marysiax, moj Tatus mial dwa razy odbarczany plyn z pluca.W szpitalu na Banacha jak mial nakluwanie pierwszy raz to mowil ze nie bolalo,a kilka mieisecy temu odbarczali plyn w centrum Onkologii i Tatulo mowil ze tym razem juz bolalo.Wiem jedno napewno po sciagnieciu plynu byl duzo slabszy.
Trzymajcie sie dzielnie i widze ze macie nadzieje w Panu.To tak jak my..Pozdrawiam goraco
_________________ Kocham Cię Tatulo !!! Ty Tylko Go poprowadz,Tobie powierza swa droge..Panie moj.
w zwykłym powiatowym szpitalu trafiliśmy na wspaniałego młodego internistę, który ma czas i dla pacjenta i dla jego rodziny - sam do nas podchodzi porozmawiać jak widzi, że gdzieś na korytarzu jesteśmy, i do taty często zachodzi, przez co tata czuje, że ktoś jest, kto mu w jakiś sposób ulży w cierpieniu
Goniu, czytałam Waszą historię i podziwiam Wasza walkę i wzajemną miłość
Moja przyszła synowa ma na imię Małgorzata i syn nazywa ją właśnie Gonia
ja lezałam z panią w pokoju szpitalnym, którą odbarczano 2 razy w tygodniu, po takim zbiegu czula się o niebo lepiej , przynajmniej umiała oddychać co przynosiło jej ogromna ulgę
na kilka dni tlen nie byl jej tak bardzo potrzebny, i bol był mniejszy
pozdrawiam serdecznie, trzymajcie się
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
marysiax, niki ma racje.Po odbarczeniu co prawda jest sie slabszym,ale latwiej oddychac.Moj tatulo oddycha jednym plucem i nawet teraz jak go zapytalam to powiedzial ze latwiej oddychac,a boli tylko w miejscu uklucia(dodal ze tez zalezy jak sie wbija,bo pierwszy raz bylo idealnie,a teraz ostatnio kilka razy sie wkowali w to samo miejsce) Pozdrowienia dla Syna i Tatki.Musicie walczyc i miec wiare!!!
[ Dodano: 2011-08-20, 20:41 ]
Bardzo wazne jest aby Tatus myslal pozytywnie,ze zostalo mu wiele czasu.Tak naprawde my zdrowi niewiemy ile czasu nam zostalo...Najwazniejsze jest pozytywne myslenie.Pozdrawiam Was goraco i bede sie za Was modlic...
_________________ Kocham Cię Tatulo !!! Ty Tylko Go poprowadz,Tobie powierza swa droge..Panie moj.
ja tylko tyle wiem co widziałam sama,
ta pani była bardzo słaba juz nie chodziła, ja jej pomagałam jako współtowarzyszka z sali szpitalnej
ale po odbarczeniu ona od razu czuła się lepiej, nawet mi opowiadała dowcipy
wogole była to przesympatyczna kobieta
była bo jak ja poznałam to ona własciwie juz umierała, byłam z nia do ostatniej chili to ja trzymałam ja za rękę, i chyba pomogłam
jej to bardzo pomagało chociaz to nieprzyjemne było
potem była ze mna inna ją też często odbarczali ale to był szpital płucny , nie wiem jak jest w innych i jakie procedury stosują
przez 2 dni wody moze się zebrac jeszcze więcej i jeszcze bardziej będzie boleć
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
właśnie wróciłam ze szpitala, tata jest bardzo slaby, z dnia na dzień coraz słabszy, ginie w oczach
stracił wszelką nadzieję, a ja jestem w wielkiej rozpaczy, bo tez widzę, że nadziei nie ma
zresztą, od początku wiedziałam, że nadziei nie ma, ale wierzyłam, że łatwiej da się opanować ból i duszności
rozmawiałam z lekarzem: odbarczanie powinien robić neurochirurg, który zapobiegnie napływowi płynu na nowo; w warunkach normalnego szpitala lekarz nie radzi,
mój kochany tata walczy o oddech, mnie serce krwawi, przychyliłabym mu nieba
od dziś zaczynam się modlić, aby spokojnie zasnął, właśnie zasnął
wizja duszenia się jest dla mnie nie do przeżycia
tata ma 80 lat, prawie, bo chyba 80 urodzin nie dożyje
marysiax co u Was? jak tata i jak ty sie trzymasz?
juz mineło kilka dni jak nie piszesz i martwię się
przytulam bardzo mocno
często o was myslę
podobny termin szukania pomocy na forum, ta sama choroba,
tez tata
jestescie dla mnie bliscy
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
Bardzo źle, właśnie wróciłam ze szpitala i weszłam na forum
dziś już nie potrafiłam powstrzymać łez przy tacie, ale on tego nie zauważył
jego życie upływa od zastrzyka do zastrzyka, ma plastry 100 Durogesic i dostaje morfinę
5 jednostek co 4 godziny. Ale ból nie czeka 4 godziny. Dziś lekarz prowadzący zlecił, że jeśli potrzeba to morfinę dawać częściej
tata całe dnie jest półprzytomny, nic go nie interesuje, prawie nie je - wmuszam w niego parę łyżek zupy mlecznej i parę łyków wody
dostawał dużo płynów w kroplówce, organizm zatrzymuje wodę, porobiły się obrzęki nóg, rąk, twarzy a nawet powiek, tak jakby ktoś płyn wstrzyknął w powieki
po odstawieniu tej dużej ilości płynów obrzęki nieco zeszły, ale on nadal nie chce pić, pogorszyły się wyniki i znów od 2 dni te kroplówki ...... glukoza z potasem
i to takie zaklęte koło
tatę strasznie boli brzuch i lekarze nie wiedzą dlaczego - podejrzewają, że płyn w opłucnej uciska na wątrobę
teraz piszę, ryczę jak bóbr i już za tata tęsknię
jestem rozdarta, bo gdy patrze na jego cierpienie to proszę Boga, aby pozwolił mu już zasnąć, potem mam wyrzuty sumienia, potem strasznie tęsknię gdy wracam do domu i mam pod powiekami jego obraz
marysiax szczegolnie mnie interesujecie
juz pisałam dlaczego,ta sama choroba i data zarejestrowania
Cytat:
jestem rozdarta, bo gdy patrze na jego cierpienie to proszę Boga, aby pozwolił mu już zasnąć, potem mam wyrzuty sumienia, potem strasznie tęsknię gdy wracam do domu i mam pod powiekami jego obraz
Goniu, moja wiara chyba jest za mała
jak czytam takie posty to moja wiara tez jest za mała, juz nie potrafię sie przełamac i pomodlić o co teraz ?o szybka smierc bo juz nie o zycie, jesli zycie staje sie męką to lepiej niech to sie skonczy
przytulam cię mocno
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
Justynko, w początkąch choroby mojego taty, gdy czytałam Wasze opowieści to myślałam, że nasz przypadek nie będzie aż tak tragiczny
a mnie kończy się urlop i już nie będę mogła całych dni spędzać w szpitalu
moja mama spędza tam wszystkie noce od ponad tygodnia
tata nam wcześniej powiedział, że dzięki temu, że przy nim jesteśmy czuje się o połowę zdrowszy
[ Dodano: 2011-08-30, 23:05 ] niki, nie jeden raz słyszałam ogłoszenia o zamówionych mszach św. o tzw wypełnienie się Woli Bożej, kiedy ukochanej osobie chce sie ulżyć w beznadziejnym cierpieniu
15 lat temu tak zrobiła moje koleżanka. Jej tata miał raka kości, na to nawet morfina nie pomaga. Zamówiła taką mszę i wyobraź sobie, że od razu po mszy pojechała do taty do szpitala - 60 km od domu. Gdy dojechali, tata jeszcze 10 -15 minut żył. Zasnął w jej objęciach, trzymała go tak długo, aż zrobił się zimny. Tak jest miłość córek do swoich ojców
Ja zdam się na Boga i lekarzy i każdą chwilę poza pracą będę spędzać z nim w szpitalu
niki, jeśli Twój tata cierpi - domagaj się od lekarzy uśmierzania bólu
ja myślę, że mój już tak nie będzie cierpiał, bo może brać morfinę wtedy, gdy ból się pojawi, nie czekając 4 godzin
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum