1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Czy takie fora jak to są potrzebne? - wypowiedz się :-) |
zuzannamaria
Odpowiedzi: 75
Wyświetleń: 78757
|
Dział: Życie Forum Wysłany: 2015-05-22, 16:16 Temat: Czy takie fora jak to są potrzebne? - wypowiedz się :-) |
Może nie powinnam wypowiadać się na tym forum... Nijak mają się moje przeżycia zdrowotne i emocjonalne do Waszych. Od jakiegoś czasu czuję jednak, że powinnam napisać, a nie tylko czytać i czerpać z tego korzyści. Trafiłam tu prawie rok temu i od tamtej pory często tu zaglądam. Ciocia umiera. Czekamy już na śmierć. Teraz są rozmowy, bardzo boi się umierania, potrzebuje rozmowy na ten temat. Więc rozmawiamy. Kilkanaście lat temu zachorowała na raka piersi. Piersi usunięte. Nawrót po kilku latach w węzłach chłonnych. Usunięte węzły i narządy rozrodcze. Około 10 lat spokoju. Lekarz przy badaniach kontrolnych, co 6 miesięcy, nie zalecił scyntografii. Nie wykryto, że coś zaczyna się dziać. Dopiero gdy było już za późno.
Przerzuty do płuc, wątroby, kości i teraz mózgu. Nikt nie pomyślał, że te bóle krzyża to przerzuty... Badania nic nie wykazywały... Podobno scyntografia pomogłaby wykryć ogniska chorobowe... Została zalecona rok za późno... Lekarze uznali, że bóle kręgosłupa związane są z wiekiem cioci - ma 50 lat, więc ma prawo mieć bóle. Ciocia teraz już prawie nie ma żeber. Każdy ruch może spowodować złamanie kręgosłupa. Właśnie z jej powodu trafiłam tutaj. I tak choruję na stany depresyjne, zaś po tej wiadomości przez kilka tygodni byłam wyłączona z życia. Szukałam tutaj rokowań, cudów, nadziei... Przepłakiwałam całe noce czytając o chorobach Waszych bliskich, porównując leczenie do leczenia mojej cioci. Potem już chciałam tylko znaleźć ile jej zostało czasu...
Wiem, że to co przechodzę to nic.Mąż cioci przechodzi to co Wy, gdyż na co dzień się nią opiekuje. Przy niej jest silny, ale potem wychodzi z domu na chwilę i dzwoni do nas i płacze. Płacze przez słuchawkę i mówi, że nie wie jak ma jej powiedzieć, że to już koniec. Ale nie musi jej mówić. Ona już wie. Sama przygotowuje się do tego emocjonalnie. Wie, że jest bardzo źle, że już tylko morfina. Dwa lata temu znajomej mojej koleżanki zaczęły krwawić płuca - szpital, 8 tygodni w śpiączce farmakologicznej, śmierć w wieku 19 lat. Diagnoza - nowotwór. Nawet nie zdążyła się pożegnać... Teraz 24 letnia znajoma koleżanki 3 tygodnie temu odebrała wyniki badań - glejak wielopostaciowy IV... Każdy z nas wie z czym to się wiąże. Tyle cierpienia wokół nas... A ja boję się co dzień telefonu od mamy, że cioci już nie ma... Była bardzo dzielna. Tyle lat w remisji, kilka nawrotów i wciąż walczy o kolejne dni. Życie jest bardzo niesprawiedliwe...
Sama nie radzę sobie z cierpieniem jakie mnie otacza i podziwiam Was, że jesteście tak dzielni, gdzie moje przeżycia w porównaniu do Waszych to tak jakbym zbiła sobie kolano. Wiem, że dla Was ta wytrwałość to przekleństwo - wolelibyście inny scenariusz. Jesteście wszyscy niesamowici. Dzięki Wam mogłam polecić cioci zmianę szpitala. Być może dzięki temu wciąż z nami jest, gdyż tylko tam chcieli podjąć leczenie radiotrapią i hormonami.
Chciałam tylko podziękować, że tak długo mogłam korzystać z Waszej wiedzy i doświadczeń dla cioci. Nie chciałam pozostawać dłużna... Jesteście wszyscy cudami, pamiętajcie o tym. Ponoć Bóg bardziej doświadcza tych, których bardziej kocha... Kiedyś powiedziałam, że Ci doświadczeni chyba woleliby żeby kochał ich normalnie, ale żeby nie musieli cierpieć...
Życzę Wam wytrwałości, nadziei, pogody ducha, zdrowia i tego by to forum dawało nadzieję, otuchę i wiedzę kolejnym, którzy stanęli do starcia z tą okropną chorobą. |
|
|