Widzę, że cisza, nikt się nie wypowiedział. Poszukaj sobie sama, poczytaj na forum w Dziale Nowotwory poszczególne przypadki, może na coś się natkniesz ważnego dla Ciebie albo przez wyszukiwarkę forum.
Już szukałam na wszystkie możliwe sposoby bardzo dużo opinii jest o Gliwicach ale o innych szpitalach prawie nic,znalazłam tutaj na forum Sylwie, której mama leczyła się na Raciborskiej,ale w 2011 napisałam na PW ale cisza,wątek był bardzo krótki i nie wiem jak zakończyła się choroba jej mamy.
Dziękuję,bardzo przydatne,niestety Śląsk wypada fatalnie. Widzę że większość badań dot. raka płuc prowadzonych jest w Gdańsku. Muszę poczytać na temat tej kliniki.
Owszem, jesteś uciążliwa i męcząca potwierdzam Twoje słowa, dziewczyno! skup się na tym, aby ojcu jak najszybciej zorganizować leczenie, to jest teraz priorytetem. Pewnie zamiast skupić się na chorym człowieku, zorganizować mu jakoś czas aby choć w części odgonić od niego czarne myśli to Ty pewnie siedzisz w internecie i faszerujesz się bzdurami, Zejdż w końcu na ziemię! Masz komplet badań! więc do dzieła!
Lekarze nie mówią że rak się może sam cofnąć, pisaniem takich głupot tylko irytujesz ludzi którzy stracili bliskich i nakręcasz ludzi by się nie leczyli. Potwierdzam jesteś męcząca. To forum opiera się na medycynie.
Dokładnie tak, niestety rzeczywistość jest taka, że lekarze są wypaleni i nie chce im się.
Ja też więkoszośc istotnych a niuansowych informacji dowiedziałam się z netu, przykre ale prawdziwe.
Nie należy się na to zgadzać i traktowac lekarzy jak Bogów - wszelkie niewłaściwości piętnować i zgłaszać.
Mi o chemii celowanej powiedziała koleżanka, zaćzełam czzytać, powiedziałam mamie, ona powiedziała lekarce, że chce mieć wykonane badanie na gen EGFR - przy biospji.
Pierwsza onkolog powiedziała mamie, że może mieć tylko chemię tradycyjną, paliatywną i że w zasadzie może zegnać się z bliskimi, a na konslutkacje z torakochirurgiem to już nie opłaca się iść. Na moje pytania o chemię celowaną i powiązane z nią tematy - kazała mi wyjśc z gabinetu. Zdaje się, że zastrzeliłam ją wiedzą
Czyli "kontrola podstawą zaufania". Ja pracuję w instytucji,w której decyduje się o ludzkim losie i wierzcie mi,że jestem załamana widząc jak na palcach jednej ręki można policzyć ludzi,którzy angażują się w swoją pracę,są wnikliwi i dociekliwi.Tak naprawdę losy takiego człowieka zależą od tego "na kogo trafi".I to samo tyczy się lekarzy. Idziemy już do tego,z którym jesteśmy umówieni,ale bardzo chciałabym aby tata spotkał na swojej drodze lekarza niekoniecznie okrzyczanego, ale dociekliwego,pragnącego analizować dany przypadek,szukać nowych rozwiązań i słuchać. Może macie jakieś typy to piszcie proszę.Przypominam Śląsk.
No niestety ETM, dlatego jestem zwolenniczką teorii sprzatania na własnym podwórku - wystarczy, żeby każdy z cała odpowiedzialnością robił to co robi, uczciwie i empatycznie i świat bedzie lepszy.
Jestem też zwolenniczką reakcji, gdy coś jest nie tak - gdy lekarz z Poznania wypisał mamie receptę, na której była zeskanowana pieczątka i potem nie mogłam wykuipić leku w Toruniu - nie omieszkałam zadzwonić do niego i powiedzieć mu, że naraził mnie na 3 godziny na minusie w pracy, dodatkową wizytę aby ponownie wypisac receptę przez lekarza rodzinnego (a to wszak koszty) i stres chorego i żeby na drugi raz zwrócił na to uwagę, bo dla niego to jeden ruch, a gdy tego nie zrobi, sprawia problem wielu osobom. O dziwo podziękował, choć moja ciotka biadoliła, że jak ja śmiem zwracać uwagę panu profersorowi ąę. No, ale on też człowiek i nie widzę problemy, awantury nie robiłam, grzeczna byłam.
To znajdżmy na forum jakiś przypadek ze nowotwór złośliwy inwazyjny sam zniknął. Niestety jak jest nowotwór to jesli jest taka mozliwość (bo nie zawsze jest) to trzeba go leczyć, bez leczenia sam nie zniknie. Przynajmniej ja w to nie umiem uwierzyć. Byłoby super jakby rak sam znikał bez leczenia ale który lekarz tak powie? Zaden. Nieprawdą jest ze lekarze mówią o samouleczniach. Pisze tak tylko w tym artykule, ale nie jest poparte żadnymi konkretnymi przypadkami. Gdyby takie przypadki były to dawali by je jako przykłady i lekarze by o tym pisali i mówili. Pisaliy np ze u neiktórych pacjentów np rak płuc sam się cofa. A niestety tak nie jest.
Moze chodziło o komórki które wyglądały na nowotworowe a były normalne.
Ja też zachęcam do przekonania Taty, prof Dziadziuszko bardzo ładnie rozmawia z pacjentami, pieknie tłumaczy, jest cierpliwy, itd - a co najwazniejsze - optymizm!! To bardzo ważne.
A jak nie, to jedź może sama, zapytaj, czy by Cię nie skonsultował?
Gdynianka nie zrozumiałam Twojego postu.Niestety to wszystko zbyt piękne żeby było prawdziwe.Owszem termin jest około tygodnia ale wtedy trafia się do pierwszego wolnego lekarza a jeżeli chce się wizytę u samego prof.to bez DILO na listopad.
Gdynianka nie zrozumiałam Twojego postu.Niestety to wszystko zbyt piękne żeby było prawdziwe.Owszem termin jest około tygodnia ale wtedy trafia się do pierwszego wolnego lekarza a jeżeli chce się wizytę u samego prof.to bez DILO na listopad.
no tak. Ale tata ma dilo i mógłby być przyjęty w przeciągu tygodnia przez prof.Dz.
Problem w tym, że Twój Tata nie chce jechać do Gdańska.
Hmmmmm... Nie możesz go zmusić ale porozmawiaj i postaraj się przekonać. Naprawdę szkoda byłoby nie skorzystać z konsultacji i ewentualnego leczenia przez tego wybitnego lekarza.
A jak do swojej choroby podchodzi Tata? Ma świadomość jak jest niebezpieczna i nieleczenie =śmierć? Czy Tata w ogóle chce się leczyć?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum