.
Tylko,że teraz nie czas na roztrząsanie tego ,teraz musisz pomóc żonie.Tak zwyczajnie byc przy niej.Zadbac o leczenie bólu,są wizyty domowe lekarzy z hospicjum,czy z poradni.Z Twego postu wynika,że jesteście zasobną rodziną,to może jakąś opieke prywatną na godziny.
A jesli nawet Ci żona dokuczyła,była trudnna,to jest coś takiego jak wybaczenie.Spróbuj wybaczyć tak od serca,z przekonaniem,Ona już nic więcej "złego"nie da rady zrobić,a wiesz jak od razu dobrze się poczujesz.Tak psychicznie.
[ Dodano: 2012-02-09, 10:30 ]
Finlandia napisał/a: |
Skoro były już pod opieką poradni psychologicznej | - o właśnie mnie tez coś takiego chodziło po głowie. |
Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
sarenka
Odpowiedzi: 252
Wyświetleń: 113908
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-02-08, 17:07 Temat: Rak jelita grubego u mojej kochanej żony... |
friend - ja z Twoich wpisów nie widzę,aby Żona miała opiekę pielęgniarsko-medyczną.Z przychodni rejonowej,są pielęgniarki środowiskowe czy z poradni onkologicznej,bo nie wiem na jakim etapie jest leczenie.Jak mój Brat miał powikłania po radioterapii to dużą pomoc miałam uzyskałam od pielęgniarki z poradni onkologicznej,a potem od pielegniarki środowiskowej z przychodni rejonowej.Czy już hospicyjne?Co oczywiście nie znaczy,że zaraz na dniach Żona ma umrzeć,ale opieka hospicjum domowego pozwala na dobre ,bez bólu życie,i to całkiem długie.
Nie patrz,jak żona cierpi,tylko nie zwlekając szukaj pomocy.Dzieci to ja akurat rozumiem,są przestraszone,nie wiedzą co się dzieje,z Mamą nie można porozmawiać,to uciekają w swój świat.One również potrzebują wsparcia.
Tak teraz pisząc ten post,zastanawiam się ilu mamy panów-mężów,ojców,braci,którzy sami nie są chorzy,ale mają chorą bliską osobę.Chyba nie wielu,co?Ja w swym otoczeniu krewnych,znajomych nie znalazłam żadnego pana,który by samodzielnie zajmował się tak chorym (kąpiel,zabiegi,posiłki itp.)jak to robią nasze panie. |
|
|