1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Rak jajnika z przerzutami |
tmo
Odpowiedzi: 109
Wyświetleń: 48355
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2015-11-23, 11:08 Temat: Rak jajnika z przerzutami |
Wtorek, 17 listopada... rano byliśmy w CO... Mama miała zrobione badania krwi + CA125 (marker spadł na 1090), otrzymaliśmy skierowania na RM i USG. Wróciliśmy do domu, o 15:00 przyjechał lekarz z HD, wypisał skierowanie na Oddział Paliatywny w Świeciu, aby farmakologicznie spróbować usunąć płyn z nóg. O 17:00 umyłem Mamę, o 18:00 przyjechał Rehabilitant i wykonał Mamie masaż, o 20:00 podałem Mamie leki. Mama poszła spać a ja trochę popracowałem, ok 23:00 poszedłem spać...
00:19... Mama mnie obudziła wołaniem, że jest jej zimno... podkręciłem ogrzewanie. Mamę zaczęły boleć nogi... zrobiłem masaż. Nie było poprawy, wezwałem leakrza z POZ, zadzwoniłem do Pielęgniarki z HD... zrobiłem kolejny masaż nóg... lekarz przyjechał po bardzo długim czasie i podał o 3:13 morfinę... Mama po godzinie nie miała poprawy, wezwałem pogotowie, przyjechali i podali kolejną dawkę morfiny i dexamethason... pojechali... Mama siedziała na krawędzi łóżka, objąłem ją ramieniem i trzymałem za rękę... nagle zaczęło się.... trzymając Mamę jedną ręką, drugą trzymając telefon, wzywałem pomocy zawróciłem pogotowie, prosiłem Mamę, żeby nie umierała, zadzwoniłem do Pielęgniarki z HD... błagałem o pomoc... Wtedy Pielęgniarka, twardym, nie pozbawiającym możliwości pomyłki, jednoznacznym głosem powiedziała "Łukasz, Mama umiera..." rozłączyłem się... położyłem Mamę na łóżku i trzymałem za rękę, klęcząc u jej łóżka... przyjechało znowu pogotowie i powiedzieli co się dzieje... poprosiłem aby podali Mamie coś, żeby nie cierpiała... powiedzieli, że podali już wszystko co mogli... pojechali...
Zostałem sam z Mamą, powiedziałem jej cały czas trzymając ją za rękę, że dam sobie w życiu radę, że ją kocham i już nie musi walczyć... powtarzałem, że ją kocham, że dam sobie radę... trzymając za rękę... 5:29...
W sobotę odbył się pogrzeb Mamy. Nie wiało i nie padało. Ksiądz wygłosił piękne kazanie a organista ładnie zaśpiewał... cały Kościół był pełen ludzi... i było dużo jasnych kwiatów, Mama lubiła takie... tylko tyle pamiętam... byłem jakby obok wszystkiego...
Mam wrażenie, że nie zrobiłem wszystkiego, że coś mi umknęło, że coś przegapiłem... pamiętam każdą minutę z ostatniej nocy, każde słowa Mamy... była do końca świadoma, chciała żebym trzymał ją za rękę... trzymałem... nie wiedziałem o co chodzi, nie dostrzegłem co się dzieje... przecież Ordynator mówił, że mamy jeszcze 6 miesięcy... a nie 5 dni... nie zrobiłem wszystkiego co mogłem... |
|
|