To jak zrobią badanie będziemy wtedy miały pewność co to było. Może dobrze usłyszałaś tylko ja nic nie wiem na ten temat. A co do przygotowania do tego badania to się nie martw, mama będzie w szpitalu to jak trzeba to nie dadzą Jej jeść czy dadzą odpowiednie leki żeby przygotować do badania.
Długie oczekiwanie na telefon, a kiedy już dzwoni stres i hałas, a potem okazuje się, że źle usłyszałam... Mama już po badaniu - była to cystoskopia. Lekarz sprawdzał stan pęcherza w związku z tym naciekiem szyjki macicy, na szczęście wyniki optymistyczne, pęcherz czysty, wg urologa nic się jeszcze nie dzieje. Ale teraz znowu oczekiwanie na decyzję, jejciu tyle to trwa. Mamy onkolog zastanawia się czy nie lepiej zastosować radioterapię, inni specjaliści mówią o chirurgicznym usunięciu - mają rozważyć i poinformować co będzie.
Ale martwię się o mamę, mam wrażenie, że jeszcze schudła, częsciej uskarża się na bóle krzyża i podbrzusza, szybciej się męczy i w dzień się pokłada...
Boję się, już prawie miesiąc, a leczenie jeszcze nie rozpoczęło się...
Mama już po operacji, niestety udało się usunąć tylko jeden nowotwór (odbytnicy), plus taki że nie ma stomii. Ale macica została, pan dr powiedział, że usunięcie okazało się niemożliwe, naciek przytwierdził się do pęcherza, węzły przymaciczne powiększone zostały usunięte i zostały przekierowane do badania, w przyszłym tygodniu wyniki. Niestety przypuszcza, że przerzuty poszły, aczkolwiek nie ma na to jeszcze potwierdzenia w postaci wyników badań. Rak szyjki macicy zaawansowany, lekarz określił jako stadium IVB. Mama będzie mieć radioterapię i chemię. Czy jest możliwe jeszcze wyleczenie, czy niestety teraz to już tylko walka o czas? Czy radioterapia może pomóc odkleic się od pęcherza i wówczas przeprowadzenie operacji? Czy jest to bez znaczenie jeśli węzły zajęte?
Wiem, że zadaję dużo pytań, ale jeśli ktoś mógłby coś odpowiedzieć będę wdzięczna.
Rak szyjki macicy zaawansowany, lekarz określił jako stadium IVB.
Niestety najwyższe stadium, bardzo mi przykro.
Dafi napisał/a:
Mama będzie mieć radioterapię i chemię.
U mamy najprawdopodobniej będzie już leczenie paliatywne.
Dafi napisał/a:
Czy jest możliwe jeszcze wyleczenie, czy niestety teraz to już tylko walka o czas? Czy radioterapia może pomóc odkleic się od pęcherza i wówczas przeprowadzenie operacji? Czy jest to bez znaczenie jeśli węzły zajęte?
U mamy choroba jest zaawansowana, są nacieki na pęcherz, najprawdopodobniej przerzuty w węzłach, lekarz operując widział zaawansowanie choroby i w takich wypadkach nie było możliwości usunięcia wszystkiego. Operacja nie była zatem radykalna czyli możliwości wyleczenia w tak wysokim stadium zaawansowania są raczej słabe. Przerzuty w węzłach dają jeszcze gorsze nadzieje, bo rak rozsiewa się dalej.
Na razie nie myśl o czasie, póki mama ma możliwości leczenia tego trzeba się trzymać i mieć nadzieję, że to leczenie na jakiś czas zadziała, na ile nie wiemy, tak jak nie wiemy jak mama zniesie to leczenie.
Warto było czekać:) są wyniki histopatologiczne węzłów pobranych podczas operacji - wszystkie są czyste, brak zmian:))) tak bardzo się cieszę, widzę światełko w tunelu. Lekarz sam był zaskoczony wynikiem. Mama zacznie radioteriapię, codziennie przez 5tygodni, na tą chwilę taki jest plan leczenia.
są wyniki histopatologiczne węzłów pobranych podczas operacji - wszystkie są czyste, brak zmian:
To na pewno pozytywna informacja.
Nie chcę Ci odbierać nadziei ale musisz pamiętać o tym, że u mamy operacja nie była radykalna więc jest wciąż duże zagrożenie.
Dafi napisał/a:
Mama zacznie radioteriapię,
I tu trzeba mieć nadzieję, że radioterapia zadziała pozytywnie, czego z całego serca życzę.
Mama w ubiegłym tygodniu rozpoczęła radioterapię (szyjki macicy). Po trzech naświetlaniach zaczęła odczuwać bóle - nie wiem, czy są one związane z radioterapią, czy wynikają z choroby. Te bóle określa jako przeszywające, kłujące w dole podbrzusza, wewnątrz w pochwie i odbycie. Co o nich myśleć, jak jej pomóc? Lekarz do któego zwróciła sie o pomoc, stwierdził, że to raczej nie po radio., nie dał nic przeciwbólowego. Pielęgniarka dała mamie ketonal, ale całkowicie nie wyeliminował bólu. Dzisiaj w nocy słabo spała, bolało ją, dzisiaj też ją pobolewa. Ma rozpocząć też chemioterapie, pani dr zaleciła tk, dzisiaj już ją zrobili. Jak myślicie, co z tymi bólami? Jak mogę jej pomóc?
Jak myślicie, co z tymi bólami? Jak mogę jej pomóc?
Trudno nam ocenić dlaczego te bóle, myślę, że mogą być wynikiem radioterapii, choć lekarz twierdzi co innego, ja jednak stawiałabym na to. W sumie dobrze, że zrobiono TK to zapewne się trochę wyjaśni.
Dafi napisał/a:
Pielęgniarka dała mamie ketonal, ale całkowicie nie wyeliminował bólu.
To trzeba prosić lekarza o inne leki żeby ten ból wyeliminować, nie może mama cierpieć.
W środę (20.08) jednak mama dostała dodatkowo chemie - cisplatyna, ma wlew raz w tygodniu dożylnie, przez 5 tyg., określona jako biała. Ze środy na czwartek pierwszy raz pojawiło się u mamy plamienie z narządów rodnych, jak pierwszy dzień przy miesiączce, ale po chwili minęło. Poinformowała o tym swojego lekarza od radioterapii, bo lekarz od chemii nieobecny, kazał obserwować - ustało. Jednak dzisiaj (sobota) ponownie, brak lekarzy prowadzących mamę, lekarz dyżurujący zanotował zgłaszane dolegliwości i tyle. Wczoraj mama miała strasznego doła, dużo płakała, nie mogła spać poprzedniej nocy. czy to efekty chemii?
[ Dodano: 2017-09-02, 23:58 ]
Dodam jeszcze, że odkąd zgłosiła odczuwane bóle, dostaje lek przeciwbólowy - ketanol na noc, dzięki temu noce dużo lepsze i czuje się komfortowiej.
Wczoraj mama miała strasznego doła, dużo płakała, nie mogła spać poprzedniej nocy. czy to efekty chemii?
Chemii myśl, że nie prędzej jest to związane z osłabieniem po chemii, plamienia plus bóle mogły wywołać u mamy strach/lęk i bardziej to wygląda na stan depresyjny.
Ból został jak widzę uśmierzony lekiem więc i samopoczucie mamy się poprawiło. Jeśli zauważysz u mamy spadki nastrojów to zawsze można wdrożyć leki przeciwdepresyjne, nie każdy ma na tyle silną psychikę żeby udźwignąć tak ciężka chorobę i czasami trzeba sobie pomóc lekami.
Dawno nic nie pisalam, mieliśmy trudny czas, ale teraz jest stabilnie ,postanowiłam podzielić się tym co u mamy.
Ostatnio jak pisałam mama miała codziennie radioterapię (przez 30dni) połączoną raz w tygodniu z chemioterapią (cispaltyna). Był to bardzo wyczerpujący i trudny dla mamy czas, cały miesiąc spędziła w szpitalu (mieszka daleko od szpitala i tak było lepiej). Po zakończonej radioterapii i chemioterapii wyszła ze szpitala i niespełna 3 tyg. później rozpoczęła brachyterapię (4 tygodnie po dwa cykle w kazdym). W tym samym czasie (poździernik 2017) rozpoczęła chemioterapię uzupełniającą wg schematu LF3 z powodu raka odbytnicy - jeżdziliśmy na nią co dwa tygodnie i miała ją podawaną przez dwa dni. Zakończyła ją w kwietniu br.
W międzyczasie w styczniu miała zrobioną kolonoskopię, wyniki bardzo dobre: "prawidłowe zespolenie odbyticzo-esicze koniec do końca po resekcji części odbytnicy i części esicy z powodu nowtworu odbytnicy. Weryfikacja histopatologiczna wycinków błony śluzowej z okolicy zespolenia: nie stwierdzono utkania nowotworu".
Na początku roku TK optymistyczna - szyjka macicy mniejsza niż poprzedio 34mm (było 45mm), bez nacieku na pecherz:) Poza tym inne narządy, kości bez zmian ogniskowych, brak zmian przerzutowych, bez zmian podejrzanych onkologicznie.
W weekend majowy miała nową tomografię, czekamy na wyniki...
Ogólnie czuje się dobrze, przytyła już 13kg (w sierpniu ważyła 48kg a dziś 61kg), doskwiera tylko szybka męczliwość. Stan psychiczny również dużo lepiej. Jest światełko w tunelu...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum