Tak,bo dzieci męża są za oceanem.
A tu jestem tylko ja.
Dobrze z mogę tu podzieić się swoimi problemami.
Gdy czytałam tekst Leny to zmroziło mnie.
Rozpoznalam większość oisanych objawów.
A po południu mąż był w dobrym kontakcie,ale taki słaby.
To ciągłe rozbieranie i ubieranie,skokowe zmiany nastroju.
Chodzenie do toalety i z powrotem,uparte odmawianie współpracy.
Całe noce na tym schodzą.
Większość dnia również.
Tisercin na noc,1/2 ampułki ale nie pomaga na dlugo.Po Haloperidolu miał napady agresji.
Momus.
No to masz podobnie jak ja. Tylko ze do mnie przyszla DSS (dziekowac Bogu ze jestesmy z tego samego miasta i dzielnicy nasze sa b.blisko),no i na zmiane mialam dwie kolezanki,ktore specialnie przyjechaly do mnie aby pomoc. Nie byly od samego poczatku,tylko pod koniec.A i tak to duzo mi dalo. Sama chyba bym zwariowala. Tak wiec rozumiem Ciebie,Mario. Oj,jak ja to rozumiem. Brrrr,wpomnienia mnie nachodza. Pisz,jakby cos sie dzialo,jestem tu.
Nie rozumiem tylko czemu lekarz nie wypisal mocniejszych srodkow uspokajających?
MOmus7
Nie ma nikogo kto by Cię wspierał, pomagał?
Przepraszam, może to zabrzmi obcesowo, ale ściągnęłabym dzieci męża zza Oceanu. Rozumiem, każdy ma prace, swoje życie, może nie mieć urlopu, czasu itp, ale do jasnej cholerki Ich Ojciec odchodzi!!! Nie chcą się z nim pożegnać, Tobie pomóc, wesprzeć?!
Dzieci mają świadomośc stanu Ojca? Może należałoby ich uświadomic? Przepraszam, że się wtrącam, ale przceież sama przechodzisz koszmar. To nie jest do ogarnięcia dla jednej Osoby! To fizycznie i psychicznie niemożliwe!
Rozumiem MOmus7
Tym bardziej uważam, że jesteś wyjątkowo dzielna KObietka:)
Nie każdy daje radę w tej arcyciężkiej sytuacji. Tym bardziej jeśli jest sam...
Chylę czoła...
Momus7
Lena to wyjatkowa Osoba, która już przez to przeszła, więc Jej rady i wskazówki są cenne...
Dzień po dniu robię to co trzeba,nie umiem inaczej.
Na moje szczęście sklepy mam tuż,tuż.Aptekę ,poradnię też.
Inne sprawy powoli się rozwiążą.
Telefon jest pomocny w trudnych sytuacjach.
[ Dodano: 2010-11-06, 13:06 ]
Golenie zajeło 3 godziny,awantury nieziemskie.
Osiwieję do końca.Mąż traktuje mnie jakbym to ja miała problemy z głową.
A jest z nim coraz gorzej .
Dziwna sprawa jak dzwonię do hospicjum spotykam mur obojetności.
Nie rozumiem tego.
Dziwna sprawa jak dzwonię do hospicjum spotykam mur obojetności.
też nie rozumiem jak można byc obojętnym w stosunku do tak chorych i ich bliskich,jak pisałam w moim poście najpierw poszlam do jednego hospicium i kazali mi czekac na wizytę lekarza aż dwa tygodnie. Jak bym tak zrobiła to mąż mój zmarł w bólu. Dzięki ordynatorowi pogotowia ze Szpitala Marynarki Wojennej w Gdansku małam załatwiony inny hospicium. Naprawde dużo pomogł mi Pan doktór i pielegniarka. Nie wyobrażam pozostawienia męża bez fachowej opieki. Mario,wiez ich ochrzan,co? Z niemocy bym tak zrobila. Czy berzesz cos na uspokojenie? Przeciez nerwy Twoje są skołotane i nieprzespane nocy...
Po prawdzie to,jak zadzwoniłam że mąż ma duszności i nie może polykać ,zaraz był lekarz.
Wtedy zarzadził motylka i mnie jako podającą leki.
Mur zauważyłam po wołaniu o miejsce w hospicjum.
Nie ma i ucięta rozmowa.
Może zemściło się na mnie to że jestem raczej zorganizowana i nie histeryzuję.
Sama wożę męża jak trzeba .
Pewnie myślą sobie, że herod baba,to może sama pociągnąć.
A ja widzę że mnie dopada głupawka .
Dodatkowo ta róznica wieku była mocno komentowana,test jakiś czy co???
Podejrzewam że mąż może mieć już w mózgu to paskudztwo.
Niesamowite tempo zmian na gorsze,czytając forum znalazłam opisy takich zachowań .
Dokladnie takich jakie ma mąż. Biedak ,męczy się okropnie.
"Walnełaś mnie w głowę" krzyczy na mnie ,a ja w kuchni .
Łapie mnie jak kleszczmi za ręce, gdy chcę podać do motylka dawkę leku.
Trucizna to jest?????.Omamy ,zwidy ,pająki ,jacyś ludzie chodzący po mieszkaniu.....
O dziwo ,dzisiaj zjadł 2 razy kaszkę,wypił dużo płynów.
też było u nas,czyli u męża,mam swoją teorię na to,tylko co to Tobie da? Czemu nie przepisano mężowi mocniejszych środków uspokajających? Powtarzam się.
Też tak czuję,mąż stale z kimś rozmawia,klóci się.
Utracona własność nie daje mu spokoju.
Kto wie może odwiedza go zmarła żona?
Mam głęboką wiarę , że to nie koniec naszej drogi,tu.
Na Jasnej Górze coś się wydarzyło,to mnie upewnia o tym.
[ Dodano: 2010-11-06, 22:32 ]
Powiedział mi to, umieram,przyszła po mnie /zmarła żona/.
Siedzi w fotelu otulony kocem,czuję że strach mu klaść się do łóżka.
.....kolejna nieprzespana noc.Rozmawiałam z lekarzem o tych zaburzeniach psychicznych,pozwolił zwiększyć dawkę Tisercin do 1 i 1/2 ampułki na dobę.
Na razie nie widać pozytywnego efektu.Raczej jest marnie,ale poczekam trochę .
Nie znam mechanizmów działania takich leków.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum