Bonaj z moją mamą też było dziwnie, może choroba może co innego. Ale napewno kochają nas te nasze mamy. A choroba też zmienia człowieka, tak czy siak ona potrzebuje teraz ciebie a Ty daj z siebie tyle ile możesz, żeby później móc normalnie żyć I nie wyrzucać sobie niczego. Kiedyś napisałeś mi , że córkę będę mieć całe życie a do mamy mam jechać teraz. To dzięki Tobie zebrałam się I pojechałam I w ten dzień mama odeszła. Być może gdyby nie Twoje słowa byłabym z córką I żałowałabym teraz tego bardzo.
Trzymaj się Bonaj, dasz radę to najgorszy czas w życiu, potem już nic nie jest tak trudne. Ta choroba zmienia nie tylko nasze mamy, zmienia też nas. Dzisiaj mam w sobie spokój , którego nie miałam od 20 lat. I Ty też ten spokój będziesz w sobie miał, robisz więcej niż przeciętny człowiek.
[ Dodano: 2015-10-22, 07:21 ]
Druga noc bez spania. Wczorajszy dzień również.
Jeśli się uda to leżenie i sen trwa kilka minut.
A tak to jest cały czas aktywność.
Daj mi to, daj mi tamto, proszę cię, błagam cię - oczywiście brak konkretów. Sama nie wie czego chce. Spełnienie jednej prośby uruchamia kolejne.
Mama jak się na chwilę położy to zaraz siada, potem wstaje. Potem siedzi, potem wstaje.
Cały czas chce gdzieś iść. Czasem wyprowadzam ją na dwór, chwile posiedzi i albo chce wracać do domu, albo chce gdzieś jechać autem. Kilka razy brałem ją do auta i woziłem bez celu. Potem w czasie jazdy chce wysiadać.
Nie ma chwili spokoju. Cały czas pobudzona i czegoś chce.
Majaczy. Woła swoich rodziców. Woła różne imiona.
Rzeczywistość przeplata się jakimiś wizjami.
_________________ Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. – (Aureliusz Augustyn z Hippony)
Tak ciężko powiedzieć mimo naszego osobistego doświadczenia co się dzieje z mamą, my mamy nie widzimy osobiście. Brak przerzutów w głowie nie jest tego przyczyną, bo wykluczone, może antydepresanty/psychotropy źle dobrane, może za dużo, może za mało. Może mama ma jakieś psychozy, możee zanim wystąpiła choroba nowotworowa mama miała już jakieś stany psychiczne odbiegające od normy i teraz przy chorobie to się bardziej ujawniło, nie wiem, tylko myślę. Może mama jest już "zawieszona" pomiędzy dwoma światami. Siada, wstaje, chce iść, leży jest często objawem bliżej końca. Przywoływanie nieobecnych, widzenie nieobecnych też jest często jakimś objawem odchodzenie, przynajmniej u mnie było to we wszystkich przypadkach. Na prawdę tak ciężko ocenić, nie widząc pacjenta co jest z mamą, znamy tylko Twoje opisy.
Męczy się mama, męczysz się Ty, robisz wszystko a tak niewiele pomaga. Nikt nie powie jak długo jeszcze to będzie trwało, musisz mieć siły.
Nie bardzo rozumiem dlaczego HS nie chce przyjąć mamy, powinni, to Oni powinni zapanować nad mamy zachowaniem, cierpieniem, dziwnie się tłumaczą, że w takim stanie nie przyjmą.
W HS sobie w takim stanie nie poradzą bo wymaga towarzystwa non stop. Cały czas chce, żeby poświęcać jej uwagę. Każe prowadzać się do toalety. Pali papierosy.
Wymaga obecności drugiej osoby.
W HS np w nocy jest jedna czy dwie pielęgniarki na wszystkich, więc nie będzie kto miał poświęcać czasu.
Chyba, że mamę wyłączą - sedacja lub w inny sposób.
Ale jak mają ją "wyłączyć" w HS to lepiej niech mi to zrobią w domu.
Jak będzie spokojniejsza to ja sobie poradzę.
Radzę sobie teraz to i potem sobie poradzę.
Trzeba dobrać i ustawić leki.
Te obecne działały kilka dni i przestały.
Strasznie oporny organizm.
Dzisiaj mam spotkanie z lekarzem z HD i z psychiatrą
_________________ Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. – (Aureliusz Augustyn z Hippony)
Dlatego HS ponieważ jest tam opieka cały czas. A w HD pielęgniarka 2 razy w tygodniu a lekarz 2 razy w miesiącu. Czasem uda się częściej, przynajmniej tak było u nas. Moja mama pobudzona I bez snu była tylko 2czy 3 dni I wiem co to znaczy. Wydaje mi się że najszybciej ustawia mamę w HS przynajmniej u nas padła taka propozycja u Was może hospicja funkcjonują inaczej.
Podziwiam Cię Bonaj a jakie leki uspokajające bierze mama?
[ Dodano: 2015-10-22, 08:23 ]
Nam powiedzieli w HS , że w kazdej chwili jak tylko nie będziemy dawali rady w domu wezmą mamę. Chodxi o ustawienie leków. Przecież jak ktoś będzie w HS zawsze można chorego zabrać do domu.
Te leki zostały ustawione na psychiatrii.
To znaczy dawki o połowę mniejsze.
Ale jak już mama była w domu to po konsultacji kazano tak podawać j/w.
W HS , żeby im głowy nie zawracała to ją "wyłączą"
To niech mi w domu to zrobią.
Jeśli będzie spokojniejsza to damy radę. Jest nas kilka osób do pomocy.
Mam już 2 pielęgniarki, które pomagają.
Jak będzie trzeba to pielęgniarka będzie 24h.
Lekarz też dojedzie nawet codziennie jak będzie potrzeba.
Mama mieszka od HS 5 minut drogi.
Dom to dom.
A jak odzyska świadomość jeszcze przed śmiercią i zobaczy, że jest w obcym miejscu to będzie jej przykro.
Wiem, że w hospicjum można siedzieć z chorym non stop.
Ale po co jak możemy siedzieć w domu.
[ Dodano: 2015-10-22, 08:43 ]
Tak jak na pulmonologii mieli sobie poradzić.
I tak sobie poradzili, że osobę terminalnie chorą do szpitala psychiatrycznego przewieźli.
_________________ Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. – (Aureliusz Augustyn z Hippony)
Bonaj jesteś wspaniałym synem, mama na pewno Cię bardzo kocha tylko nie umie tego okazać zwłaszcza teraz. Na pewno nie chce Cię zostawiać. Jakbym chciał żeby ta choroba mogła się cofnąć, żebyś miał jeszcze mamę jak najdłużej. Podobno w medycynie zdarzają się cuda, takiego cudu chciałbym dla Was. Chciałbym przeczytać że z mamą jest lepiej. Jesteś dzielnym człowiekiem.
Oprócz konsultacji zamknęli mamę na najcięższy oddział dla psychicznie chorych (niebezpiecznych), zamiast np. poinformować rodzinę co to za oddział , jak to będzie wyglądać i jakie są możliwości.
Na szczęście dyrektor szpitala i ordynator oddziału popatrzyli jak ludzie i natychmiast mi mamę wydali.
To nie było miejsce dla terminalnie chorego człowieka, który ledwo dochodzi do toalety, a miałby według lekarzy stwarzać zagrożenie dla siebie lub innych osób.
(art. 23 w zw. z art. 3 pkt. 1 a uozp)
http://www.i-kancelaria.p...3_pkt._1_a_uozp
Pulmonologia chciała pozbyć się pacjenta, więc wezwali psychiatrę, który zamknął mamę na oddział dla niebezpiecznych chorych psychicznie pacjentów.
Ja byłem na tym oddziale i widziałem innych pacjentów.
Nikomu nie życzę wizyty tam.
_________________ Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. – (Aureliusz Augustyn z Hippony)
No, ale na wniosek pulmonologa. A psychiatra zamiast podjąć wysiłek i ustawić leki to zamknął mamę.
Najlepiej pod pozorem "dla dobra pacjenta" usunąć go ze szpitala czy z domu, żeby nie przeszkadzał. Potem "dla dobra pacjenta" dać mu morfiny niech śpi i nie przeszkadza w hospicjum.
To po co ta męka, może lepiej od razu zrobić eutanazję(?).
Albo walczymy o godną śmierć i komfort ostatnich chwil, albo wysyłamy pacjenta do psychiatryka, żeby go związali pasami bo czegoś chce.
A pacjent boi się śmierci i trzeba podać mu rękę i przeprowadzić go bezpiecznie na drugą stronę. Najlepiej w miejscu gdzie czuje się najlepiej i najbezpieczniej czyli w domu.
takie moje zdanie...
Ja bym chciał umierać w domu lub z najbliższymi a nie na oddziale dla niebezpiecznych albo w hospicjum z obcymi mi osobami.
_________________ Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. – (Aureliusz Augustyn z Hippony)
Bonaj, każdy ma prawo do swoich własnych decyzji i każdy indywidualnie patrzy na życie i umieranie. Nie mnie jest oceniać co dobre, a co złe i od tego jestem daleki. Staram się tylko tłumaczyć, że względy, którymi kierują się lekarze nie zawsze są tak oczywiste jak wydaje się nam, laikom. A morfinę podaje się w celu złagodzenia bólu, a nie po to, żeby pacjent spał. Jest duża grupa osób, która bardzo dobrze odpowiada na leczenie opiatami i to leczenie umożliwia im w miarę normalną egzystencję.
Nikt z nas nie namawia Cię na HS, próbujemy podpowiedzieć. Dlaczego moje myśli krążą wokół HS, bo wiem jak u nas było z ciocią, nie potrafili kompletnie dopasować leczenia. Ciocia wyła w szpitalu z bólu a oni licytowali się z każdą tabletką przeciwbólową. Dopiero HS uwolniło ciocię od bólu, od cierpienia, od zwidów, duszności, kaszlu, dopiero Oni zapanowali nad wszystkim i wcale nie musiała tam długo być, żeby to wszystko opanować i wrócić do domu. Oczywiście, że zrobisz tak jak uważasz, jak widzę masz duże zaplecze "pomagaczy" to pewnie dacie sobie radę.
Druga sprawa szpital i odesłanie na oddział/szpital psychiatryczny. Wydaje mi się, że to normalna procedura. Wykluczyli przerzuty w głowie a zachowanie mamy jest jakie jest. Zorganizowali konsultacje psychiatryczną i pewnie psychiatra sam stwierdził, że tylko metodą prób i błędów może dopasować mamie leki. Leki psychiatryczne uwierz nie jest łatwo dopasować więc decyzja o przyjęciu na oddział psychiatryczny była zasadna. Można się spierać w dwóch kwestiach. Po pierwsze mama z takim zachowaniem pewnie powinna być przyjęta do izolatki (może nie było wolnej), po drugie i chyba najważniejsze powinieneś Ty wyrazić zgodę czy mamę tam umieścić, nie wiem czy to zrobiłeś czy sami z siebie mamę tam umieścili?
Wiesz Bonaj czasami lepiej żeby pacjent spał, był wyłączony z życia, nieświadomy, otumaniony niż wył z bólu, zachowywał się niebezpiecznie dla siebie i dla innych, ale to jest moje zdanie, wcale nie musisz się z tym zgadzać. Ja patrząc na mojego dziadka, ciocię, którzy z bólu zwijali się w kłębek i wyjący nieludzkim głosem dała bym wszystko, żeby tylko nie cierpieli.
Dziś macie wizytę specjalistów to może coś mądrego uradzą.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum