Beatko nam przy krwiopluciu przepisano Cyclonamine. Po DHC, też mamy problem z zaparciami, a jak nie bierzemy to kaszel nasila się. Po lekach wziewnych mieliśmy problem z grzybicą. Onkolog, pulmonolog, ogólny, mówią że kaszel to "normalne" przy tej chorobie.......
Chyba to zamknęte kółko........
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Beata dokładnie taki sam lek jak u Eli przyjmowała moja Mama.
Zalecono jej go przyjmować tylko w przypadku krwioplucia (znaczy kiedy występuje takie łagodne) inaczej mogą wystąpić zakrzepy co też jest niebezpieczne.
Mnie lekarka porządnie nastraszyła i wiem, że jeśli następnym razem wystąpi takie krwioplucie jak w sierpniu to możemy nie zdążyć. Również i nas poinformowano, że krwioplucie może być następstwem naciekania nowotworu i tego uniknąć się niestety nie da. Straszne to w tej chorobie, ale niewiele się da zrobić, tylko obserwować.
Z kaszlem mamy tak samo, taka choroba, że pacjent kasłać musi- słowa lekarza. Prawdą jest, że kaszel nie zawsze taki sam- teraz Mama przyjmuje Theospirex 150x2 na rozrzedzenie wydzieliny, bo bidulka odpluwa. Z tego co wiem, co powiedział lekarz, dobrze jeśli kaszel nie jest suchy.
Trzymaj się i uściski dla Mamusi. Siły życzę.
_________________ "Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
Beatko Kochana
Przykro mi niezmiernie jak czytam o Twojej Mamusi, że ten kaszel tak Ją mocno męczy:(
Niedobrze:(
Czy lekarze naprawdę nie mogę jakoś zaradzić? Wiem, że to rak płuca, ale czy nic nie można zrobić????????????
pozdrawiam Cię bardzo mocno...
Trzymam mocno kciuki by Mamie ten wstrętny kaszel się zmniejszył!
Wyobrażam sobie, co przeżywasz, jak potwornie się denerwujesz i boisz...
ściskam
Droga Beato, möj Tatus otrzymal naswietlania i kaszel przeszedl!!
Lekarz w naszej placowce byl bardzo temu przeciwny,poniewaz Tatus byl po 3 zawalach,a nowotwor usadowiony byl na zyle glownej, tak , ze istnialo niebezpieczenstwo przepalenia zyly.
JEDNAK moi Rodzice sie zdecydowali i zrobili termin we Wroclawiu.
PO naswietlaniach kaszel praktycznie ustal!
A lekarka z Wrocka powiedziala, ze zdecydowali, bo inaczej Tato by sie...udusil.
Nowotwor dodatkowo sie pomniejszyl.
Powodzenia.
[ Dodano: 2011-01-14, 14:20 ]
A lekarka z Wrocka powiedziala, ze zdecydowali, bo inaczej Tato by sie...udusil.
Mamusia czuje się kiepsko... Głownie przez ciągle nasilający się kaszel... Ataki ma praktycznie co chwila....
Konsultacja u onkologa właściwie nic nie dała.... dowiedziałam się tego co wiem.... Jest źle Kaszel musi być (podobno) i trzeba odpluwać wydzielinę.... Na krwioplucie Mamusia dostała Cyclonamine, syrop na kaszel Sinecod oraz żelazo ze względu na anemię... Syrop nie działa Mama wymęczona kaszlem... ma wszystkiego dosyć
Jedyna w miarę dobra wiadomość jest taka, że rozmawiałam z onkologiem ( bez Mamy) i powiedził, że 21.01 pokaże pani radiolog wynik TK i może będzie szanasa na naświetlenie powiększonych węzłów nadobojczykowych... Oczywiście to nic pewnego.... Tak się zastanawiam czy to coś pomoże na ten kaszel?? bo nie sądze, że kaszel powodują powiększone węzły nadobojczykowe.... ???
W sumie radioterapia - naświetlanie guza - jest u Mamy niemożliwe bo ma płyn w opłucnej i cechy rozpadu guza...
Jutro kolejny IV kurs chemii - ostatni- miał być wczoraj... został przełożony ze względu na spadek białych ciałek Czy jutro będzie lepiej???? Mama cieszy się że to koniec chemii, mówi, że teraz będzie już tylko lepiej Dlaczego ja noszę to brzemię??? ...wiem że nie będzie lepiej...
Jestem załamana... znów mam ciężkie dni.... gorsze niż kiedylolwiek od momentu poznania diagnozy.... Myśli moje wędrują ku końcowi.... Nie mogę tego powstrzymać.... Płaczę i w dzień i w nocy, i na zakupach i w autobsie, i na spacerze z dzieckiem i wszędzie.... nie daje rady....
[ Dodano: 2011-01-19, 23:53 ]
Mamusia dostała orzeczenie o znacznym stopniu niepełnosprawnośći... Dostanie zasiłek pielęgnacyjny...
_________________ Nadzieja umarła ostatnia... 17 III 2011 [']
Ciężko niestety dźwigać taki ciężar. Ciężko się pogodzić z nieuchronnym biegiem czasu i koniecznością pożegnania się kiedyś z naszymi bliskimi, czy to będzie niedługo czy za parę lat.
Najważniejsze, niestety obecnie jest to, żeby bliscy najmniej cierpieli. Ile ja łez wylałam z powodu występowania bólu u Taty oraz jego niepełnym brakiem akceptacji choroby. Kiedyś wspominałam czy nie macie możliwości załatwienia Hospicjum, żeby pielęgniarka do Was przychodziła, jeśli będzie to dobra pielęgniarka, to napewno Wam da duże wsparcie psychiczne, jak również medyczne.
Taka pielęgniarka bardzo pomaga mojej mamie, która opiekuje się na codzień Tatą.
Trzeba niestety czerpać siły, skąd ??? Każdy pewnie sam znajduje jakiś sposób.... Że tak juz to życie jest ułożone, że wielu ludzi takie nieszczęście spotyka, że to taki element życia niestety.... Nie wiem jak sie to da wytłumaczyć... że napewno jeszcze będą szczęśliwe dni....
Trzymaj sie mocno, pomagaj Mamie jak tylko potrafisz i postaraj się odganiać negatywne myśli.....
Beatko KOchana
Z bólem serca i łzami czytam Twoje posty....
Serce mi się kraje tak bardzo bym chciała byście miały z Mamą jeszcze bardzo wiele czasu... wspólnych dni, tygodni, miesięcy, ba! lat!
ech, ale to chyba nierealne te lata...
STrach wielki mnie ogarnia jak pomyślę co czujesz... ta bezsilność:(
Nie wiem jak Ty dajes radę, dla mnie to nie do ogarnięcia:(
moja psychika wysiada jak sobie pomyślę, że u nas też tak może być...
Beatko
Wiele Ci nie pomogę:(
MOgę tylko zapewnić, że myslę o Tobie i Twojej Ukochanej Mamusi i bardzo pragnę by u Was jeszcze zagościłó słoneczko i radość!
pozdrawiam cieplutko i ściskam ogromnie mocno...
Tak jak Katarzynka boję się, tych gorszych dni, wiele z nich już za nami, ale wiem, że przyjdą pewnie takie ciężkie kiedy nie będę mogła ani umiała pomóc Mamie. W tej chorobie niestety musimy się przygotować, że może być bardzo źle. Musimy przygotować się na wszystko, nasi najbliżsi bardzo na nas liczą.
Życzę jednak Tobie i Mamusi, aby te gorsze dni o ile mają nadejść, niech przyjdą jak najpóźniej, a najlepiej wcale.
Pozdrawiam serdecznie, ściskam.
_________________ "Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
czytam i myslę co Ci napisać...napisałam moje przemyslenia ale skasowałam je, bo bałam się, że moje zdanie jest zbyt kontrowersyjne.
Napiszę tylko króciutko....nie mogę pogrążać Cię w większym lęku i strachu , chciałabym tylko, żebyś spojrzała z drugiej strony na tą sytuację. Powiedz sobie tak: moja mama żyje , jest z nami, mimo choroby i cierpienia jest z nami i mysli pozytywnie. Muszę jej w tym pomóc. Muszę zacząć mysleć pozytywnie..muszę się zmusić do takiego myslenia.
Gdy ja pogrążam się w rozpaczy, mimo że staram się nie okazywać tego mamie, to niestety czuć. Pomóż mamie i utwierdzaj ją w tym, że będzie lepiej. Nawet jeśli w to nie wierzysz.
Zmuś się do myślenia o banalnych rzeczach w ciągu dnia, o spędzaniu tego czasu tak, jakby choroby nie było. Wiem- choroba jest i daje o sobie znać- ale na tragedię i płacz będzie inny czas.
Wiem, że to trudne i bolesne, ale tego co nieuchronne nie jesteśmy w stanie zmienić, możemy tylko zmienić oczekiwania na to. Nie wiemy co będzie, kiedy będzie- może później może wcześniej, ale nie żyjmy już w żałobie.
Nasi ukochani są chorzy, możę nie będzie nam dane długie życie z nimi, ale póki co róbmy wszystko, żeby nasze dni teraz były mimo wszystko lepsze i jaśniejsze, niż nasze myśli.
Ściskam Cię z całego serca i proszę nie odbierz źle tego wpisu, uśmiechnij się i powiedz sobie " Jesteśmy razem..nie ważne jak długo, ale jesteśmy razem"
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
Dziękuję kochane Dziewczynki Wasze słowa to duże wsparcie dla mnie... Jestem bardzo wdzięczna, że jesteście i pocieszcie....
Ja wiem, ze my wszyscy tutaj na forum, w mniejszym czy większym stopniu, jesteśmy w podobnej sytuacji... że każdy z nas cierpi z powodu choroby naszych Bliskich... Jedni radzą sobie z tym lepiej, inni niestety gorzej.... Ja należe do tych ostatnich... Nie radzę sobie z wiedzą na temat choroby Mamusi, czasem myślę, że byłoby lepiej gdybym nie wiedziała tyle co wiem... Jednak z drugiej stropny dzięki Wam i forum mam poczucie że nie jestem z tym wszystkim sama...
Rady, pomoc, pocieszenie, zrozumienie to coś czego nie dostaję od nikogo tak na codzień, dostaję to tylko Tu, od Was...
Peti... mnie czasem trzeba postawic do pionu za warkoczyk, więc pisz śmiało, nawet kontrowersyjnie, byc może mi pomoże... Obiecuję poprawę, nie będę juz ciagle się mazac i pisać w głowie strasznych scenariuszy, będę cieszyć się tym, że mogę być z Mamusią i modlic się aby trwało to jak najdłużej...
Kasiu.... Kubanetko... Czkaweczko... Peti... jeszcze raz bardzo dziękuję....
Chciałam jeszcze zapytać czy może ktoś mi pomóc w sprawie tego kaszlu u Mamy...??? nadal nic nie pomaga, kaszel się nasila, mocno dokucza Mamie... MOże ktoś wie czy w takim przypadku można zrobić punkcję jamy opłucnej, jedym słowem sciągnąć płyn??? Może kaszel po tym minie??? A może jest jeszcze jakiś inny sposób??? Bardzo proszę o rady....
[ Dodano: 2011-01-23, 19:14 ]
Przekazuję od Marty pozdrowienia dla wszystkich, w szczególności dla Peti i Czkawki:)
[ Dodano: 2011-01-23, 19:16 ]
_________________ Nadzieja umarła ostatnia... 17 III 2011 [']
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum