Lucy37, przed protezowaniem moja mama prawie zapadła w śpiączkę wątrobową i ta encefalopatia objawiała się zupełnie inaczej. A teraz ma te objawy, które opisałam i chce spacerować. Objawy przechodzą po jakimś czasie albo po środkach uspokajających (nasennych?), lecz po jakimś czasie znowu wracają. Czy jesteś pewna, że encefalopatia u Twojego wujka również przejawiała się w ten sposób tj. pobudzeniem?
ankita napisał/a:
Bez drenażu zmarłaby - bilirubina przy wartości ok 20 mg/dl utrzymującej się przez dłuższy czas niszczy organizm, uszkadza mózg.
Ankita, moja mama miała wczoraj w badaniach bilirubinę 20 mg/dl... Napisałaś w swoim wątku, że bilirubina u Twojej mamy wynosiła 18 mg/dl, dziesięć dni później Twoja mama odeszła. Jeśli nie jest to dla Ciebie zbyt traumatyczne, to czy mogłabyś mi przybliżyć co czeka moją mamę?
Czy pozostał jeszcze jakiś sposób na obniżenie bilirubiny? I czy już czas na hospicjum stacjonarne? Mam dużo pytań, czuję się bezradna. Myślałam, że sobie poradzę z tą sytuacją, zorganizuję odpowiednią pomoc mamie, ale sytuacja zmienia się z dnia na dzień i coraz częściej rozkładam ręce.
Wujek mieszkał na drugim końcu Polski i nie widziałam go podczas choroby, ale z rozmów z jego żoną wynikało właśnie, że jest dziwny, nieracjonalny i pobudzony też, ale nie jakoś szczególnie bardzo mocno.
Ja jednak uważam, że mimo, że łączy nas wspólna choroba to każdy człowiek jest osobną historią i przyczyn takiego zachowania u Twojej Mamy szukałabym indywidualnie, poprzez lekarzy, badania, itd.
Avanilla - moja Mama 2 tygodnie przed śmiercią była taka pobudzona - mimo przyjmowania sporych dawek morfiny i lekó uspokajających (haloperidol). Spacerowała po mieszkaniu, dzień mieszał się z nocą, chciała wychodzić z domu, nie można z nią było nawiązać kontaktu, była pobudzona i czasem nawet reagowała agresywnie.
Czasem miałą przebłyski świadomości chyba, 3 dni przed śmiercią pożegnała się ze mną - przytuliła mnie i powiedziała "aguniu... to koniec...trudno". Ciężko mi o tym pisać, ale jeśli chcesz coś wiedzieć to pytaj.
Aha, Mama kilka dni przed śmiercią też dostała żółtaczki - białka były całe zażółcone, do tego wybroczyny na skózre...
Problem w tym, że lekarz kardiolog rozkłada ręce i mówi, że przyczyn może być wiele Jutro jadę na konsultację do onkologa.
[ Dodano: 2013-08-13, 17:36 ]
Aga.s, dziękuję za odpowiedź. Utwierdza mnie to w przekonaniu, że to jest rozwój nowotworu, a nie jakieś poboczne choroby, które można zaleczyć...
Problem w tym, że lekarz kardiolog rozkłada ręce i mówi, że przyczyn może być wiele Jutro jadę na konsultację do onkologa.
[ Dodano: 2013-08-13, 17:36 ]
Aga.s, dziękuję za odpowiedź. Utwierdza mnie to w przekonaniu, że to jest rozwój nowotworu, a nie jakieś poboczne choroby, które można zaleczyć...
Ja do końca wierzyłam, że to poboczne choroby, że to działanie morfiny albo haloperidolu.
A teraz wiem że to zaczęło się już dużo wcześniej...
Aga.s, przeczytałam Twoją wypowiedź w temacie o odchodzeniu, dużo objawów się pokrywa. U mojej mamy zaobserwowałam:
- brak zdolności kontaktu, wypowiadania się (czasami budzi się jakby z letargu i odpowiada "tak" lub "nie", choć bywają też lepsze, bardziej świadome momenty),
- pobudzenie w obrębie łóżka tj. ciągłe siadanie, kładzenie się, wiercenie się, odkrywanie (w zeszłym tygodniu ustąpiło, teraz jest znowu),
- brak siły fizycznej, niezdolność ustania na nogach, przekręcenia się na łóżku, trzymania widelca itp.
- drżenie rąk, zginanie dłoni w nienaturalny łuk lub ich przeprost,
- zazwyczaj brak apetytu,
- senność, ale i ostatnio zwiększona czujność podczas spania,
- nieobecne i półprzymknięte oczy (czasami również podczas snu),
- opuchliznę prawej nogi,
- uwrażliwienie na dotyk (zabiera rękę jakby się bała, że zaboli),
- ciągłą żółtaczkę,
- czasami brązowy mocz,
- brak koordynacji (po udarze?).
Jednak od ponad tygodnia nie ma drastycznych zmian w objawach choroby takich jak np. zwiększenie dolegliwości bólowych, powiększenie opuchlizny nogi... Mama na oko przesypia większość część dnia, ale tak też było wcześniej. A męczące wymioty w zeszłym tygodniu ustały. Czy mam się niepokoić, czy też przyjąć, że stan mamy się w miarę ustabilizował?
Mój tatko też tak się zachowywał przy zatorowości płucnej. Heparyna w pompie infuzyjnej szła ok 7 dni dożylnie , potem przeszli na acenocumarol , a gdy już wyszedł z oddziału kardiologii i trafił znów do CO na chemię to tam znów przeszli na zastrzyki w brzuch tylko , że już nie fragmin a clexane . Według mnie skoro noga prawa opuchnięta to jest zakrzepica i trzeba zwiększyć leki przeciw zakrzepowe . W tej chwili gdy już zatorowość płucna minęła to tata wrócił "do normy " wstał z łóżka, jest kontaktowy rozmawia rzeczowo i na temat przestał błądzić i przesypiać , właściwie to było czuwanie a nie spanie. Idzie ku dobremu a wszystkiemu winna była zatorowość płucna, tata był niedotleniony. Teraz ma rozrzedzoną krew i jest dobrze.Pozdrawiam ... a i jeszcze jedno -sprawdzajcie wskaźnik INR lub D-dimery.
_________________ Asia
„Miarą miłości jest miłość bez miary”
Mama dzisiaj po 15:00 zasnęła w hospicjum. Odchodziła wśród bliskich, przy modlitwie, śpiewie i dźwiękach gitary. Dziękuję wszystkim za pomoc w tej krótkiej i nierównej walce z chorobą.
...nadzieja ma skrzydła, przysiada w duszy i śpiewa pieśń bez słów, która nigdy nie ustaje, a jej najsłodsze dźwięki słychać nawet podczas wichury...
Mama 08.01.2012r [*]
Tato 13.08.2013r [*]
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum