Romanie, owszem koncentruję na swoim życiu duchowym, dbam o swoje życie mentalne, jak to nazwałeś. Ale ja nie tylko siedzę i rozmyślam, bo i mam życie towarzyskie. Przez czas choroby udało mnie się zachować przyjaźnie (oczywiście ogromna załsuga przyjaciół), a wręcz je pogłębić oraz zyskać nowych dobrych znajomych. I jak dbam o swoje życie duchowe (jak to ładnie nazwałeś) tak samo dbam o dobre relacje ze swoimi bliskimi znajomymi, jest to dla mnie bardzo ważne. Nie wiem jak to podkreślić, jak to jest ważne. (choć o relacje z mniej bliskimi lub wcale nie-bliskimi mało dbam i zaczynam niektórych mieć w ... nosie
).
Co do stolicy, znam niechęć ludzi do stolicy, ale ... ja ją kocham, choć nie jest to moje rodzinne miasto (miejscowość). Od momentu zaczęcia studiować pokochałam to miasto, chciałam w nim zostać i wiele robiłam, aby w nim zostać. Czuję, że jest to moje miejsce na ziemi. Pomimo tego, że nie raz mnie zdenerwuje, jadę do Mamy, do tej cichej przystani, i tu u Mamy jest mnie dobrze, doceniam 'inną jakość życia' tutaj, to zawsze wracam do W-wy, i gdy dłużej jestem poza nią, to tęsknię za nią.
Teraz zmieniając temat, jak rozmawiać z chorym (cd.) m.in. na postawie doświadczenia z koleżanką Olą. Ola jest w trudnym stanie fizycznym już przez dłuższy czas, przez co zaczyna być w trudnym stanie psychicznym. Ola jest osobą otwartą, jednak swoje emocje nie wyraża mocno emocjonalnie, także pomimo wszystko, że gdy mówi o swoim trudnym stanie psychicznym nie jest osobą aż tak męczącą i absorbującą. Nie jest to ogromna konfrontacja z Jej emocjami. Piszę o tym, aby powiedzieć jak trudny jest kontakt z osobą chorą i rozmowa z Nią (nie chcę, aby było to odczytane jako skarżenie się, czy marudzenie; rozmawiam z Olą nie dlatego, że mam takie poczucie 'obowiązku', robię to bo chcę, bo nie wyobrażam sobie jak mogłabym się do Niej nie odezwać, a może też dlatego, że jestem nauczona doświadczeniem i wiem jak ważni są inni ludzie, jak ważne jest to, żeby nie czuć się opuszczonym. Kontaktuję się z Nia, bo chcę i pewnie dlatego, że jest jakiś tysiąc innych podświadomym powodów).
Ola poza tym też jest mądrą osobą, świadomą, że myśli odgrywaja ważną rolę. Świadomą tego, że negatywne myśli nam nie pomagają itp. A pomimo tego, Ola jest w trudnym stanie psychicznym.
I teraz moje odczucia: gdy z Nią rozmawiam, to czuję się jak ten palant, który stoi i nie wiem co mam zrobić. Bezradność, bezsilność może być przytłaczająca. Trzeba bardzo ostrożnie dobierać słowa, które i tak czasami grzezną w gardle. A nawet czasami klepnę jakiś banał, a potem z tego powodu sama się z tym źle czuję.
Poza tym na dzień dzisiejszy jest tak, że ona jest w trudnej sytuacji, naprawdę trudniej, nie widać poprawy, ja jestem w dobrej formie. Żyję 'normalnie' i powiedzmy jestem 'zdrowa' (oczywiście, mamy obie świadomość, że wszystko może się zdarzyć). Ale w skrócie: 'mnie się udało, Jej nie'. I stojąc przed Nią, mam jakis rodzaj wyrzutów sumienia. Czuję się bezczelna z tym. Wiem, że jest to irracjonalne odczucie. Obie wiemy, że żadnej z Nas wina, ani żadna z Nas nie jest ani lepsza, ani gorsza.
Czyli ogólnie, już kończę banałem: rozmowa, wsparcie chorego to trudna sprawa. Chcę pomóc, czuję się bezsilna i nie wiem jak. A nie chcę na pewno przed tym uciekać.
Mam swoją 'filozofię', która u mnie się sprawdza, i czasami myślę, że może i by sprawdziła się u innych, ale trzeba mieć na uwadze stan psychiczny drugiej osoby, aby jej pomóc, a przynajmniej nie zdenerwować, nie zdołować. Wiedzieć na ta druga osoba jest gotowa i co może znieść. A i tak do końca nie będziemy pewni, czy dobrze robimy, i czy dobrze zrobilismy. I oczywiście bezsilność, bezradność wobec tego wszystkiego jest porażająca, z lekka dołująca.
Pozdrawiam Was niedzielnie
i zyczę udanej niedzieli
PS. wczoraj postanowiłam ograniczyć swoją aktywność w watku kciukowym, a dziś proszę widać moją silną wolę
[ Dodano: 2012-08-26, 12:47 ]
31 sierpnia (piątek) (chyba) o 12.45 mam kontrolę w IHiT (po sąsiedzku z CO), jeśli ktoś będzie w tym czasie w okolichach, to z chęcią się spotkam.
I (chyba) 30 sieprnia w czwartek będę tam na pobraniu krwi.