1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Bardzo duży rak jelita grubego
Autor Wiadomość
Maniek 


Dołączył: 11 Paź 2011
Posty: 7

 #1  Wysłany: 2011-10-12, 09:09  Bardzo duży rak jelita grubego


Witajcie,
Niestety u mojego wujka wykryto w zeszłym tygodniu dużego raka jelita grubego w jego dolnym odcinku. Miał on wymiar 107mm więc prawie 10cm. Przez cały czas nie dawał żadnych objawów, a te pojawiły się dopiero jakieś 4 tygodnie temu. Objawy charakterystyczne dla tego nowotworu. Ból w podbrzuszu, częste biegunki, ogólne osłabienie.
Początkowo badano wujka na inne schorzenia. Wszystkie badania jednak wypadały wręcz idealnie. Wszystkie możliwe wyniki krwi i moczu w normie.
Dopiero badanie USG wykazało obecność dużego guza na jelicie grubym.
Następnie wykonano badanie jamy brzusznej, gdzie żadnych zmian nie stwierdzono. Wszystkie inne organy czyste. Więc jest to chyba dobra wiadomość.
W niedzielę wujek trafił do szpitala, ale nie z tego powodu, że poczuł się gorzej, ale miał już skierowanie, a w tygodniu nie miałby kto go tam zawieść. Wczoraj wykonano kolonoskopię i potwierdzono istnienie guza, prawdopodobnie złośliwego. 100% pewności nie ma, ale prawdopodobieństwo jest duże. Już w piątek będzie przeprowadzona operacja wycięcia chorego miejsca wraz z wymaganym naddatkiem. Wiem, że dopiero po badaniach wycinka będzie wiadomo dokładnie z jakim rodzajem nowotworu mamy do czynienia.
Wujek będzie miał założoną stomię, jednak lekarz stwierdził, że prawdopodobnie nie na stałe.
Lekarz stwierdził również, że prawie na pewno rak jest związany z ciężkimi warunkami pracy w jakich pracował niegdyś wujek (chemikalia, opryski).
Wiem, że danych jest niewiele, ale tyle tylko na razie wiemy i po tym nie można stwierdzić rokowań. Czy jednak dobrze rozumuję, że brak przerzutów do odległych organów daje szansę na wyleczenie, mimo tak dużego guza?
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #2  Wysłany: 2011-10-12, 09:23  


Maniek napisał/a:
Następnie wykonano badanie jamy brzusznej, gdzie żadnych zmian nie stwierdzono.

Jakie badanie?
_________________
 
Maniek 


Dołączył: 11 Paź 2011
Posty: 7

 #3  Wysłany: 2011-10-12, 09:26  


Było to badanie USG. Najpierw zrobione w jednym szpitalu na trochę mniej dokładnym sprzęcie, a następnie w szpitalu do którego wujek został przyjęty. Potwierdzono wyniki tego pierwszego badania.
 
absenteeism 
Administrator



Dołączyła: 14 Paź 2009
Posty: 13332
Skąd: Łódź
Pomogła: 9431 razy

 #4  Wysłany: 2011-10-12, 09:34  


Jeśli nie było do tej pory badania TK jamy brzusznej, to niestety pewności co do obecności przerzutów odległych bądź ich braku nie ma żadnej.
W USG mogą zostać nieuwidocznione niewielkie przerzuty np. do węzłów chłonnych, które pogarszają rokowanie. To samo z przerzutami odległymi.

Czy RTG / TK klatki piersiowej było wykonane?
Jeśli nie - również nie wiadomo, czy w płucach nie ma żadnych przerzutów.

Na podstawie samego USG jamy brzusznej nie da się ocenić zaawansowania choroby, tak więc nie da się określić rokowań.
_________________
 
Maniek 


Dołączył: 11 Paź 2011
Posty: 7

 #5  Wysłany: 2011-10-12, 09:55  


Rozumiem. Dziękuję za odpowiedź. RTG/TK nie było robione. Być może jeszcze przed operacją w piątek będzie zrobione lub dopiero po.
Będę pytał dalej jak będę znał szczegóły.
Wujek niestety się załamał. Kilka miesięcy temu zmarł inny wujek na nowotwór. Ale on walczył bardzo długo i do samego końca. Nowotwór nerki wykryto u niego 20 lat temu. Usunięto. 5 lat temu pojawił się jednak nowotwór płuca i z tym już walkę przegrał.
 
drMarta 
Psychoonkolog



Dołączyła: 06 Cze 2011
Posty: 92
Skąd: Warszawa
Pomogła: 89 razy

 #6  Wysłany: 2011-10-13, 09:48  


Maniek,

zazwyczaj diagnozie choroby nowotworowej towarzyszy obniżenie nastroju, ale reakcja chorego zmienia się w czasie. Obecne załamanie u wujka, może przerodzić się w nadzieję na leczenie, a nawet wolę walki. Teraz jednak wujek musi oswoić się z diagnozą, zrozumieć, co ona oznacza i z jakimi zmianami w codziennym życiu będzie się wiązać.

Jeśli sądzisz, że to przypadek drugiego wujka, u którego historia nowotworowa trwała 20 lat, osłabił Jego nadzieję, to postaraj się spojrzeć na tamtą sytuację z innej strony. Tamten wujek żył 20 lat od diagnozy pierwszego nowotworu. To pokazuje, że z rakiem można żyć. Śmierć jest zdarzeniem, które w życiu człowieka jest nie do uniknięcia. Ważne jednak jest, co robimy z czasem, który nas od niej dzieli.

Pozdrawiam,
MP
_________________
dr Marta I. Porębiak
http://www.ipsycholog.com
 
Maniek 


Dołączył: 11 Paź 2011
Posty: 7

 #7  Wysłany: 2011-10-14, 08:27  


Dziękuję za słowa otuchy. Pół godziny temu rozpoczęła się operacja wujka. Ja jestem dobrej myśli i staram się wszystkich podnosić na duchu. Najtrudniej jest z mamą (siostra wujka), ale chyba powoli udaje mi się i ją przekonać. Niestety jak rozmawia z wujkiem to płacze i wtedy wujek te płacze. Jak rozmawia ze mną to się uśmiecha. Ale chyba większość rodziny nastawiłem pozytywnie.
Osobiście śmierci się nie obawiam i wiem, że jest to naturalna kolej rzeczy. Niestety jak to często bywa obawiam się śmierci innych. Nie własnej. Długo nad tym myślałem. Nad sensem egzystencji i wyrobiłem sobie swój własny światopogląd. Aby to życie przeżyć jak najlepiej i doświadczyć jak najwięcej. Niestety nie wszystkim da się wytłumaczyć, że śmierć i tak kiedyś nastąpi i trzeba się do niego jak najlepiej przygotować (o ile da się do śmierci przygotować).
 
JustynaS1975 
Administrator



Dołączyła: 24 Cze 2011
Posty: 12614
Skąd: Warszawa
Pomogła: 2742 razy

 #8  Wysłany: 2011-10-14, 08:37  


Maniek napisał/a:
Osobiście śmierci się nie obawiam i wiem, że jest to naturalna kolej rzeczy. Niestety jak to często bywa obawiam się śmierci innych. Nie własnej. Długo nad tym myślałem. Nad sensem egzystencji i wyrobiłem sobie swój własny światopogląd. Aby to życie przeżyć jak najlepiej i doświadczyć jak najwięcej. Niestety nie wszystkim da się wytłumaczyć, że śmierć i tak kiedyś nastąpi i trzeba się do niego jak najlepiej przygotować (o ile da się do śmierci przygotować).

Maniek, podpisuję się pod tymi słowami. Podobnie myślę. Śmierć to nie przegrana, śmierć to naturalna kolej rzeczy.

Poza tym przesyłam Wam pozytywną moc sprawczą. |kill|
_________________
Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
 
Zebra 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 08 Lip 2011
Posty: 553
Skąd: Gdańsk
Pomogła: 52 razy

 #9  Wysłany: 2011-10-14, 14:16  


Z takim justysiowym ognistym mieczem na pewno sie uda :)
_________________
"Bywają rozłąki, które łączą trwale."
 
Maniek 


Dołączył: 11 Paź 2011
Posty: 7

 #10  Wysłany: 2011-10-17, 07:01  


Dzięki wszystkim z wsparcie. Operacja odbyła się w piątek. Lekarz prowadzący powiedział, że odbyła się bez najmniejszych komplikacji i guz usunięto w całości z naddatkiem tkanki zdrowej. Niestety z dużym prawdopodobieństwem jest to guz złośliwy. Będzie jeszcze oczywiście badanie TK, jak wujek trochę się zregeneruje i inne wymagane badania. Lekarz twierdzi, że oglądając sąsiednie organy na żywo nie stwierdzono zmian, ale czy tak faktycznie jest będzie wiadomo po badaniach.
Wujek czuje się bardzo dobrze, poza bólami związanymi z operacją. Nic już nie uciska. Jest spokojny, można wręcz powiedzieć, że szczęśliwy i widać chęć walki. Zdecydowanie inaczej niż przed operacją. Stomia założona, ale na 95% czasowa.
Teraz inne badania i oczekiwanie na wyniki. Jestem jednak dobrej myśli.
 
cleo33 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 04 Lut 2009
Posty: 2484
Skąd: Śląskie
Pomogła: 379 razy

 #11  Wysłany: 2011-10-17, 08:24  


Maniek napisał/a:
Wujek czuje się bardzo dobrze, poza bólami związanymi z operacją. Nic już nie uciska. Jest spokojny, można wręcz powiedzieć, że szczęśliwy i widać chęć walki.


Maniek napisał/a:
Jestem jednak dobrej myśli.


I bardzo pozytywne myślenie :uhm!:
 
JustynaS1975 
Administrator



Dołączyła: 24 Cze 2011
Posty: 12614
Skąd: Warszawa
Pomogła: 2742 razy

 #12  Wysłany: 2011-10-17, 08:31  


Bardzo cieszy Wasze pozytywne nastawienie. Tak trzymajcie. :okok"
_________________
Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
 
wojciech_pi 


Dołączył: 13 Paź 2011
Posty: 48
Pomógł: 1 raz

 #13  Wysłany: 2011-10-17, 21:19  


Maniek napisał/a:
Dzięki wszystkim z wsparcie. Operacja odbyła się w piątek. Lekarz prowadzący powiedział, że odbyła się bez najmniejszych komplikacji i guz usunięto w całości z naddatkiem tkanki zdrowej. Niestety z dużym prawdopodobieństwem jest to guz złośliwy. Będzie jeszcze oczywiście badanie TK, jak wujek trochę się zregeneruje i inne wymagane badania. Lekarz twierdzi, że oglądając sąsiednie organy na żywo nie stwierdzono zmian, ale czy tak faktycznie jest będzie wiadomo po badaniach.
Wujek czuje się bardzo dobrze, poza bólami związanymi z operacją. Nic już nie uciska. Jest spokojny, można wręcz powiedzieć, że szczęśliwy i widać chęć walki. Zdecydowanie inaczej niż przed operacją. Stomia założona, ale na 95% czasowa.
Teraz inne badania i oczekiwanie na wyniki. Jestem jednak dobrej myśli.


Ile twój wujek ma lat ?
Pytam , bo wierzyłem w powyższy scenariusz w przypadku mojego ojca (tytuł postu : "Nieoperacyjny nowotwór jelita grubego")
Ale niestety guz u mojego ojca (13cm) nie został usunięty, wyłoniono stomię. Aktualnie rana się powoli goi (5-ty tydzień). Może za 2-3 tygodnie dostanie chemię, ale na wyleczenie (usunięcie guza) zdaniem onkologa raczej nie ma szans .
_________________
Pozdrawiam
 
Maniek 


Dołączył: 11 Paź 2011
Posty: 7

 #14  Wysłany: 2011-10-18, 13:43  


Wujek ma 66 lat. Podstawowe badania nie wykazały jednak innych zmian. Jak jednak już pisano te podstawowe mogę ich nie wykazać. Mimo to od razu została podjęta decyzja o usunięciu guza, gdyż objawy były już bardzo uporczywe ze względu na jego rozmiary. Naciskał na inne organy, na szczęście ich nie uszkadzając.
 
Maniek 


Dołączył: 11 Paź 2011
Posty: 7

 #15  Wysłany: 2016-02-15, 09:18  


Minęło pięć lat. Wujek żyje i ma się dobrze. Nie ma nawrotu. Dlatego temat ten pokazuje, że nawet bardzo duży guz może zostać pokonany.
W międzyczasie okazało się, że jest też guz na prostacie. Nie wiadomo teraz czy go przeoczono wcześniej, czy się pojawił po jakimś czasie. Pewnego dnia wujek po prostu miał problemy z oddawaniem moczu. Trafił do szpitala i okazało się, że jest guz. Usunięto go. Minęły 4 lata i jest w porządku. Da się wygrać z nowotworem!
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group