W TK z marca nie było mowy o zmianie w obszarze segmentów V/VI wątroby, nie wiadomo więc, czy te opisywane w TK z czerwca (25 mm, 10 mm) odpowiadają tym z marca z segm. V (25 mm, 13,8 mm). Jeśli tak, widać tu niewielką progresję zmiany drugiej (z 10 na 13,8 mm)
chyba regresje, bo w marcu bylo 13,8 a w czerwcu 10mm, ale faktycznie tym sie nie mozna sugerowac , bo moze byc to wynikiem roznicy w sprzecie.
dla mnie najwazniejsze jest to, ze nie ma progresji:), jakby na to nie patrzec bilans jest na zero( nawaet gdyby ta zmiana lagodna okazala sie jednak zlosliwa, to i tak nie jest powiekszona ).
ale faktycznie nie ma co gdybac, bede miala wizyte 11 lipca to sobie wszytsko sprobuje wyjasnic.
dzieki serdeczne za uwagi:))
pozdrawiam
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2012-07-04, 11:08 ] Tfu, regresję, jasne. Już mi się w oczach myliło co z czerwca, a co z marca.
witam, witam:)
mam juz opis porownawczy dwoch plytek,ktory brzmi nastepujaco:
"Ocena porownawcza ostatniego badania wykonanego w IO z dnia 19.06.2012 z badaniem wykonanym poza IO 09.03.2012/
W obu badaniach liczba zmian przerzutowych w watrobie nie zmienila sie.Aktualne ogniska przerzutowe sa mniejsze, srednio o 3mm.
W/g kryteriow RECIST stagnacja"
odezwe sie jeszce, ale teraz musze leciec na p..ną chemie, ktorej szcerze niecierpie,5 cykl, zostalo jeszce 4 zawsze to blizej niz dalej:)
pozdrawiam serdecznie:)
[ Komentarz dodany przez Moderatora: Richelieu: 2012-07-19, 10:32 ] Dobra wiadomość. Cieszę się i - powodzenia ! Dasz radę z tą chemią.
Milo mi ze sie cieszycie i trzymacie kciuki, ja tez sie ciesze , chociaz z drugiej strony ani przez moment nie watpilam, ze bedzi3e taki scenariusz, nawet wiem co bedzie dalej- nastapi powolna remisja( w koncu rak narasta pooli to i cofac sie musi powoli) az do calkowitego wyleczenia i w ten oto sposob stane sie przykladem, ze raka z przerzutami mozna wyleczyc::)
Drugi dzien po chemii, czuje sie niezle,moze to dlatego ze pije duzo wody ( 3 litry co najmnirj dziennie), a moze dlatego, ze wynegocjowalam z moja lekarka, ze nie dostane juz sterydow( bralam dexaven).Od sterydow sie tyje i czuje i wyglada jak nadmuchana pilka, poza tym sa immunosupresyjne, a ja wierze w swoj uklad odpornosciowy i to na moje waleczne NK( komorki natural killers- zabojcy raka) stawiam przede wsdzystkim w drodxe do wyleczenia hehe.Zamiast tego biore hydrocortisum, bo cos trzeba brac, zeby uniknac szoku( tak mi powiedziala moja lekarka), a hydrocortisum wydaje sie byc mniej immunosupresyjny.
jak bralam chemie to przydazyla mi sie smieszna historia: siedze saobie na fotelu, koktail kapie powoli na sali zywego ducha( pielegniarki gdzies wcielo), a tu nagle otwieraja sie drzwi i wchodzi ekipa ubranych na czarno jak jeden maz hehe facetow( to juz na onkologie mogliby sie ubrac w bardziej optymistyczne kolorki!:))Okazuje sie, ze to minister zdrowia odwiedzil gliwicka onkologie. Podchodzi do mnie i z piarowskim usmiechem pyta jak sie czuję, odpowiedzialam mu , a jak sie mozna czuc bedac przypietym do platikowej rurki( bo sztuczne , wymuszone usmiechy mnie momentalnie zjezaja hehe), potem rozmowa sie potoczyla na warunki w szpitalu, szcerze pochwalilam warunki i szcerze pochwalilam prersonael( bo naprawde jest mily i profesjonalny), potem chcieli mi zrobic zdjecie , ale stanowczo odomowilam, mowiac panowie prosze zadnyc zdjec ( czulam sie jak celebrytka hehe), w sumie sympatyczne doswiadczenie, a minister tak naprawdr tez symapatyczny:)
to tyle relacji:)) pozdrawiam serdecznie:)
Zrezygnowalam z chemii, przeszlam 6 cykli i mam juz dosc.
Zawsze kiedy dojde do siebie po chemii, kiedy czuje sie swietnie i wracaja mi sily witalne, bach , kolejna chemia i znow schody czyli zero energii, boel glowy i IQ na poziomie konika polnego.
Lekarka o dziwo , nie nalegala za bardzo( widocznie uznala ze z nieuleczalnym rakiem 3 chemie do przodu czy do tylu to bez znaczenia hehe), zaproponowala hormonoterapie tamoxifenem i tyle:)
Czuje sie swietnie, tak wlasciwie to nigdy nie czulam sie zdrowiej( wszystkie wyniki ok!)
wiec podjelam decyzje, ze zero wiecej chemii.
W ogole to zapomnialam ze mam raka, przypominała mi o tym tylko koniecznosc stawienia sie na chemie, no i ta specyficzna atmosferaka pokory i strachu panujaca w IO.
Nie rozumiem dlaczego ludzie tak latwo daja sobie wmowic, ze rak to smiertelna choroba, tak nie jest, raka mozna pokonac i niekoniecznie musi to byc droga przez męke.
Wiecej luzu, usmiechu, optymizmu, wiary w madrosc wlasnego organizmu no i jak najwiecej informacji a bedzie dobrze:)))
pozdrawiem serdecznie
I jak się czujesz? Trzymam bardzo za Ciebie kciuki, bo moja Mama jest w podobnej sytuacji - i też nie zamierzamy się dać skorupiakowi. Wiem, że z przerzutami są na to mikre szanse, ale zamierzam poruszyć niebo i ziemię, by zatrzymać paskudztwo i zmienić w chorobę przewlekłą - aż za rok, dwa, pięć pojawi się coś, co nam pomoże.
Trzymam kciuki, nie dawaj się!
Podpisuję się też pod poprzednimi postami z wątku: jedyną metodą, której skuteczność udowodniono, jest leczenie medycyną konwencjonalną. Wiem, o której książce mówisz, ale we mnie nie wzbudziła zaufania. A chemia - tak:)
Warto za to dobrze się odżywiać - sama dieta człowieka nie wyleczy, ale może bardzo pomóc. Moja Mama polubiła zieloną herbatę, zajada się brokułami, wcina czosnek, rybki, zboża... I ma na razie bardzo dobre wyniki, chemię znosi świetnie.
I jak się czujesz? Trzymam bardzo za Ciebie kciuki, bo moja Mama jest w podobnej sytuacji - i też nie zamierzamy się dać skorupiakowi.
Dzieki za kciuki:), pozdrow mamę , przekaż jej usciski ode mnie:) i niech tak dalej trzyma- zadnego poddawania sie!!!!
Czuje sie bardzo dobrze, wszystkie wyniki bardzo dobre, zero progresji,a przeciwnie: regresja( co prawda powolna, jakies 0,5 cm) ale to mnie wlasciwie cieszy- szybka regresja swiadczylaby o nienaturalnym zjawisku, a tak mam nadzieje ze to moj organizm zawalczyl i sam "sprząta" po smieciach jakimi go raczylam przez dlugie lata:).
Wg mnie zmiana diety i nawykow to podstawa w dazeniu do wyleczenia z raka, ja odstawilam zupelnie cukier, biala make, mieso , pije duzo sokow warzywno owocowych z ekologicznych upraw , staram sie codziennie co najmniej 2 godziny jezdzic na rowerze- i nigdy nie czulam sie lepiej:))
Cytat:
Wiem, że z przerzutami są na to mikre szanse, ale zamierzam poruszyć niebo i ziemie, by zatrzymać paskudztwo i zmienić w chorobę przewlekłą - aż za rok, dwa, pięć pojawi się coś, co nam pomoże.
Zatrzymaj paskudztwo, ale jesli moge cos sugerowac , to nie czekaj az sie "cos" pojawi za rok czy 5 lat, tylko sama dzialaj:) Zbieraj jak najwiecej informacji ,doksztalcaj sie, czytaj opracowania medyczne.
Cytat:
Podpisuję się też pod poprzednimi postami z wątku: jedyną metodą, której skuteczność udowodniono, jest leczenie medycyną konwencjonalną. Wiem, o której książce mówisz, ale we mnie nie wzbudziła zaufania. A chemia - tak:)
Zaufanie do metody wg mnie to podstawa, jesli masz zaufanie do chemoiterapii to tak trzymaj, we mnie zaufania nie wzbudzila, bardziej przemawia do mnie immunoterapia i to w tym kierunku bede
"uderzac" na swej drodze do wyleczenia.
Cytat:
Warto za to dobrze się odżywiać - sama dieta człowieka nie wyleczy, ale może bardzo pomóc. Moja Mama polubiła zieloną herbatę, zajada się brokułami, wcina czosnek, rybki, zboża... I ma na razie bardzo dobre wyniki, chemię znosi świetnie.
Ciesze sie, ze mamie tak dobrze idzie:)
Nie chce nikomu nic narzucac, ale wiem z wlasnego doswiadczenia, ze swieze soki ( wyciskane z wyciskarki nie z sokowirowki) dajer naprawde porzadnego "kopa" hehe organizmowi.
Pozdrawiam serdecznie i zycze wszystkiego dobrego Tobie i Twojej mamie:)
Witam
Dzis odebralam wyniki badań TK( badanie zrobiono 22.10.2012). Badanie zlecil lekarz, ktory mial podjac sie zabiegu radioterapii stereotaktycznej guzow na watrobie, ktorych bylo 4 (w tym jedna niezlosliwa).
Cala historia mojej choroby zreszta, jest w tym watku:)
Zabiegu nie bedzie, bowiem nastapila CAŁKOWITA REMISJA GUZOW po prostu znikneły calkowicie, nie ma ich:)))))
Wg kanonow medycyny moj przypadek zaliczono do IV stadium raka( nieuleczalny, leczenie tylko paliatywne), jak teraz go zakwalifikowac? Zostal tylko guz pierwotny w piersi wykazujacy ciagla remisje, wezly chlonne czyste, pluca i kosci tez.Nagle z nieuleczalnego stadium IV wskoczylam na uleczalne IA????
Pisze o tym, zeby wszystkie osoby ktore zaszufladkuja lekarze i tzw. specjalisci od rokowan hehe wiedzialy, ze WSZYSTKO SIE MOZE ZDARZYC, w tej chorobie nie wolno sie poddawac, a juz na pewno nie ufac tzw. rokowaniom , nie dac sie zaszufladkowac, przyporzadkowac do takiego a nie innego stadium, w czlowieku drzemie ogromny potencjal,tylko my sami mozemy go wyzwolic.:)))
Moge zalaczyc wynik TK jesli jest taka potrzeba, guzy nowotwortowe zniknely, nastapila CALKOWITA KOMPLETNA REMISJA.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie, a zwlaszca te dziewczyny, ktore "zakwalifikowano" do nieszcesnego IV stadium nieuleczalnosci pozbawiajac nadziei, nie dajcie sie:)))))
Nagle z nieuleczalnego stadium IV wskoczylam na uleczalne IA????
Nie, to nadal IV st. zaawansowania choroby. Pod tym względem nic się nie zmieniło i kwalifikacja leczenia - jako paliatywne - pozostaje ta sama.
miećhaka_na_raka napisał/a:
Zabiegu nie bedzie, bowiem nastapila CAŁKOWITA REMISJA GUZOW
Oczywiście to słuszna decyzja. Konieczny będzie jednak staranny monitoring (badania obrazowe) by w porę wychwycić ponowną progresję w miąższu wątroby i wtedy zastosować leczenie miejscowe (RTH stereotaktyczną, bądź inną metodę, np. termoablację).
Na tę chwilę wynik leczenia jest dobry, oby remisja potrwała jak najdłużej.
pozdrawiam ciepło.
Zabiegu nie bedzie, bowiem nastapila CAŁKOWITA REMISJA GUZOW
Oczywiście to słuszna decyzja. Konieczny będzie jednak staranny monitoring (badania obrazowe) by w porę wychwycić ponowną progresję w miąższu wątroby i wtedy zastosować leczenie miejscowe (RTH stereotaktyczną, bądź inną metodę, np. termoablację).
A ja wcale nie mam zamiaru dopuszczac do ponownej progresji:)).
Uporam sie jeszcze tylko z guzem na piersi i będę zdrowa!
,ok. odzywam się:) Rzadko tu zagladam, bo calkowice pochlonely mnie inne aktywnosci:)
U mnie wszystko ok:).Juz nie chodze tak czesto na badania i w ogole jak narazie omijam szerokim lukiem instystut onkologi:)).Jest lato..:)Wciaz utrzymuje diete( z malymi przerwami kiedy wyjezdzam gdzies i nie moge zabrac ze soba mojej ukochanej wyciskarki do sokow)
Ostatnie wyniki ok. Wciaz mam guza na piersi, ale jest juz poltora roku w stagnacji, tk watroby zrobie za pol roku . Zmienilam totalnie podejscie do "choroby", przestalam w ogole o tym myslec, bo nie czuje sie chora, paradoksalnie czuje sie zdrowsza niz przed diagnoza hehe.
Nie wiem co wiecej napisac.., moze to bysmy postarali sie przestac bac, tworzyc atmosfery strachu wokoł problemu nowotworu, koncentrowac sie wiecej na swoim wnetrzu i cieszyc tu i teraz:).Pozdrawiam serdecznie
[ Komentarz dodany przez Moderatora: Richelieu: 2013-07-01, 13:36 ] Ten post przeniosłem z komentarzy do wątku merytorycznego, ponieważ zawiera istotne informacje.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum