Chciałabym ci napisać merytorycznie ale mam tylko doświadczenie. Bulgotanie jak to napisałaś w naszym przypadku pojawiło się na dwa dni przed śmiercią. Stan pogorszył się w zasadzie z dnia na dzień. Jeśli chodzi o spadek sił działo się to dużo wolniej niż zakładali lekarze, miał być tydzień wyszły dwa miesiące. Mówienie różnych rzeczy, agresja , splątanie to się również było. Pamiętam jak babcia przyszła do szpitala a za kilka dni dosłownie zanosiłam ją do łazienki.
Sercem jest z Wami...
Witam,
W sobotę wróciliśmy do domu. Za dużej poprawy niestety nie ma :(
W załącznikach wrzucam wypis z tego pobytu. Potas spadł poniżej normy i dlatego nie chcieli go wypuścić. HGB ładnie się podniosła bo do 10,4, ale po zachowaniu niestety tego nie widać :(
Ciężko mu się porusza, po domu chodzi z balkonikiem, strasznie mało je, porządnie zje tylko śniadanie, a później przez cały dzień to już tylko takie "dziobanie" i tak się zastanawiam czy człowiek jest wstanie przeżyć o samym śniadaniu?
Chciałam was zapytać, czy jest możliwe, żeby to mega osłabienie pojawiło się od tego niskiego potasu? Czy tylko się łudzę, że to nie choroba się tak rozwinęła i zabrała mu wszystkie siły?
Jeśli ktoś mółby mi jeszcze wyjaśnić to EKG "spłaszczenie załamków T we wszystkich odprowadzeniach" Co to znaczy? Skąd się to wzięło? Na wcześniejszych EKG nie było takiej informacji. Rozumiem, że to nic dobrego.
Dzisiaj byłam w HD, w czwartek pierwsza wizyta, czego mogę się spodziewać na tej 1szej wizycie? O co pytać? Co jest ważne?
tak się zastanawiam czy człowiek jest wstanie przeżyć o samym śniadaniu?
Jest w stanie przeżyć, niestety w tej całej chorobie z apetytem bywa bardzo ciężko, dlatego tak ważne jest dogadzać choremu, nie zmuszać do jedzenia ale starać się dokarmiać częściej ale w mniejszych ilościach.
powodz.dekady napisał/a:
Chciałam was zapytać, czy jest możliwe, żeby to mega osłabienie pojawiło się od tego niskiego potasu?
Według mnie spadek potasu bardziej ma wpływ na serce, na jego przyśpieszenie, na mięśnie, ich osłabienie, drżenie, na układ nerwowy.
Spłaszczone załamki T mogły pokazać się w ekg własnie w wyniku spadku potasu.
powodz.dekady napisał/a:
Dzisiaj byłam w HD, w czwartek pierwsza wizyta, czego mogę się spodziewać na tej 1szej wizycie? O co pytać? Co jest ważne?
Lekarz założy taką kartę, gdzie będzie wpisywał wizyty, leki, zalecenia. Lekarz zbada pacjenta, wypyta Was czy też pacjenta jak się czuje, czy coś dolega, czy wdrożyć jakieś leki, czy też sam je zleci. Pytajcie o wszystko co Was niepokoi, co chcielibyście wiedzieć, nie ma głupich pytań, lepiej wiedzieć więcej niż za mało. Nawet możecie sobie spisać pytania, wtedy nic nie umknie uwadze.
Witam serdecznie,
Marzena66 bardzo dziękuję za odpowiedzi.
Pierwsza wizyta z HD za nami. Lekarz zlecił tylko nowe leki na wypróżnianie, gdyż teraz jest tragedia (raz w tygodniu). Jutro przychodzi pielęgniarka pobrać krew. Ma być badanie morfologii oraz elektrolitów.
Generalnie stan jest coraz gorszy, tata jest coraz słabszy, cały czas leży, albo siedzi, dużo śpi, już w ogóle nie chodzi.
Ciężko się patrzy jak najbliższa osoba tak niknie w oczach, a człowiek nie jest w stanie nic zrobić :(
Obawiam się, że świąt w tym roku nie będzie :( zbyt szybko to wszystko się dzieję :(
Porozmawiaj z pielęgniarką na temat wypróżnień.
U naz pielęgniarka robiła lewatywę i mechanicznie opróżniała kamienie kałowe, ale, zależy to też od pielęgniarki, a dla pacjenta duża ulga.
Serdecznie pozdrawiam
_________________ Teresa
Mąż odszedł 19.09.2011 DRP
powodz.dekady, trzymaj się Kochana w tych trudnych chwilach. U nas też wszystko poszło lawinowo. Odebrałam Tatę ze szpitala 22.10 i jako tako chodził do 1.11, dużo spał, ale był w stanie samodzielnie dojść do łazienki. W poniedziałek opadł totalnie z sił, odwieźliśmy go do HS na odbarczanie otrzewnej w nadziei na to, że mu się poprawi - niestety było tylko gorzej. Wtorek - nagły poranny przypływ energii, później spanie i majaczenie - środa rano Tato odszedł. Wspieram całym sercem w tych trudnych chwilach.
_________________ Tato - mój Anioł 01.05.1949-04.11.2015 - Kocham Cię, nie mówię żegnaj, a do zobaczenia!
U nas HD przepisało takie leki jaki sollievo oraz lactulosum (na wypróżnianie). Nie tyle co my widzimy, że się meczy, ale sam mówi, że ciężko mu się wypróżnić. Wczoraj się udało załatwić (poniedziałek), a wcześniejsza wizyta w toalecie była w środę w zeszłym tygodniu, to 5 dni przerwy :(
Jussti te przecierowe soki marchwiowe albo deserki dla dzieci ze śliwek to w jakim celu miałoby być podawane? Też odnośnie wypróżniania?
Powiecie mi ile taki tragiczny stan może się utrzymywać? Czy to już jest liczone tylko w dniach? Czy może tygodnie, albo miesiąc lub 2 miesiące?
Nie wiem ile to wszystko może jeszcze trwać, codziennie boję się, że może to już ostatni dzień :(
Ta choroba jest paskudna, nienawidzę jej, nie zdawałam sobie sprawy, że tak szybko to wszystko pójdzie i że tak bardzo zniszczy człowieka :(
Dziękuję za wszystkie informację.
Pozdrawiam,
Klaudia
Jussti te przecierowe soki marchwiowe albo deserki dla dzieci ze śliwek to w jakim celu miałoby być podawane? Też odnośnie wypróżniania?
Tak. Czopki glicerynowe też możecie kupić i próbować. Jak tata ma z tym problemy trzeba pomóc.
powodz.dekady napisał/a:
Powiecie mi ile taki tragiczny stan może się utrzymywać?
Na prawdę trudno tu wyrokować. Wszystko może pójść nagle w złym kierunku a może się tata jeszcze trochę pomęczyć. Jak będzie taki prawdziwy spadek to nie sposób tego nie zauważyć.
We wtorek było super - o ile przy tej chorobie można użyć tego słowa. Śmiał się, rozmawiał ogólnie kontaktował. Środa trochę gorzej. Od wczoraj kryzys. Błędny wzrok, prawie nic nie mówi, a jak już coś powie to wszystko niestworzone. Jak odpowiadać na takie pytania? Narazie odpowiadamy, jakby to były normalne pytania. Apetyt jeszcze gorszy niż wcześniej. Np. w poniedziałek na śniadanie zjadł całego rogalika, co było dla mnie mistrzostwem, dziś z ledwością 1/4 rogala.
Nie potrafię już na to wszystko patrzeć, na tą męczarnie. Chyba jestem wyrodną córką, ale chciałabym, żeby to wszystko zakończyło się jak najszybciej, żeby on nie musiał się męczyć ;(
Jedyny plus w całym tym stanie jest taki, że on nie jest już świadomy tej choroby, nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest chory i tak sobie myślę, że może to i lepiej?
Wiem, że nie powinnam płakać, żeby on nie widział mojego doła, ale tabletki na uspokojenie już nie pomagają, co wy robiliście, żeby jakoś się trzymać?
Musisz przede wszystkim uważać żeby nie popełnić gafy, bo to że ktoś bełkocze nie znaczy że nie rozumie i to że ma zamknięte oczy nie znaczy że śpi.
Znam osobiście przypadek kiedy pielęgniarka popełniła taką gafę i miło to się nie skończyło (w zasadzie skończyło się zgonem chorego - przyśpieszonym).
Czasami trzeba się wypłakać, tu nie ma o czym dyskutować, byle nie przy chorym.
Trzymaj się ciepło.
Chyba jestem wyrodną córką, ale chciałabym, żeby to wszystko zakończyło się jak najszybciej, żeby on nie musiał się męczyć ;(
Absolutnie nie jesteś wyrodną córką. Podejrzewam, że wiele z nas tu na forum, ja na pewno miało takie myśli a może i nawet prośby do Najwyższego, żeby już zabrał osobę nam bliską i skończył Ich męczarnię a tym samym naszą. Później się za to ganimy, mamy wyrzuty sumienia ale czy nie jest to lepsze, kiedy jest świadomość, że koniec jest bliski a osoba tylko cierpi, to dla jakiej idei ma być to cierpienie? Niech się skończy jak najszybciej.
powodz.dekady napisał/a:
nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest chory i tak sobie myślę, że może to i lepiej?
Może już być na tyle wszystko wyłączone, że już nie rozumie swojej choroby, może też ukrywać przed najbliższymi swój stan, bo jednak nie wszystko się wyłącza tak od razu. Trzeba być tylko czujnym i dbać o to, żeby nie cierpiał, to priorytet. Też jestem zdania, że lepiej jak osoba chora jest nieświadoma, chyba łatwiej się wtedy odchodzi, a może się mylę.
powodz.dekady napisał/a:
Wiem, że nie powinnam płakać,
Płacz jak Ci pomaga, nie duś w sobie ale nie przy tacie, nie dokładaj mu dodatkowego bólu w postaci, płaczącej, rozpaczającej córki, na to przyjdzie czas.
powodz.dekady napisał/a:
co wy robiliście, żeby jakoś się trzymać?
Niewiele doradzę, też futrowałam się uspokajaczami, byłam obrazem nędzy i rozpaczy. Może trzeba poprosić o inny lek, bardziej skuteczny albo taki działający od razu, uwaga uzależniają albo antydepresanty, działają z opóźnieniem ale po czasie stabilizują samopoczucie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum