Witam serdecznie
Jestem tu po raz pierwszy.
Chciałabym podzielić się swoim problemem i dlatego postanowiłam o tym napisać.
Chodzi o moją mamę, która ma57 lat.
W 2010 roku we wrześniu mama miała straszny atak to znaczy nie czuła swojego ciała tylko głowę.
Wcześniej była zapisana na operację na listopad na usunięcie rzekomo torbiela, który znajdował się na jajniku.
W szpitalu leżała 6 dni zanim ją zoperowano
oczywiście po jej wielkich prośbach.
Dostawała tylko leki przeciw bólowe.
Po operacji jednak okazało się, że mama ma złośliwy nowotwór jajnika. (1 stopień C)
Usunięto jej macice, jajniki i węzły chłonne. Potem miała 6 chemii.
Następnie co 3 miesiące robiła marker Ca125 i było ok.
Po około roku, jak zawsze zrobiła markery i były podwyższone do 200.
Lekarz zalecił tomografię komputerową, która nie wykazała żadnych ognisk zapalnych.
Markery wciąż rosły.
Potem prześwietlenie płuc, które też nic nie wykazało.
No i sprawdzenie markerów z piersi, które są w normie.
Dziś mama ma już ich 1200 i ma zalecone badanie PET za dwa tygodnie.
Martwię się bardzo o nią bo przez dwa tygodnie znowu jej wzrosną komórki nowotworowe.
Boję się,żeby potem nie było na nic za późno.
Mama ogólnie jest w dobrym stanie, jednak boli ją brzuch po prawej stronie
Moje pytanie jest takie, czy jak nastąpiła wznowa to czy PET to wykaże?
i Czy czeka ją operacja i chemia?
Bardzo dziękuję za przeczytanie tego i odpowiedź ;-) Pozdrawiam serdecznie!!!