Tesso
Ale nie stresuj sie KOchana. To naprawdę bardzo obciążająca operacja i normalne jest to, że Tata jest bardzo oslabiony i obolały. Mój też nie chcial kaszleć, bo mówił, ze Go wszystko tak boli, że nie da rady- nawet nie był w stanie samodzielnie usiąść na drugi dzien po operacji, bo był taki kiepski. Dostawal morfinę na bóle ale i tak twierdził, że Go boli i że drugi raz nikt by Go juz nie namówił na ta operacje, bo cierpienie jest wielkie:(
Spokojnie. Daj czasu Ojcu. Poproś Go by delikatnie chociaż spróbowal pokasływać...nie musi od razu kaszleć pełna piersią, bo to bol okropny. Zresztą rehabilitanci napewno będą Go uczyć kaszleć...
Był już dzisiaj pionizowany?
Tatuś jest bardzo dzielny. Już następnego dnia po operacji kazali mu siadać. Dziś z wielkim trudem kaszlał, ale niewiele udało mu się odkrztusić. Prosił mnie,żebym mu opatrunek przytrzymywała, żeby go mniej bolało. Ale grymas na twarzy świadczył, że ból przeogromny. Mój Tata to chodzący Anioł, spokojny, miły. A dzisiaj przeklinał jak szewc, więc musiał bardzo cierpieć.
Witajcie. Na razie chyba wszystko jest ok. Tata jest już od kilku dni w domu. Jeszcze jeździ do szpitala na zmianę opatrunku, ale czuje się w miarę dobrze. Niedługo wynik tego, co pobrali z płuca. Boję się:(
Dostałam dzisiaj wyniki Taty. Śpieszę więc, żeby napisać. I czekam z niecierpliwością na ich interpretację, gdyż nic mi te dane nie mówią.
Miejsce pobrania: guz
Rozpoznanie: gruczolakorak brodawkowaty
CK7(+)
TTF1(+)
SPA(+)
SPB(+/-)
Miejsce pobrania: guz z opłucną
Rozpoznanie: brak cech naciekania opłucnej
Miejsce pobrania: pozostały miąższ
Rozpoznanie: rozedma pęcherzowa. Ogniskowe włóknienie śródmiąższowe.
Miejsce pobrania: węzeł chłonny 7,8,9,11
Rozpoznanie: odczynowe zapalenie węzłów chłonnych
Miejsce pobrania: oskrzele w miejscu odcięcia
Rozpoznanie: nie stwierdzono nacieku nowotworowego
[ Dodano: 2011-10-13, 16:29 ]
Bardzo proszę o odpowiedź. Co oznaczają te cyfry i litery? Co to znaczy, że Tata ma gruczolakoraka brodawkowego? Czy po wycięciu należy spodziewać się przerzutów? W jakim czasie mogą one się pojawić? Czy w tej sytuacji stosuje się chemię?
Nie znam sie dobrze, ale chyba jest dobrze:)
nie ma przerzutów w węzłach, czyli cecha N0 jest, nie ma nacieku na linii odciącia, czyli operacja była radykalna - R0.
Nie wiem jak duży był guz, więc nie wiem, czy tata 'załapał' się na stopień zaawansowania I czy II.
Być może będzie zastosowana pooperacyjna chemia uzupełniająca, by zwiększyć szansę na wyleczenie i zmniejszyć ryzyko przerzutów w przyszłości - to już standard.
Tesso,
Niewątpliwie w tej okrutnej chorobie i nieszczęściu mieliście szczęście zalapać się na operację. Rak płuca czyli cichy zabójca dlatego ma taką nazwę, bo zdecydowana większość o operacji może tylko marzyć. Teraz wyniki pooperacyjne wskazują, że macie kolejne szczęście - węzły chłonne nie sa zajęte przerzutowe a i operacja była radykalna. Więc jeśli guz był mniejszy niż 3 cm to - jeśli sie nie mylę - macie I stadium zaawansowania. Chyba rozumiem co to znaczy - ogromne szczęście, bo to zdarza się naprawdę niewielkiemu odsetkowi pacjentów. Macie Kochana dużą szansę na wyleczenie. bez przerzutów i wznowy w przyszlości. To bardzo ważne.
Co więc w tej sytuacji mam robić? Jedynie takie dane otrzymałam ze szpitala.
Ps. Wielkość guza to 4 cm. Pamięam, bo lekarz dodatkowo mi mówił. Nie jestem w stanie niczego dowiedzieć się od lekarza prowadzącego. Chyba dopiero jak mu zapłacę, to znajdzie dla mnie czas. Ręce opadają, jak się pomyśli nad publiczną służbą zdrowia.
Lekarz onkolog był obecny w czasie podejmowania decyzji o operacji. O tym przynajmniej zapewniał mnie ostatnio lekarz prowadzący. Miał niby powiedzieć- skoro można operować, to trzeba operować. Chyba postaram się pojechać sama do jakiegoś onkologa prywatnie, tylko czy te wyniki, jakie mam coś mu pozwolą powiedzieć na temat rokowania u Taty. Jego samego na pewno nie namówię już na żadną kolejną wizytę lekarską.
Lekarz onkolog był obecny w czasie podejmowania decyzji o operacji. O tym przynajmniej zapewniał mnie ostatnio lekarz prowadzący.
Mam wrażenie, że ani lekarz onkolog nie widział dotąd pacjenta ani pacjent lekarza onkologa.
Obym się myliła.
tessa napisał/a:
Chyba postaram się pojechać sama do jakiegoś onkologa prywatnie, tylko czy te wyniki, jakie mam coś mu pozwolą powiedzieć na temat rokowania u Taty.
Nie pozwolą. Ta wizyta upewni Cię jednak o nieprawidłowościach i możliwych konsekwencjach braków tak istotnych informacji (powinnaś wiedzieć na czym stoisz bez cienia wątpliwości), liczę też na to, że onkolog podpowie co w tej sytuacji czynić - czy żądać od patomorfologa ponownej opinii (i jak do niego dotrzeć), czy też wypożyczyć materiał pooperacyjny w celu przebadania go przez inną pracownię patomorfologiczną.
tessa napisał/a:
Jego samego na pewno nie namówię już na żadną kolejną wizytę lekarską.
Lekarz onkolog (i żaden inny) nie będzie leczył pacjenta, którego nie zobaczy i nie zbada.
Na pierwszą wizytę jednak faktycznie możesz pójść sama - głownie w sprawie wyjaśnienia kwestii niepełnego raportu patomorfologicznego i wspólnego (wraz z onkologiem) zastanowienia się jak te braki uzupełnić.
Tesso,
DSS ma rację. To co patomorfolog napisał świadczy na korzyść Twojego taty, ale rzeczywiście wiele rzeczy nie zostało tam ujętych - faktycznie tylko kilka węzłów, nie ma wielkości guza i musi byc ile mm od linii cięcia. Więc może sie okazać, że pominięto coś bardzo ważnego. U nas wynik histopat. był też fatalnie opisany:( choć wielkośc guza była ujeta, podobnie jak przerzut do 1 węzła. Mimo tego napisano, ze mamy cechę N0, więc pojechałam osobiście do lekarki opisującej. Przyznała się do błędu...
ściskam:)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum