mVeltan, Witam. Mama miała zlecone TK klatki piersiowej i kręgów szyjnych ale zadzwoniłem do lekarki która prowadzi leczenie immunoterapią i dopisała też TK głowy. 10 września badanie nie wiem kiedy możemy spodziewać się wyników. Dziękuję za podpowiedź odnośnie badania głowy.
Witam wszystkich. Czy macie jakieś pomysły jak odciągnąć chorą osobę od czarnych myśli i sprawić żeby chciała żyć i robić cokolwiek poza siedzeniem w domu? Moja mama uwielbiała kiedyś czytać książki i pochłaniała je hurtem, teraz nie czyta bo ma zawroty głowy i wogóle brak chęci...Nie mam pomysłu jak wyrwać ją z tego dołu. Chciałem z psychologiem coś pokombinować ale mama nie chcę. Idealnym byłoby przy każdej wizycie u onkologa wsparcie psychoonkologa itd. Liczę na wasze pomysły. Pozdrawiam serdecznie.
Witaj.
Z tego co mówisz, Twoja Mama może mieć początki depresji, może i nerwicę. Choróbsko niestety potrafi dokopać człowiekowi i wymęczyć nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Bez wizyty u specjalisty się raczej nie obejdzie, mówię to z własnego doświadczenia. Spróbuj mamę namówić na spotkanie z psychologiem, rozmowa z kimś postronnym pomoże, przepisane leki tylko wspomogą wyjście z tego dołka. Jak tylko zdrowie pozwala, wychodźcie na spacery. W towarzystwie może poczuje się pewniej, nawet jakby miała zawroty głowy.
Nie ma za co
Poza takimi oczywistościami jak lekarz i leki, które pomogą się wyciszyć i spojrzeć optymistyczniej na świat, trzeba zadbać o pozytywne bodźce, ale nic na siłę. Nie jest to łatwe i wymaga cierpliwości obu stron, czasem dla takiej zdołowanej osoby wychodzenie z tego doła jest równie męczące jak wchodzenie po linie na wieżowiec.
Jeśli nie ma przeciwwskazań, to dobra by była witamina B12, witamina D. Spacery właśnie, bo słońce naprawdę poprawia nastrój - witamina D3.
Hmm, skoro mama tak uwielbiała czytać książki, to może spodobałyby się audiobooki? Można się wyciągnąć, przymknąć oczy i wsłuchać się w historię.
Możliwe, że pomogłyby też jakieś zajęcia wymagające skupienia, choćby jakieś malowanie, prace kreatywne czy coś (ja oklejam styropianowe jajka i bombki i maluję właśnie) - no ale tu by trzeba było się zorientować, czy nie powodowałoby zawrotów czy bólów głowy.
Sławomir,
Czy obecna lekarka nie odpowiada mamie? Coś sie wydarzyło? Jakieś nieporozumienia w zakresie leczenia? Z jakiego powodu mama chce zmienić lekarza?
A może to Ty chcesz zmienić?
Rozumiem, że mama dostaje sam pembrolizumab (Keytruda) co 3 tygodnie? Czy może pembrolizumab w połączeniu z chemioterapią? Czy aktualne wyniki laboratoryjne są w normie? Często osłabienie i zawroty mogą byc spowodowane np.anemią, rozchwianymi hormonami tarczycowymi, niewyrównanym poziomem cukru, itd.
To co piszesz o stanie psychicznym mamy nie jest żadnym zaskoczeniem. Nawrót choroby nowotworowej jest zdecydowanie większym stresem, wydarzeniem bardziej obezwładniającym niż pierwsze starcie z chorobą. Wtedy na początku jest oczywiście szok i strach, ale po chwili nadchodzi działanie ( operacja, chemia itd.), chory koncentruje się na walce.
Nawrót jest niezwykle obciążającym momentem, podcinającym skrzydła i w zasadzie odbierającym nadzieję.
Czy wiesz, czy rozmawiałeś z mamą o tym co ją teraz najbardziej męczy? Co jest największą trudnością dnia codziennego, co najbardziej przeszkadza?
Reszka.78 ma rację - mama może mieć stany depresyjne, mało kto jest w stanie racjonalnie i spokojnie przyjąć fakt bycia chorym na zaawansowaną chorobę nowotworową. W końcu mama codziennie czuje swoją chorobę, czuje osłabienie, czuje ból. W takiej sytuacji trudno o energię i chęć do podtrzymywania zainteresowań.
Najlepszym rozwiązaniem i pomocą byłaby rozmowa z fachowcem ( psycholog/psychoonkolog), ale może mama nie jest jeszcze na to gotowa. Natomiast zawsze warto próbować rozmowy „rodzinnej”, takiej niefachowej - ważne, żeby mama wiedziała, że jej choroba nie jest dla Was ciężarem, że chcecie i potraficie o niej mówić, że chcecie pomóc tam gdzie to możliwe.
Swoją drogą jak wygląda leczenie przeciwbólowe? Jakie leki mama bierze w związku z bólem w klatce piersiowej/w boku? Są trochę skuteczne czy prawie w ogóle?
missy, witaj. Dzisiaj mój tata odebrał wyniki tomografii mamy. Z tego co mi powiedział przez telefon to jest przeżut do drugiego płuca co jeszcze to nie wiem. Poszedł z wynikami do lekarza mamy ale ten popatrzył na wyniki oddał tacie i powiedział że on idzie teraz na urlop i żeby przyjść w listopadzie na konsultacje. Dlatego pomyślałem o zmianie lekarza ale wiem też że z punktu widzenia logistycznego wcale nie jest to takie proste. Tata zarejestrował mamę to innego lekarza w w tym szpitalu na wcześniejszy termin. Mama bierze jakiś lek przeciwbólowy nie wiem jak się nazywa ale z tego co mówi to jej pomaga. Na dzisiaj umówiłem mamę na rozmowę telefoniczną z psychoonkologiem ale niestety nie skorzystała z tego. Mama nie chcę widzieć wyników bo mówi że i tak wie co tam jest.
[ Dodano: 2021-09-15, 21:08 ] missy, mama dostaje sam pembrolizumab.
Przeczytałam opis TK podesłany na mail forumowy - nie widzę w nim przerzutu do płuca prawego. Opisane jest powiększenie się niektórych zmian, ale nie ma jednoznacznego wniosku radiologa, że obraz spełnia kryteria progresji.
Nie jest to oczywiście opis optymistyczny. Ale jak rozumiem, lekarz idący na urlop nie wydał żadnej decyzji o zastopowaniu leczenia tylko powiedzial o kolejnej wizycie w listopadzie?
A na razie mama ma nadal dostawać pembrolizumab, tak? Czyli ewentualną zmianę leczenia lekarz chce odsunąć w czasie, opóźnić do kolejnej TK. A może wtedy obraz TK będzie inny? Musisz pamiętać, ze leczenie zaawansowanego raka płuc może zastopować lub cofnąć chorobę, ale nie musi. Leczenie paliatywne powinno być wyważone, zdecydowanie chodzi o utrzymanie choroby w ryzach ale już nie o jej wyeliminowanie za wszelką cenę jak podczas pierwszego, radykalnego leczenia ( operacja plus chemioterapia).
Szczerze mówiąc nie widzę powodu do zmiany lekarza w tej sytuacji.
Do rozmowy z psychoonkologiem nikogo nie można zmuszać, sam spróbuj porozmawiać z mamą o wynikach TK i dalszym leczeniu - jeśli nie wiesz jak, nie wiesz co dokładnie pokazuje TK to pytaj, będę wyjaśniać najlepiej jak potrafię. Być może wyposażony w taką wiedzę teoretyczną będziesz dla mamy rozmówcą, któremu uwierzy i zaufa.
Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź. Nie wiem jakie dalej leczenie będzie mieć mama. 22 września idziemy do onkologa też z tego szpitala i wtedy będę coś więcej wiedział. Pozdrawiam serdecznie.
missy, Witaj. Napisz mi proszę czy z opisu TK wynika że są przeżuty do kości i szpiku kostnego? Dzisiaj mama była zarejestrować się na powtórną radioterapię i tam w rozpoznaniu lekarka wpisała "wtórny nowotwór złośliwy kości i szpiku kostnego". Tydzień wcześniej byliśmy z wynikami u onkologa i nic takiego nie mówił. Pozdrawiam.
[ Dodano: 2021-09-29, 16:49 ]
Wszystkie określenia typu „destrukcja” żeber oraz wyrostka poprzecznego 6 kręgu piersiowego oznaczają przerzuty do układu kostnego, bardzo mi przykro. Pierwsze wzmianki o naciekaniu żeber były już w PET w kwietniu.
Radioterapia w przypadku przerzutów do kości to leczenie miejscowe - czyli naświetlania działają tylko na naświetlane przerzuty, nie na cały proces chorobowy toczący się w organizmie.
Głównym celem radioterapii jest zmniejszenie dolegliwości bólowych. Choroby natomiast całościowo to nie zatrzymuje, tym ma się zajmować leczenie systemowe ( ogólnoustrojowe) czyli immunoterapia.
missy, ale jak widać to leczenie średnio działa skoro są przeżuty. Lekarka która prowadzi leczenie immunoterapią u mamy powiedziała że nie zmieniamy leczenia bo guz nie powiększa się i widać że lek działa.
[ Dodano: 2021-09-29, 18:01 ]
Zastanawia mnie to dlaczego lekarz pomimo tego że byliśmy u niego tylko ja i tata nic nam nie powiedział o przeżutych to układu kostnego? To dosyć istotna informacja.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum