No tak ja nie walne tak pieknego posta jak Romek - no dziś jestes absolutnie 'miszczem'
Chipsy dzisiaj jadlem a to znaczy, że myślalem, więc będzie kiepsko Moim szczęściem jest to, że mi kciuk jeszcze wchodzi w stabilizator, który se kupilem bo spuchł jak tyłek po wywiadówce . No dobra i przestalo być śmieszno. Dzisiaj moje szczęście wiążę się z refleksją. Ta refleksja to krótka analiza tego, co dzialo się ostatnio w moim życiu. Po przyjeździe do USA miałem okazję oglądać filmy (jakieś kinowe hity chyba) na temat tego jak ludzie radzą sobie w trudnych sytuacjach (między innymi w chorobach nowotworowych), które mnie bardzo zdołowały. Później ugryzł mnie nieznany pies a ostatnio były tu (nieliczne) przypadki wścieklizny i lekarze zakwalifikowali mnie na szczepienia (trochę późno więc było trochę strachu) i było kilka chwil myśli, że się nieźle wpakowałem. Później rozmowa z moja siostrą, która jest wolontariuszką w hospicjum dla dzieci i na koniec choroba mojego Teścia. Dołączając do tego moje młodociane doświadczenia ze szpitalami, to niezła całość, niezła droga. Jakie to szczęście skoro opisuję same nieszczęścia Ano szczęście (prócz choroby Teścia i Waszych, bo w chorobach nie ma szczęścia ) jest takie, że te wszystkie zdarzenia przygotowywały mnie na to by stanąć tu ramię w ramię z Wami i W.A.L.C.Z.Y.Ć! To jest szczęście
Ale to niestety nie koniec, bo dziś mój Teść mial drugą chemię i chyba zaczyna sobie układać w glowie co się dzieje i o co walczy (może więc już niedługo będzie nas śledził ). I pomyślalem, że może z tego powodu se tego palucha rozwaliłem, bo myślami byłem gdzie indziej.
Dzięki tym dwum rzeczom poznałem różnicę pomiędzy odwaga a głupotą. Odwagą jest to, że mam nadzieję, że Teść będzie się czuł dobrze, a głupotą byłoby powiedzieć, że się nie boję. Odwagą (maluśką) jest, że pisze do Was wszystko otwarcie jak czuję i nie zastanawiam się kto się ze mnie po kryjomu wyśmiewa, a głupotą byłoby gdybym powiedział, że nie boję się, że zmarnuję ten wielki dar jaki dostalem pod postacią wspólnych chwil z Wami. Ja wiem, że te chwile nie będą trwały wiecznie i tym bardziej się boję. Boże nie pozwól mi tego spierdzielić.
Wspanialego początku weekendu Przyjaciele Wam życzę
http://www.youtube.com/watch?v=FWZNF4F1r7Y
Odwagą (maluśką) jest, że pisze do Was wszystko otwarcie jak czuję i nie zastanawiam się kto się ze mnie po kryjomu wyśmiewa, a głupotą byłoby gdybym powiedział, że nie boję się, że zmarnuję ten wielki dar jaki dostalem pod postacią wspólnych chwil z Wami. Ja wiem, że te chwile nie będą trwały wiecznie i tym bardziej się boję. Boże nie pozwól mi tego spierdzielić.
Biorę pod uwagę, że będę zdrowa i wrócę jak do mówią do 'normalności' . I mam nadzieję, nie 'zgubić' tego czego się nauczyłam w czasie choroby. I rzeczywiście wymaga to jakiejś (chociażby) malutkiej odwagi mówić, dzielić się w innymi, zwłaszcza z taki, którzy nie mają podobnych doświadczeń. Teraz gdy czasami mówię swoje 'mądrości', że należy cieszyć się 'tu i teraz', doceniać to co mamy, czasami się zatrzymać w biegu, zobaczyć jak piękny otaczający nas jest świat, jak cudnie jest życie i że można być szczęśliwym (czy chociażby ja w swojej sytuacji nie jestem nieszczęśliwa) to większość patrzy na mnie jak na idiotkę. Że szczęście nie zależy od stanu posiadania, tylko jest w naszej głowie, to nie wiedzą o czym mówię i patrzą jakbym najadła się szaleju.
Ja mam nadzieję, że nie stracę tego. Wierzę, że nie stracę tego. Jestem pewna, że tego nie stracę.
Mam nadzieję, że po tym wszystkim co przeszłam będę potrafiła odnaleźć się w 'normalności', choć ludzie (tzn. większość), otoczenie tego nie ułatwią.
I Boże daj mnie odwagę, siłę, i mądrość, to wszystko co dostawałam w czasie choroby.
Dzień dobry Udanej soboty
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
To ja dla Was wszystkich mam piosenke , ktora mi w wielu chwilach pomogla, w chwilach choroby Mamy , jak jako dziecko bylo mi ciezko , byc juz dorosla, bo Mama wielu rzeczy nie moze zrobic,bo nie moze wyjsc z domu, bo Tata ciagle pracuje, bysmy mogly sie uczyc. Jak Mamie wykryli guza, nikt nie dawal szans, a jednak.. Jak Tata zachorowal i trzeba bylo duzo wlaczyc, jak ja choruje, jak przezywam Wasze walki.. to puszczam ta piosenke..
Yes, there were times, I'm sure you knew
When I bit off more than I could chew
But through it all, when there was doubt
I ate it up and spit it out
I faced it all and I stood tall
And did it my way
I to takie szczescie czytajac, ze sie udaje, ze walczycie, ze macie powody do szczescia
a mi choroba nie poprzestawiała tego że widzę świat inaczej, cieszę się z życia i kocham je tak samo jak wcześniej , tak samo cieszę się z zapachu wiosny , z miękkiej trawy pod nogami, z dowcipu, wyzdrowieć wiem że nie wyzdrowieje ,
w ,,normalności ,, nigdy się nie odnajdę bo nigdy sie nie odnajdywałam, co najwyżej sie dostosowywałam
choroba mi dużo zabrała i zabiera, ale mam to gdzieś, uczę się życia na nowo, mam rodzinę, dzieci, dom z mega wielkim polem , i nie bedę się rozpisywała cały czas coś sie zmienia .i chyba o to chodzi , bo to że nie mogę jeździć na rajdy wdrapywać sie po skałkach, drzewach ale jak Bóg coś zabiera daje w zamian coś innego, tylko do nas należy jak to wykorzystamy
zawsze byłam taka jak mnie nie wpuścili drzwiami to oknem wchodziłam, nawet teraz nie mogłam chodzić to na czworaka chodziłam ku ucieszę moich bachorków,
raz jest dobrze często jest źle , ale co mamy zrobić? usiąść w kącie i beczeć? O NIE! JA IDĘ DO PRZODU MIMO WSZYSTKO I PO MIMO WSZYSTKIEMU,
ktoś na mnie z boku popatrzy to se pewnie myśli że głupia jestem,, chora, z 2 dzieci , praktycznie sama bo mąż w robocie, dom do remontu, kasy im się nie przelewa bo z wypłatami odwlekaja 2 miesiąc. woda ich zalewa na wiosnę, jeżdzą rozkleotanym pełnoletnim golfem, ale niech się śmieje
golfa słyszę z daleka, wiem że mąż wraca, samochodzik zawsze można zmienić,
domek po malutku się remontuję na ilę się da rady
chora jestem ale co z tego?, daję radę chodzić jeszcze to nie jest tak źle
woda zaleje to zaleje ale zawsze znika
w wiosnę w pobliskich stawach słychać taki rechot żab że wieczorem nie da rady przy otwartym oknie wysiedzieć -telewizor zagłuszają
mogę sobie chodzić w piżamach po podwórko
chyba jest więcej plusów niż minusów ....a choroba -e tam nie mam wpływu na nią to nie będę się przejmowała czymś na co nic nie poradzę
co mamy zrobić? usiąść w kącie i beczeć? O NIE! JA IDĘ DO PRZODU MIMO WSZYSTKO I PO MIMO WSZYSTKIEMU,
Nie będziemy głupot odstawiać, aby siadać w kącie i beczeć
iwka3219 napisał/a:
Yes, there were times, I'm sure you knew
When I bit off more than I could chew
But through it all, when there was doubt
I ate it up and spit it out
I faced it all and I stood tall
And did it my way
Następnym razem prosimy choć o 'wolne' tłumaczenie. Choć miałam okazję, choć troszkę pogłówkować.
To jest piosenka F. Sinatry.. ale ja wole ta wersje .. szczegolnie jak patrze na oczy R. Williamsa Takie smiejace i bandyckie Aaa i ten piruet ze wyprowadzeniem slajdu:P w 3.25;) hihihi
A tlumaczenie , juz prosze
Tak, były czasy, jestem pewien, że wiesz
Gdy brałem więcej kawałków niż moglem przeżuć
Ale mimo to, gdy nadchodziło zwątpienie
Zjadałem to wszystko i wypluwalem
Stawiałem wszystkiemu czoła stojąc prosto ( w znaczeniu dumnie )
I robiłem to po swojemu ( idac swoja droga )
Ja ostatnio bardzo lubię słuchać tej piosenki
http://www.youtube.com/watch?v=uXOxbMRJM30
Nie znam całego przekazu. Ale najbardziej lubię te słowa:
"I'll trip, fall, pick myself up and
walk unafraid"
Już tę piosenkę załączałam w swoim wątku, ale myślę, że nie zawadzi zalinkować jeszcze raz.
Iwonko, dzięki za przetłumaczenie
A jeśli Ci się nudzi w szpitalu, masz trochę sił, to może mnie tę moją przetłumaczysz: Walk Unafraid. Tekst po angielsku jest pod teledyskiem
Zaraz wyruszam w kierunku Fortu Bema
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Iwonko wykonanie Williamsa rewelacyjne, zwłaszcza dedykacja dla mamy, ale dla mnie jak coś nie śmierdzi naftaliną...
Plamiasta, mam do ciebie ogromną prośbę, podaj nam swoje imię jeśli możesz, wiem że Twój nick z założenia autoironiczny ma oddawać pewne cechy Twojej choroby, ale dla starego piernika, nazywanie wspaniałej kobiety, dziewczyny tym niezbyt fajnym nickiem jest piekielnie trudne, miałem wysłać wiadomość na "pw" ale doszedłem do wniosku, że niektórzy poprą mnie w moim niezbyt delikatnym postulacie
i jeżeli oberwę od Ciebie, to jeśli się to rozłoży na kilka osób... to nie będzie to tak bolało
Justynko To co napisałaś
JustynaS1975 napisał/a:
Że szczęście nie zależy od stanu posiadania, tylko jest w naszej głowie,
to wartość, której nie kupi się w żadnym sklepie świata, to jest prezent od rakowskiego, który zostawia nam coś od siebie na pamiątkę spotkania z nami.
Kiedyś rozmawialiśmy chyba już na ten temat... albo pamięć płata mi figle.
Choroba to dramat i tragedia, ale jest też kilka spraw o których nie pomyślelibyśmy gdyby nie choroba, czyli nawet jeśli straciliśmy w starciu z rakiem bardzo dużo, to w zamian dostaliśmy pewne prezenty, nie muszę być za nie wdzięczny, ale nie sposób abym ich nie docenił.
Majkel.
Wiesz co powoduje, że to forum jest wyjątkowe?
Ja też nie wiem, ale na pewno ogromną rolę odgrywa fakt, że każdy z nas, Administracja, Forumowicze, Goście spotkali się lub spotykają z jedną z najwredniejszych chorób jakie istnieją.
Bezwzględny zabójca, podstępny i okrutny... ale każdemu coś zawsze daje w zamian za poniesione ofiary i wyrzeczenia, a my dzielimy się tymi darami na tym forum, dlatego spotyka się tu tyle dobrych, mądrych, silnych, otwartych i współczujących osób, gotowych w każdym momencie nieść słowa pociechy, współodczuwania, solidarności.
Tu po prostu nikt nie jest samotny, nikt nie jest pozostawiony samemu sobie.
Piszesz o odwadze i głupocie... niekiedy nie można ich od siebie oddzielić, ale zawsze należy je zauważyć.
[ Dodano: 2012-03-03, 16:35 ]
Witam wszystkich sobotnio
Iwonko wykonanie Williamsa rewelacyjne, zwłaszcza dedykacja dla mamy, ale dla mnie jak coś nie śmierdzi naftaliną...
Plamiasta, mam do ciebie ogromną prośbę, podaj nam swoje imię jeśli możesz, wiem że Twój nick z założenia autoironiczny ma oddawać pewne cechy Twojej choroby, ale dla starego piernika, nazywanie wspaniałej kobiety, dziewczyny tym niezbyt fajnym nickiem jest piekielnie trudne, miałem wysłać wiadomość na "pw" ale doszedłem do wniosku, że niektórzy poprą mnie w moim niezbyt delikatnym postulacie
i jeżeli oberwę od Ciebie, to jeśli się to rozłoży na kilka osób... to nie będzie to tak bolało
Justynko To co napisałaś
JustynaS1975 napisał/a:
Że szczęście nie zależy od stanu posiadania, tylko jest w naszej głowie,
to wartość, której nie kupi się w żadnym sklepie świata, to jest prezent od rakowskiego, który zostawia nam coś od siebie na pamiątkę spotkania z nami.
Kiedyś rozmawialiśmy chyba już na ten temat... albo pamięć płata mi figle.
Choroba to dramat i tragedia, ale jest też kilka spraw o których nie pomyślelibyśmy gdyby nie choroba, czyli nawet jeśli straciliśmy w starciu z rakiem bardzo dużo, to w zamian dostaliśmy pewne prezenty, nie muszę być za nie wdzięczny, ale nie sposób abym ich nie docenił.
Majkel.
Wiesz co powoduje, że to forum jest wyjątkowe?
Ja też nie wiem, ale na pewno ogromną rolę odgrywa fakt, że każdy z nas, Administracja, Forumowicze, Goście spotkali się lub spotykają z jedną z najwredniejszych chorób jakie istnieją.
Bezwzględny zabójca, podstępny i okrutny... ale każdemu coś zawsze daje w zamian za poniesione ofiary i wyrzeczenia, a my dzielimy się tymi darami na tym forum, dlatego spotyka się tu tyle dobrych, mądrych, silnych, otwartych i współczujących osób, gotowych w każdym momencie nieść słowa pociechy, współodczuwania, solidarności.
Tu po prostu nikt nie jest samotny, nikt nie jest pozostawiony samemu sobie.
Piszesz o odwadze i głupocie... niekiedy nie można ich od siebie oddzielić, ale zawsze należy je zauważyć.
na imię mam JULITA ale nikt nie mówi tak do mnie
dla wszystkich jetem JULKA , a przyjciele tacy prawdziwi kruszynka, a plamiasta to tak autoironicznie nawet pieszczotliwie można powiedzieć ,
I oczywiście (prawie) jak co dzień, tak i dziś załączę zdjęcie z dzisiejszego spaceru. Byłam w Forcie Bema, a przy okazji w okolicach ogródków działkowych Piaski.
W załączeniu jedno zdjęcie z działek, drugie z okolicy ogródków ('roztopy').
I dzień mogę zaliczyć do udanych
[ Dodano: 2012-03-03, 17:13 ] Iwonka przetłumaczyła dla mnie tekst zapodanej powyżej piosenki REM:
Fragment:
„(…)
Mówią, by trzymać się zasad
Jeśli chcesz uczestniczyć w grze
Mówią, ze zaprzeczenia tylko utrudniają życie
Jak mam być tym kim chcę być
Jeśli wszystko czego chcę
To pozbyć się tych sztywnych ograniczeń
Rozgnieść w proch te pozory
Obnażyć te smutną maskaradę,
Nie potrzebuję perswazji
Potknę się, upadnę, podniosę znów i będę szedł bez lęku.
Zamiast tego będę niezdarny
Zatrzymaj moją miłość lub pozostaw mnie
Na szczycie
Nawet jeśli mam nieść ze sobą wór kamieni
Chcę iść z wysoko podniesioną głowa.
Nieważne przez co będę musiał przejść
(…)
Pomóż mi gdy upadnę
Znów iść bez lęku
Zamiast tego będę niezdarny
Zatrzymaj moja miłość mnie lub pozostaw mnie
Na szczycie”
[ Dodano: 2012-03-03, 17:29 ]
„Sztuka życia - to cieszyć się małym szczęściem.” - P. Bosmans
Czy ten cytat już tu był
No tak wczoraj Romek mnie zawstydzil historią a dziś niezawodne Justyna i Iwonka mnie zalatwiły (Iwonka Frank jest ciosem poniżej pasa bo to mój najulubieńszy utwór).
No dzis moja Monisia idzie na wieczorek panieński swojej najlepszej przyjaciółki więc jak nie ma męża w domu to będzie wielkie szczęście jak wróci do męża
Ja pobiegalem rano i jak wychodziłem to się chmurzyło, no i oczywiście lunął deszcz, było szaro i brzydko. Trochę byłem zly ale po jakiejś godzince się wypogodziło. Było dokładnie tak, że na moment przestało padać i jakby wszystko stanęło, cisza. W tej ciszy czuć było lekki powiew ciepłego wiatru i wyszło powoli słońce i widać było ciemny granat nieba i ostrą zieleń drzew. Pomyślałem wtedy o tym fragmencie:
Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały [szła] przed Panem; ale Pan nie był w wichurze. A po wichurze - trzęsienie ziemi: Pan nie był w trzęsieniu ziemi. Po trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pan nie był w ogniu. A po tym ogniu - szmer łagodnego powiewu. (1 Krl 19)
No trzeba przyznać , że ludzie juz od wieków wiedzieli gdzie szczęścia szukać
A co myślicie o tym tekście?:
TO ŻYCIE JEST
I NIE MA NIC INNEGO
TO KOLOREM JEST
A MY PĘDZLAMI TEGO
TO W KAŻDYM JEST
SŁOWEM I LITERĄ
TO W TOBIE JEST
JESTEŚ DZIECKIEM TEGO
ŻYCIE CUDEM JEST
CHOĆ MOŻE TYLKO SNEM
NIEWIADOME NOGOM DROGI
NIECHAJ NIOSĄ MNIE
TOŃ W UCZUCIACH TOŃ
DOCEŃ SMAK KAŻDEGO
PŁOŃ KAŻDYM DNIEM
I NIE BÓJ SIĘ ŻADNEGO
ŻYCIE CUDEM JEST
CHOĆ MOŻE TYLKO SNEM
NIEWIADOME NOGOM DROGI
NIECHAJ NIOSĄ MNIE
TO, TO ŻYCIE JEST
I NIE MA NIC INNEGO (Lipali, Życie cudem)
Utwór znajdziecie z latwością w necie. Do mnie trafia a jak z Wami?
na imię mam JULITA ale nikt nie mówi tak do mnie
dla wszystkich jetem JULKA , a przyjciele tacy prawdziwi kruszynka,
Kruszynko chyba pisałem już że jesteś jedną z najwspanialszych dziewcząt, jakie tutaj się pokazują
Twoje poczucie humoru, siła i "olewające" podejście do swojej choroby i słabości jest wzorem dal wielu z nas.
Ja staram się ... tylko trochę bez wielkich sukcesów, Ty nie musisz się starać, dla Ciebie jest to element charakteru
Majkelku, nie wiedziałem że mamy tu jakieś zawody...
Jesteś fajnym gościem z niesamowitą inwencją i pomysłowością, jak wielu z nas się wypowiada; Jesteś nie do pobicia.
A ja nie mam najmniejszego zamiaru nikogo zawstydzać, czy w jakikolwiek sposób dowodzić kto z nas jest lepszy
Sierżant w wojsku do stojącej przed nim kompanii:
- w wojsku nie ma czarnych, białych, żółtych... są tylko zieloni
a teraz: -jasnozieloni na prawo, ciemnozieloni na lewo marsz...
Majkelku, nie wiedziałem że mamy tu jakieś zawody...
Jesteś fajnym gościem z niesamowitą inwencją i pomysłowością, jak wielu z nas się wypowiada; Jesteś nie do pobicia.
A ja nie mam najmniejszego zamiaru nikogo zawstydzać, czy w jakikolwiek sposób dowodzić kto z nas jest lepszy
Sierżant w wojsku do stojącej przed nim kompanii:
- w wojsku nie ma czarnych, białych, żółtych... są tylko zieloni
a teraz: -jasnozieloni na prawo, ciemnozieloni na lewo marsz...
Oj Romku, zawody mamy, ale nie między sobą tylko z zasranym skorupiakiem
Moje komentarze są jakby podziękowaniem dla Was za takie wspaniałe historie, jestem Wam bardzo bardzo wdzięczny
Powiem Ci w wojsku nie bylem , bo mam awersje do 'tak jest' no bo skąd mam niby wiedzieć, że tak rzeczywiście jest jak nie sprawdziłem Anegdota świetna, tylko martwi mnie to, że uważasz że sobie nie radzisz z dystansem do swojej choroby. Słuchaj nie musisz od razu być w tym perfekcjonistą, najpierw poprostu bądź
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum